Do zatrzymania Rafała Ziemkiewicza doszło w sobotę rano na lotnisku Heathrow. Przyleciał do Wielkiej Brytanii wraz z żoną i córką, która zaczyna studia na Oksfordzie. Ziemkiewicz chciał uczestniczyć w inauguracji roku akademickiego córki, która będzie uczyć się na wydziale biochemii. Sprawa Rafała Ziemkiewicza. Brytyjska ambasador wezwana do MSZ "Zaproszę w tym tygodniu do MSZ Panią Ambasador Wielkiej Brytanii Annę Clunes, by upewnić się, że wolność słowa należy do katalogu brytyjskich wartości i zapytać, jak koresponduje to z postawą brytyjskich służb w sprawie Rafała Ziemkiewicza" - poinformował na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych. Relacja Rafała Ziemkiewicza W poniedziałek Ziemkiewicz opowiadał o zatrzymaniu w Salonie24. Na lotnisku podczas kontroli paszportowej usłyszał, że "trzeba wyjaśnić pewne rzeczy". - Przez 1,5 godziny byłem zwodzony, że to problem techniczny, bardzo uprzejmie. Zapewniano, że zaraz zostanę wpuszczony. Przez następne dwie godziny nic się nie działo. Zadzwoniłem więc do konsula - relacjonował. Następnie - jak mówił - poproszono go do "pokoju przesłuchań", zebrano od niego odciski palców, zrobiono rewizję osobistą i wykonano zdjęcia, a po pół godzinie powiedziano, że jest aresztowany. Zabrano mu rzeczy osobiste, dokumenty, leki na cukrzycę i telefon - relacjonował. - Po pewnym czasie pojawił się urzędnik emigracyjny i powiedział mi, że oni i tak mnie nie wpuszczą z powodu moich poglądów politycznych. Dodał, że urzędnik nie był w stanie powiedzieć, o jakie poglądy chodzi. Zaznaczył, że pozwolono mu porozmawiać telefonicznie z żoną i konsulem. Po godzinie został wypuszczony. - Być może pomogła interwencja konsula - dodał. Ziemkiewicz musiał wrócić do Polski. Kolejny incydent z udziałem Ziemkiewicza Sobotnie wydarzenia na Heathrow to kolejny taki incydent z udziałem pisarza. W 2018 r. miało miejsce inne zajście związane z Ziemkiewiczem, kiedy ten miał mieć w Wielkiej Brytanii trzy spotkania autorskie - w Bristolu, Cambridge i pod Londynem. Zdaniem Ziemkiewicza jego obecne zatrzymanie jest konsekwencją sprawy sprzed kilku lat, kiedy to Rafał Pankowski, współzałożyciel stowarzyszenia "Nigdy więcej" sporządził raport, w którym zwarł listę polskich antysemitów. "Ponieważ na różnych 'listach żydów' umieszczany jestem regularnie, uzupełnienie tego obecnością na liście antysemitów uważam za zawodowy sukces - coś jakby zdobycie 'korony Synaju'" - skomentował Ziemkiewicz w tekście dla "Rzeczypospolitej" w kwietniu 2018 r.