W środę prezydent Andrzej Duda przedstawił swój sztab wyborczy. Szefową kampanii została adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Wieczorem zadebiutowała też w programie "Gość Wiadomości" w TVP Info. Pytana o to, jak będzie wyglądała kampania Andrzeja Dudy, zapowiedziała, że "prezydent będzie nadal spotykał się z Polakami". "Będzie to kampania pełna słońca, słońca, którego brakuje nam dzisiaj również w życiu publicznym, pełna życzliwości. Ale także kampania, która bardzo mocno akcentuje rodzinę, kampania, w której liczy się nie tylko wolność słowa, ale także odpowiedzialność za słowo" - mówiła.Odnosząc się dalej do kwestii wolności słowa stwierdziła: "Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa. W sprawach, w których bardzo mocno broniłam interesu narodowego, tam zaznaczałam te granice, których uważam, nie można przekroczyć, bo już się nie działa w interesie publicznym" - zaznaczyła. Poruszenie na Twitterze Ta wypowiedź wywołała poruszenie wśród polityków opozycji i komentatorów na Twitterze."Szefowa kampanii PAD mówi, że 'dowolność korzystania z wolności słowa' może prowadzić do zagrożeń. To właściwie kwintesencja tej prezydentury" - napisała Marzena Okła-Drewnowicz z PO. "Tak. Wolność słowa jest przereklamowana. Doskonale wybrano szefową sztabu. Strzał w 10" - skomentowała Dominika Długosz z "Newsweeka". "Bardzo groźnie brzmiące słowa szefowej kampanii A. Dudy na temat wolności słowa" - zwrócił uwagę Bertold Kittel z TVN. Słów szefowej kampanii Andrzeja Dudy bronił z kolei prezes Klubu Jagiellońskiego Piotr Trudnowski. "Oburzanko na słowa Turczynowicz-Kieryłło ma mniej więcej tyle sensu, co kiedyś awantura o słowa Sienkiewicza, że państwo ma monopol na przemoc. Tak, nadużywanie wolności może prowadzić do zagrożeń. Stwierdzenie tego banalnego faktu nie oznacza, że ktoś chce wolności ograniczać" - napisał. Z kolei rzecznik kampanii prezydenta Adam Bielan, pytany w programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce o słowa Turczynowicz-Kieryłło, powiedział, że się pod nimi podpisuje. "Hejt to przykład nadużycia wolności słowa. Jeśli ktoś przychodzi na uroczystości państwowe i krzyczy: prezydencie, ty ch..., czy możemy dalej mówić o wolności słowa, czy o jej nadużyciu?" - powiedział. Adwokat w głośnych sprawach O Jolancie Turczynowicz-Kieryłło zrobiło się głośno w czasie afery KNF. Była wtedy pełnomocniczką prezesa NBP Adama Glapińskiego. Jej kancelaria wysłała wówczas wnioski o usunięcie artykułów z "Gazety Wyborczej" i "Newsweeka" o związkach Narodowego Banku Polskiego z KNF."Bank zapłacił za to 21 tys. zł, ale działania nie przyniosły skutków - sąd wnioski odrzucił. Zarzucano jej wtedy próbę cenzurowania mediów" - przypomina RMF FM. Turczynowicz-Kieryłło odrzucała te oskarżenia. "Nigdy tego nie robiliśmy. Broniłam wielu dziennikarzy w procesach, a nasza kancelaria jako pierwsza tłumaczyła orzeczenia Trybunału Praw Człowieka dot. wolności mediów. Poświęciliśmy wiele pracy temu zagadnieniu i rozważaniom dotyczącym granicy między interesem publicznym a wolnością prasy. Dlatego te zarzuty są dla mnie niezrozumiałe" - tłumaczyła w rozmowie z Onetem.Prawniczka zajmowała się również sprawą gigantycznych zarobków współpracowniczek prezesa NBP. Wcześniej reprezentowała m.in. policjantów oskarżonych o porwanie przedsiębiorcy Krzysztofa Olewnika. Doprowadziła też do uniewinnienia Mariusza Handzlika, sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który był oskarżony o współpracę z SB.