Stokłosa chowa się za mandatem i pisze list do sądu
Zasłaniając się obowiązkami senatora, oskarżony o korupcję Henryk Stokłosa poprosił o przełożenie najbliższych rozpraw. Sąd odmówił.
Stokłosa, wielkopolski potentat na rynku drobiu i utylizacji padliny, jest oskarżony o korumpowanie urzędników z Ministerstwa Finansów, bicie pracowników i niszczenie środowiska.
W kwietniu miną dwa lata od rozpoczęcia procesu, ale wciąż nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok - akcentuje "Gazeta Wyborcza".
Stokłosa napisał do sądu list, do którego dotarła gazeta. Senator zaczyna od informacji o wyborczym zwycięstwie i dołącza kopię legitymacji senatorskiej. Potem zapewnia, że proces zawsze był dla niego najważniejszy, czego dowodził aktywnością na rozprawach.
Stokłosa dalej stwierdza jednak: "Senator jest reprezentantem narodu i nie może zawieść swoich wyborców, co oznacza konieczność aktywnego udziału w pracach Senatu". I prosi sąd o przełożenie dwóch z trzech najbliższych rozpraw, bo ich terminy kolidują z jego senackimi obowiązkami.
Stokłosie odpisał już prowadzący proces sędzia Mariusz Sygrela.
W biurze prasowym poznańskiego sądu "GW" usłyszała, że sędzia nie zamierza usprawiedliwiać nieobecności senatora i jeśli ten nie pojawi się na rozprawie, poprowadzi proces bez niego.
Więcej o tym dziś w "Gazecie Wyborczej".