Trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka. Czterej górnicy nadal poszukiwani

Aktualizacja
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Ratownicy kontynuują podziemną akcję, służącą odnalezieniu czterech górników, zaginionych w sobotę przed południem po silnym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Piąty górnik został odnaleziony wieczorem. Był przygnieciony metalową konstrukcją i nie dawał znaków życia. - Ratownicy idący jedną z dwóch dróg i budujący lutniociąg doprowadzający powietrze są ok. 30 metrów od przygniecionego górnika. Powinni dotrzeć do niego w ciągu półtorej godziny - poinformował w niedzielę rano prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Trwa akcja ratunkowa
Trwa akcja ratunkowa Andrzej GrygielPAP

Najnowsze informacje dotyczące postępów akcji ratowniczej przekazali w niedzielę rano członkowie zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej: prezes Daniel Ozon i jego zastępca Tomasz Śledź. Jak podali, pod ziemią stale pracuje 17 zmieniających się zastępów ratowniczych, a ogółem w akcję zaangażowanych jest ponad 200 osób.

"Priorytetem dla nas jest dostarczenie jak największej ilości tlenu do obszaru zagrożonego" - powiedział prezes Ozon, przypominając, że ratownicy zmierzają do miejsca, gdzie powinni być zaginieni górnicy, z dwóch stron.

"30 metrów do uwięzionego górnika"

W jednym z chodników budowany jest lutniociąg, czyli instalacja doprowadzająca powietrze - w nocy zbudowano ok. 100 m tej instalacji. "Zostało nam ok. 30 m do tego pierwszego uwięzionego górnika, którego wczoraj zidentyfikował jeden z zastępów. Sądzimy, że to jest kwestia około półtorej godziny, kiedy dotrzemy do tego górnika" - ocenił Ozon.

Napowietrzenie zagrożonego rejonu jest konieczne, by ratownicy mogli bezpiecznie pracować.

W sobotę w zagrożonym rejonie stwierdzono ok. 8-procentowe stężenie metanu, co groziło wybuchem tego gazu (metan wybucha w stężeniu od 5 do 15 proc.). Ratownicy musieli się wycofać, później przystąpili do budowy lutniociągu - to rurociąg doprowadzający powietrze, składający się z połączonych ze sobą 10-metrowych elementów.

Widać prześwity

Równolegle ratownicy próbują dotrzeć tam drugą, dłuższą drogą, licząc, że uda się zlokalizować pozostałych czterech górników. Jak dotąd nie nawiązano z nimi kontaktu.

Górnicy powinny znajdować się na 250-metrowym odcinku wyrobiska, który nie został dotąd spenetrowany przez ratowników. Ratownicy widzą prześwity w zawalonym wyrobisku, co daje nadzieję, że dochodzi tam powietrze.

Jak powiedział wiceprezes JSW Tomasz Śledź, "sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się z każdą minutą".

Na miejscu pracują, obok ratowników z JSW, m.in. specjalistyczne zastępy ratownicze z Centralnej Stacji Ratownictwa w Bytomiu oraz ratownicy z Polskiej Grupy Górniczej.

Bardzo trudna akcja

Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, który na miejscu nadzoruje akcję ratowniczą, powiedział, że od północy działania ratowników koncentrują się na dostarczaniu do wyrobisk powietrza i wyparciu w ten sposób z nich metanu. "To też jest jeden z warunków, żeby (...) było też poczucie bezpieczeństwa, jeśli chodzi o udział ratowników" - zaznaczył.

Tobiszowski dodał, że bez usunięcia nadmiernych ilości metanu bardzo trudne byłoby wejście w rejon, gdzie znajduje się jeden z górników, którego już wcześniej widzieli ratownicy. Ocenił, że kiedy już uda się to zrobić, otworzy się kolejny etap bardzo trudnej akcji ratowniczej.

Prezes Ozon zapewnił, że przedstawiciele JSW są w stałym kontakcie z przedstawicielami rodzin poszukiwanych górników; rodziny przebywają stale w kopalni. Zapewniono im pomoc psychologiczną.

Kolejne informacje na temat postępów akcji ratowniczej mają być przekazane w niedzielę około godziny dwunastej.

