Prokuratura sprawdza Państwową Inspekcję Pracy. Chodzi o... prawo pracy

Jakub Szczepański

Jakub Szczepański

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
1,1 tys.
Udostępnij

Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące kierownictwa Państwowej Inspekcji Pracy z czasów Prawa i Sprawiedliwości. To pokłosie raportu wewnętrznego, który powstał po publikacjach Interii. - Postępowania dotyczą nieprawidłowości przy zatrudnianiu pracowników. Zabezpieczono dokumentację pracowniczą - przekazał nam Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Od lewej: Katarzyna Łażewska-Hrycko i Marcin Stanecki
Od lewej: Katarzyna Łażewska-Hrycko i Marcin StaneckiFot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl;Adam BurakowskiEast News

Prace śledczych to efekt zawiadomienia nowego głównego inspektora pracy, Marcina Staneckiego. Dokumenty w tej sprawie wpłynęły do stołecznej prokuratury w połowie stycznia. To wówczas prokuratorzy uzyskali dostęp do głośnego raportu dotyczącego nieprawidłowości z czasów PiS. Chodzi o ekipę Wiesława Łyszczka, który stracił posadę po tym, gdy w Interii napisaliśmy o nagrodzie, jaką przyznał sam sobie. Chodziło o 20 tys. zł.

Kiedy nagłośniliśmy te i inne nieprawidłowości z 2020 r. (między innymi antydatowanie dokumentów czy nepotyzm), następca odchodzącego, głównego inspektora - nieżyjący już Andrzej Kwaliński, powołał specjalny zespół, który miał zbadać nieprawidłowości w PIP.

Raport schowany do szuflady

W jego składzie byli Robert Pietrzak - były już szef Sekcji Kontroli Wewnętrznej PIP (komórka zajmująca się nieprawidłowościami wśród inspektorów pracy) oraz Dariusz Mińkowski, który jeszcze do niedawna piastował funkcję zastępcy głównego inspektora pracy. Obaj byli ważnymi osobami jeszcze od czasów rządów Wiesława Łyszczka. Wśród części inspektorów budzi to obawy, co do rzetelności dokumentu.

Niemniej w raporcie, który przygotowali Mińkowski i Pietrzak, zalecono m.in. zawiadomienie prokuratury i CBA.

Jednak od 2021 r. aż do tej pory nic się w tej sprawie nie wydarzyło. Przez ostatnie cztery lata, odkąd sformułowano raport, Państwowa Inspekcja Pracy dwukrotnie zmieniała kierownictwo. Katarzyna Łażewska-Hrycko, która objęła rządy po swoim zmarłym poprzedniku, przez cały okres urzędowania nie zdecydowała się przekazać dokumentów śledczym. Zrobił to dopiero Marcin Stanecki.

Dwa postępowania w prokuraturze

Zawiadomienie trafiło do właściwej miejscowo prokuratury 14 stycznia tego roku. Początkowo słyszeliśmy o dwóch postępowaniach dotyczących szefów PIP. Chodzi o ścisłe kierownictwo inspekcji z czasów PiS: byłego głównego inspektora pracy oraz jednego z jego zastępców.

- W dniu 12 lutego 2025 roku w związku z uzasadnionym podejrzeniem, że zachowania opisane w zawiadomieniu o przestępstwie dotyczące nieprawidłowości w polityce kadrowej prowadzonej przez głównego inspektora pracy mogą realizować znamiona czynu określonego w art. 231 § 2 k.k. (nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza w celu osiągnięcia korzyści  - red.) wszczęto śledztwo w sprawie o ten czyn - tłumaczy Interii Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Śledczy nie chcą udzielać szczegółowych informacji odnośnie do konkretnych czynności ze względu na wczesny etap postępowania. Jak jednak udało nam się dowiedzieć, czeka ich sporo pracy. Muszą m.in. przesłuchać świadków czy uzupełnić dokumentację pracowniczą, którą zgromadzono dotychczas.

Co się stało z byłym kierownictwem?

