Ksiądz Jerzy Popiełuszko był nieoficjalnym kapelanem "Solidarności" i duszpasterzem robotników Huty Warszawa. W latach 80. co miesiąc odprawiał mszę za ojczyznę. Zainteresowanie i poparcie dla inicjatyw księdza nie podobało się komunistom. Propaganda aparatu władzy, na czele której stał generał Wojciech Jaruzelski, próbowała zdyskredytować duchownego. Działaniami oczerniającymi kierował ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban. Jego ludzie msze Popiełuszki nazywali "seansami nienawiści". We wrześniu 1984 roku Popiełuszko zorganizował pielgrzymkę na Jasną Górę. Na początku października sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski spotkał się z generałem Zenonem Płatkiem - jedną z osób, która kierowała działaniami esbecji. Generał stwierdził, że popularny ksiądz "eskaluje swoje wystąpienia antypaństwowe". Powiedział też, że jeśli Popiełuszko nie przestanie, grozi mu sąd. Ale żadnego sądu nie było. Dwie próby morderstwa księdza Jerzego Popiełuszki Pierwsza próba morderstwa miała miejsce 13 października. Ksiądz wracał z Gdańska. Jeden z jego przyszłych morderców - Grzegorz Piotrowski, rzucił kamieniem w szybę samochodu księdza. Kierowcy udało się ominąć agentów i odjechać. Niestety, esbecy osiągnęli swoje cele 19 października. Tym razem ksiądz wracał z mszy w Bydgoszczy. W terenie niezabudowanym zatrzymało go trzech agentów: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala. Ksiądz został pobity, skrępowany i wrzucony do bagażnika samochodu SB. Obezwładniono i wsadzono do auta też kierowcę Popiełuszki. Ten jednak zdołał wyskoczyć z auta i uciec, choć jego relacja do dziś budzi wiele pytań. Natomiast kierowca dobiegł do najbliższej parafii i poinformował o uprowadzeniu księdza. Co wydarzyło się później, nie jest do końca jasne. Ciało księdza esbecy wrzucili do Wisły. Sekcja zwłok wskazuje, że Popiełuszko był bity i związany w taki sposób, żeby nie był w stanie się uwolnić. Agenci SB wrzucili księdza do wody, a do nóg przywiązali worek z kamieniami. Proces i otwarte pytania Władze poinformowały o porwaniu dzień później. W parafii księdza - kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, zaczęły gromadzić się tłumy. Ciało Popiełuszki wyłowiono 30 października. Było tak zmasakrowane, że rodzina identyfikowała zwłoki po znakach szczególnych. W procesie morderców, tzw. procesie toruńskim, Piotrowskiego skazano na 25 lat więzienia, Pękalę na 15, Chmielowskiego na 14. Wyrok dostał też wiceszef IV Departamentu MSW Adam Pietruszka - 25 lat. Wszyscy opuścili więzienie przed upływem kary. Do dziś nie wiadomo, czy działali samodzielnie czy na polecenie wyższych organów komunistycznej władzy w Polsce lub Moskwie. Księdza Popiełuszkę w czwartek wspominają politycy, Sejm i partie polityczne. Swoje wpisy oblikowali między innymi szefowa kancelarii prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych i wicemarszałek Senatu Marek Pęk. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!