Wojciech Andrusiewicz pytany był na wtorkowej konferencji prasowej o doniesienia Interii o tym, że MZ domaga się informacji na temat eksperymentów prowadzonych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w zakresie neurologii. - Niestety dostaliśmy bardzo niepokojące informacje - to nie jest wynik żadnego postępowania, które wyszło z MZ - dostaliśmy bardzo niepokojące informacje dotyczące możliwych eksperymentów medycznych wykonywanych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim pod nadzorem profesora Maksymowicza - podkreślił rzecznik MZ. W odpowiedzi na pytania, które wysłaliśmy, Justyna Maletka z resortu zdrowia potwierdziła wcześniejsze doniesienia Interii i przekazała, że ministerstwo uzyskało już wyjaśnienia uczelni. - Niestety nie wyjaśniają one w pełni tematu, a wręcz są dalekie od jego wyjaśnienia. W najbliższych dniach zapadnie decyzja o możliwych dalszych krokach w tej sprawie - przekazała nam Maletka. "To może rzutować na dalszą karierę prof. Maksymowicza" - Myślę, że kierując się przesłankami możliwych nieprawidłowości, daleko posuniętych nieprawidłowości, to pan profesor Maksymowicz powinien również oczekiwać jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy, bo może rzutować to na dalszą jego karierę - powiedział Andrusiewicz. Dodał, że po zakończeniu tej kontroli wszyscy zastaną poinformowani o jej wynikach. - Jest to bardzo delikatna materia, bo dotyczy płodów. Niestety powzięliśmy informacje, które zostały do nas skierowane o możliwym bardzo nieetycznym - to jest delikatnie rzecz ujmując - postępowaniu na uniwersytecie, stąd nasza pilna reakcja - powiedział rzecznik MZ. Maksymowicz dla Interii: Ktoś zbiera na mnie haki O tym, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji na temat eksperymentów medycznych poinformował dziennikarz Interii Jakub Szczepański. Jak ustalił, resort domaga się informacji na temat eksperymentów medycznych w dziedzinie neurochirurgii z lat 2013-2020. Formalnie na olsztyńskiej uczelni nadzorował je prof. Wojciech Maksymowicz. Specjalne pismo w tej sprawie, podpisane przez wiceministra Macieja Miłkowskiego, trafiło do Komisji Bioetycznej UWM 27 marca. Gremium dostało na odpowiedź siedem dni. - Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony - twierdzi prof. Wojciech Maksymowicz, polityk Porozumienia. - Nie wiem, jak to interpretować. Czy to odwet za krytykę pewnych działań, którą słychać z ust profesora? - zastanawia się prof. Andrzej Matyja, szef Naczelnej Rady Lekarskiej. Więcej na ten temat tutaj