Jak mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Przemysław Żak z Fundacji Stańczyka, fundacja wysłała do Kancelarii Sejmu wniosek o udzielenie informacji publicznej o członkach prezydium oraz szefie Kancelarii Sejmu, którzy otrzymali premie w VI i VII kadencji Sejmu. Z odpowiedzi wynikało, że nie wypłacono tym osobom żadnych premii. Po kolejnym wysłanym wniosku w tej sprawie fundacji przesłano listę osób z nagrodami wraz z szefami Kancelarii Sejmu. Z zestawienia nagród, które na swoich stronach drukuje "Rzeczpospolita", wynika, że "w VI kadencji Sejmu (z wyjątkiem 2009 i 2011 r. - wtedy nagród nie przyznawano) najwięcej otrzymał Stefan Niesiołowski - aż 130 tys. zł (2007-2010) oraz Lech Czapla, szef Kancelarii Sejmu (2007-2011) - 183 tys. zł. Według danych Kancelarii minister Czapla w 2010 r. otrzymał nagrodę aż pięciokrotnie. 110 tys. zł otrzymał jako marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (od listopada 2007 do lipca 2010 r.), następca Grzegorz Schetyna (za półroczną pracę na stanowisku marszałka Sejmu w 2010 r.) - 41 tys. zł. Wicemarszałkowie Ewa Kierzkowska i Jarosław Kalinowski (PSL) po ok. 52 i 80 tys. zł, Marek Kuchciński (PiS) za kilka miesięcy w 2010 r. - 37 tys. zł (identycznie Jerzy Wenderlich z SLD). Wysokie nagrody otrzymali także szefowie i zastępcy szefów Kancelarii Sejmu - Wanda Fidelus-Ninkiewicz (80 tys. zł), Lech Czapla (183 tys. zł), Dariusz Młotkiewicz (85 tys. zł), Jan Węgrzyn (69 tys. zł). W obecnej kadencji Sejmu za 2011 r. nagrody otrzymali tylko szefowie Kancelarii Sejmu - Lech Czapla (29 tys. zł) oraz Jan Węgrzyn (25 tys. zł)". "Nie bulwersuje nas wielkość nagród, ale brak jakiegokolwiek dokumentu wewnętrznego, z którego wynikałoby, że ktoś, zanim przyznał nagrodę, usiadł i naprawdę zastanowił się nad 'szczególnymi osiągnięciami', które można wymienić w punktach i uzasadnić. Jestem ciekaw, czy gdyby panią marszałek poprosić o wymienienie takich konkretnych zasług, to czy byłaby w stanie to zrobić. Dziś nie można tego weryfikować. Gdy zapytaliśmy dlaczego, odpowiedziano nam, że przepisy "nie wymagają pisemnych uzasadnień" - mówi "Rzeczpospolitej" Przemysław Żak.