Według doświadczonych inspektorów pracy, mimo że Marcin Stanecki złożył zawiadomienie do prokuratury, zadbał równocześnie o swoich poprzedników. - Przykładowo: Katarzyna Łażewska-Hrycko cieszy się ciepła posadką w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Warszawie. Została zatrudniona na stanowisku radcy prawnego, ma samodzielny pokój. Główny zafundował jej "miękkie lądowanie" w inspekcji pracy. Większość pracowników jest zniesmaczona takim obrotem sprawy - uważają informatorzy Interii.

Jednym z zabezpieczeń dla kierownictwa PIP z czasów PiS, o jakim mówią nasi rozmówcy, miały być urlopy bezpłatne, udzielane przed powołaniem na stanowisko. Jak mówią nasi informatorzy, chodzi o to, żeby po odbyciu urlopu, przynajmniej w teorii, mieć drogę powrotu do pracy instytucji. Bo podczas urlopu bezpłatnego kierownictwo pozostaje zatrudnione w firmie.

Na taki urlop decydowali się m.in. Katarzyna Łażewska-Hrycko, Dariusz Mińkowski czy Wiesław Łyszczek. Jednak inspektorzy wskazują: - Stosownie do przepisów ustawy o PIP, po odwołaniu ani główny inspektor, ani jego zastępcy nie mają roszczenia o powrót na poprzednio zajmowane stanowiska - słyszymy.

O sprawę zapytaliśmy w Państwowej Inspekcji Pracy. Mateusz Rzemek, rzecznik głównego inspektora pracy przekazał nam, że urlopy bezpłatne są udzielane w firmie na "ogólnie obowiązujących zasadach". Jak usłyszeliśmy, chodzi o "ochronę trwałości zatrudnienia pracowników w gospodarce". Rzecznik zaznacza, że jasno reguluje to ustawa.

- Ustawa o PIP w art. 40 ust. 2 gwarantuje osobom odwołanym ze stanowiska, które przed powołaniem na to stanowisko były pracownikami urzędu, prawo do nawiązania stosunku pracy na stanowisku równorzędnym z zajmowanym przed powołaniem - tłumaczy. - Gwarancja taka obejmuje wszystkich pracowników Państwowej Inspekcji Pracy, poza stanowiskiem głównego inspektora pracy oraz zastępców głównego inspektora pracy - dodaje.

Wielkie powroty w PIP

Kiedy pytamy o powroty byłych szefów na niższe stanowiska w inspekcji, rzecznik zwraca uwagę na cenne - w jego ocenie - wiedzę i doświadczenie szefów. Powołuje się też na Konwencję nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy z 1947 r.

- Konwencja nie przewiduje wyłączenia stanowiska głównego inspektora pracy i jego zastępców z określonych w niej reguł dotyczących stałości zatrudnienia inspektorów pracy - mówi nam Rzemek.

Podkreśla, że PIP przeznacza "ogromne środki" na kształcenie swoich kadr, a wiedza byłych szefów jest potrzebna firmie. - Wiedza i doświadczenie zdobyte na stanowiskach kierowniczych w strukturze Głównego Inspektoratu Pracy są dzięki temu wykorzystywane dla dobra urzędu, po powrocie na zajmowane dotychczas stanowisko, lub inne, zgodne z predyspozycjami i kwalifikacjami inspektorów pracy - uważa urzędnik.

Wieloletni pracownik Departamentu Kadr Głównego Inspektoratu Pracy wskazuje w rozmowie z Interią, że w praktyce reguły były inne, zanim PiS objął władzę. Po zakończeniu urzędowania ustępujące kierownictwo inspekcji musiało pożegnać się z firmą.

- Jeszcze do 2016 r. nie było praktyki, żeby osobom powoływanym na stanowiska udzielać wcześniej urlopu bezpłatnego - dodaje.

Kolejny z naszych rozmówców rzuca z przekąsem, że kiedy zwalniano niepokornych inspektorów w czasach rządu PiS, nikt nie przejmował się środkami na ich kształcenie.

Jakub Szczepański

---

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Mucha w "Graffiti" o pracach domowych: Dzieci mają prawo do dzieciństwa
      Mucha w "Graffiti" o pracach domowych: Dzieci mają prawo do dzieciństwaPolsat News
      Przejdź na