Prezydent i premier informowani na bieżąco

Premier Mateusz Morawiecki pozostaje w stałym kontakcie ze sztabem kryzysowym, na bieżąco odbiera meldunki o przebiegu akcji ratunkowej w kopalni Zofiówka - poinformowała w niedzielę rano rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska."Prezydent jest na bieżąco informowany na temat przebiegu akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka. Zgodnie z naszą wiedzą w akcję zaangażowane są wszelkie możliwe środki. Pomimo bardzo trudnych warunków na miejscu, akcja jest prowadzona profesjonalnie i z ogromnym poświęceniem" - powiedział w niedzielę rano szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. "Jesteśmy myślami z górnikami, którzy ucierpieli w wyniku wstrząsu, ich bliskimi oraz ratownikami, którzy próbują dotrzeć do zaginionych" - dodał.

Odnaleziony górnik nie dawał znaków życia

Jak mówił w sobotę po godz. 23 prezes JSW Daniel Ozon, na dół sprowadzono ciężki sprzęt, który miał posłużyć do uwolnienia odnalezionego górnika, przygniecionego fragmentem obudowy wyrobiska. Mężczyzna nie dawał znaków życia.

Prawdopodobnie jest to pracownik, który przed godziną 11. dzwonił na powierzchnię - był to ostatni telefon z dołu, po którym nastąpił wstrząs i zerwała się wszelka łączność. 

Ratownicy budowali też nowy lutniociąg, czyli instalację doprowadzającą powietrze do wyrobiska, gdzie prowadzona jest akcja.

Z czterema górnikami nie ma kontaktu

Zastępy ratownicze starają się dotrzeć do zaginionych górników korzystając z dwóch dróg dojścia, jednocześnie prowadząc prace służące przewietrzeniu chodnika.

Z czterema poszukiwanymi górnikami nie nawiązano dotąd kontaktu. Dotarcie do nich utrudniały szkody, wyrządzone w wyrobiskach przez wstrząs - chodniki zostały częściowo zdeformowane lub zawalone - ratownicy napotkali rumowiska, powstałe w wyniku zawałów. Akcję utrudnia także wysoka temperatura oraz niezdatna do oddychania atmosfera - ratownicy pracują w aparatach tlenowych.

Po północy w akcję zaangażowanych było ponad 200 osób.

Dwaj odnalezieni wcześniej przez ratowników górnicy wyszli z wyrobiska o własnych siłach. Wcześniej stukając w rurociąg dawali ratownikom znaki, że żyją i czekają na pomoc. 

Przyczyny wypadku wyjaśni komisja

Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek zapowiedział powołanie komisji, która ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności wypadku. Jak podała JSW, "przyczyną tąpnięcia był wstrząs samoistny spowodowany warunkami naturalnymi".

Był to najsilniejszy wstrząs w historii kopalni Zofiówka - w popularnej skali Richtera jego siłę ocenia się na ponad 3,4 stopnia.

W chwili wstrząsu, w sobotę około 11. przed południem, w kopalni pracowało 250 osób, z czego w rejonie bezpośredniego zagrożenia 900 m pod ziemią - 11. Czterem z nich udało się uciec, siedmiu zostało pod ziemią.

Morawiecki: Zaangażowaliśmy wszystkie możliwe środki

W sobotę wieczorem kopalnię odwiedził premier Mateusz Morawiecki, który spotkał się ze sztabem akcji ratowniczej, przedstawicielami JSW i nadzoru górniczego. Szef rządu odwiedził też poszkodowanych górników w jastrzębskim szpitalu.

"Mogę zapewnić, że rząd robi wszystko i zaangażowaliśmy wszystkie możliwe środki, wszystkie najlepsze sprzęty, aparaturę poszukiwawczą, po to, żeby doprowadzić do jak najszybszego odnalezienia tych pięciu górników" - oświadczył premier po spotkaniu w sztabie akcji. Premier podkreślił, że siła wstrząsu była ogromna - ok. 3,5 stopnia w skali Richtera - i był on nie do przewidzenia. Zapewnił, że do akcji zostały zaangażowane wszelkie możliwe środki i najlepszy sprzęt, który ma umożliwić szybkie dotarcie do górników."Jestem też przekonany, że tutaj wszystkie profesjonalne służby działają tak, jak powinny działać. Na pewno natura, z którą się teraz zmagamy (...) jest i była nie do przewidzenia, ale w tym momencie robimy absolutnie wszystko co w naszej mocy, żeby tych górników, którzy tam jeszcze zostali, uratować" - dodał premier."Trwam w nadziei, razem z rodzinami i ze wszystkimi w Polsce, że ta akcja zostanie zakończona powodzeniem" - podsumował szef rządu.

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na