Frycz został oskarżony m.in. o znieważenie prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz fałszowanie dokumentów i posługiwanie się nimi. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim uznał go za winnego jednego z zarzutów - dotyczącego znieważenia prezydenta; od drugiego go uniewinnił. Sąd skazał także Frycza na prace społeczne za sfałszowanie legitymacji studenckiej i zaświadczeń lekarskich. Frycz ma także zapłacić część kosztów procesu - 3 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny. Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek podkreśliła w piątkowej rozmowie z PAP, że postępowanie w tej sprawie zostało wszczęte z urzędu w myśl obowiązujących w Polsce przepisów, nie na wniosek Kancelarii Prezydenta czy samego Komorowskiego. "Kancelaria Prezydenta nie komentuje wyroków niezawisłych sądów" - dodała. Prokurator domagał się dla Frycza (wyraził zgodę na podawanie nazwiska) kary roku i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Obrona chciała uniewinnienia. Proces, toczący się za zamkniętymi drzwiami, zakończył się już po dwóch rozprawach. Sąd odrzucił wniosek obrony o przesłuchanie prezydenta. Gry i zdjęcia na cenzurowanym Sąd uznał, że w kwestii znieważenia prezydenta sprawa jest trudna - biorąc pod uwagę kryteria oceny zachowania oskarżonego. Według sądu część zdjęć zamieszczonych na stronie, głównie fotomontaży zawierających wizerunek prezydenta, nie znieważa prezydenta. - Z tego typu twórczością mamy do czynienia w życiu codziennym i można ją spotkać w prasie codziennej - mówił sędzia Grzegorz Krogulec. Sad uznał jednocześnie za znieważające głowę państwa zdjęcia - jak ocenił - "o wyraźnym kontekście erotycznym, seksualnym". Zdaniem sądu zdjęcia te nie mają nic wspólnego z aktualnym komentarzem politycznym czy dyskusją, a są "znieważające, obrażające, uwłaczające". Zdaniem sądu intencją autora nie było nic innego jak poniżenie prezydenta. Podobnie sąd uznał w sprawie gier, w których można strzelać z broni ostrej do wizerunków prezydenta. Nie ma zgody na strzelanie do prezydenta - W ocenie sądu jest to propagowanie agresji w cyberprzestrzeni. Trudno pogodzić się z tym, żeby w odbiorze społecznym była zgoda, że strzelamy do swojego prezydenta - dodał sędzia. Podkreślił, że nie chodzi o osobę, ale o urząd prezydenta, który piastują różne osoby. - Nie temu służy wolność słowa, aby pod jej pretekstem upowszechnić agresję w stosunkach międzyludzkich, dążyć do uwłaczania cudzej godności, obrażać i krzywdzić kogokolwiek - zaznaczył sędzia Krogulec. Sąd uznał, że w tym przypadku najwłaściwszą karą będzie ograniczenie wolności polegające na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. W ocenie sądu jest to kara dolegliwa i właściwa wobec sprawcy, "który jest bezrobotny, nie posiada stałych dochodów i jest człowiekiem młodym, zdrowym i może tę karę wykonywać". Twórca Antykomor.pl zaskoczony Sam oskarżony jak i jego obrońca zapowiedzieli, że wystąpią o pisemne uzasadnienie wyroku i zdecydują czy wnosić apelację. Frycz powiedział, że jest zaskoczony uniewinnieniem od zarzutu znieważania prezydenta poprzez fotomontaże oraz skazaniem m.in. za gry. Jak mówił, spodziewał się, że będzie odwrotnie. Jego zdaniem w materiałach nie ma żadnego kontekstu erotycznego. Dodał, że jest zaskoczony uzasadnieniem wyroku za gry internetowe. - Sądzę, że nikt nie powinien nikogo skazywać, to już jest norma w internecie, że takie gry były, są i będą - mówił Frycz. Przypomniał, że do jego zatrzymania "użyto służby, która służy do łapania terrorystów, którzy zagrażają bezpieczeństwu wewnętrznemu państwa. - A ja zostałem skazany stosunkowo łagodnie i zupełnie niewspółmierne do tego, jak to wszystko się zaczęło - mówił. Także prokuratura rozważy apelację, po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku. Sprawą zajęła się ABW Na stronie Antykomor.pl gromadzone były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim - m.in. gry polegające na strzelaniu do jego wizerunku i ośmieszające komentarze. W maju ubiegłego roku do mieszkania autora strony weszli funkcjonariusze ABW i zabezpieczyli jego laptop oraz nośniki danych. Zleciła to prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie znieważenia głowy państwa. Akcja ABW przeciw autorowi strony zdaniem wielu komentatorów była zamachem na wolność słowa. Odnosząc się do sprawy prezydent Bronisław Komorowski mówił, że z akcją ABW nie miał nic wspólnego.Zaznaczył, że potrafi z dystansem i autoironią podchodzić do satyrycznych materiałów, również na swój temat, jednak - jak mówił wtedy - warto odróżnić żart od tego, co jest przejawem nienawiści bądź zwykłego chamstwa. Strona Antykomor.pl działa do tej pory Robert Frycz twierdził, że strona ma wyłącznie satyryczny charakter i nie znieważa prezydenta, jednak po tym, jak przeszukano jego mieszkanie, zdecydował się na jej zamknięcie. Kilka tygodni później reaktywował stronę i umieścił ją na serwerze poza granicami Polski. Strona działa do tej pory. Pod koniec maja 2011 roku autor strony złożył w warszawskiej prokuraturze doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nadużycia władzy przez ABW. Zawiadomienie dotyczyło przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Agencji i prokuratora oraz działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. W ocenie Frycza ABW nie miała podstaw prawnych do działań, bo nie ma ustawowych kompetencji do ścigania znieważenia głowy państwa. Ostatecznie doniesienie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Sieradzu, która w lipcu, po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, odmówiła wszczęcia śledztwa. Prokuratura uznała, że w tym przypadku nie doszło do przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Kara dla twórcy Antykomor.pl. Co sądzisz o wyroku sądu?