Do tragicznego pożaru w Choroszczy doszło w niedzielę 26 lutego w nocy. Policjanci zauważyli pożar, gdy jechali do tego domu na interwencję. Zgłoszenie wpłynęło po godz. 22. Z domu wyszła kobieta, która poprosiła policjantów o interwencję w związku z awanturą domową. Wtedy w domu wybuchł pożar, w wyniku którego zmarły wszystkie znajdujące się w nim osoby. Zginęli dwaj chłopcy w wieku trzech i 10 lat, ośmioletnia dziewczynka i ich 45-letni ojciec. Prokuratura: Nikt go do tego nie namawiał - Po uzyskaniu specjalistycznej opinii m.in. z zakresu pożarnictwa oraz medycyny sądowej i zebraniu innych dowodów, śledztwo zostało umorzone w związku z tym, że sprawca również zginął w tym pożarze - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst. Śledczy nie znaleźli też dowodów na to - a taki wątek również był w śledztwie badany - by ktokolwiek namawiał tego mężczyznę do targnięcia się na własne życie lub mu w tym samobójstwie pomógł. W tym zakresie - z braku znamion takiego przestępstwa - również postępowanie zostało umorzone. Jak informowaliśmy w Interii w lutym późniejsze śledztwo dotyczyło dokonania zabójstwa i doprowadzenia do pożaru. Według informacji Miejsko-Gminny Ośrodka Pomocy Społecznej w Choroszczy, rodzina miała czasowo założoną tzw. niebieską kartę, po zgłoszeniu o awanturze domowej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!