Prokuratura bada nowe zeznania "kasjera lewicy"
- Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu prowadzi wyjątkowo intensywne czynności i musi je prowadzić w oparciu o coś - tak minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski odpowiedział na pytanie o nowe zeznania Petera V., zwanego "kasjerem lewicy". Według mediów mają one niebawem doprowadzić do postawienia zarzutów ws. możliwej korupcji przy zakupie wagonów dla warszawskiego metra.
Według autorów wyemitowanego w niedzielę w TVN24 filmu V. przekazał prokuraturze informacje, że w 1998 r. przy przetargu na zakup wagonów dla warszawskiego metra mogło dojść do wręczenia łapówki. Dziennikarze twierdzą, że prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo i niedługo może postawić zarzuty w tej sprawie.
- Prokuratura prowadzi bardzo intensywne czynności w tej sprawie. Z uwagi na to, na jakim to jest etapie, jakie czynności zostały przeprowadzone, a jakie są jeszcze planowane (...), z pełnym przekonaniem mówię, że dla dobra toczącego się postępowania nie możemy przekazać żadnych dodatkowych informacji. Jestem przekonany, że ta formuła umożliwi prokuratorom bezpośrednio prowadzącym te czynności jak najszybsze i jak najdokładniejsze przeprowadzenie tych działań, które planują - powiedział minister Kwiatkowski.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Elżbieta Czerepak nie chciała w tej sprawie udzielić żadnych informacji.
Przetarg na zakup wagonów dla metra o wartości ponad 500 milionów zł nadzorował ówczesny wiceprezydent Warszawy z rekomendacji SLD Jerzy Lejk. Jeden z bohaterów filmu - znajomy V. - twierdzi, że opowiadał mu on o wypłaconej łapówce, która "następnie trafiła na konto mieszczącego się w Zurychu Coutts banku (V. był tam członkiem zarządu).
Z inną sprawą wiąże się śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, w którym V. usłyszał zarzuty m.in. pomocnictwa w przywłaszczaniu oraz praniu brudnych pieniędzy znanemu lobbyście Markowi Dochnalowi. W tym postępowaniu podejrzanych jest siedem osób. Dochnalowi zarzucono m.in. pranie brudnych pieniędzy na kwotę ok. 70 mln zł, przywłaszczenia mienia i oszustwa.
Katowickim prokuratorom nie uda się do końca tego roku zamknąć tego śledztwa. Śledczy ciągle czakają na zrealizowanie zagranicznej pomocy prawnej - powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski.
V. został zatrzymany w Wielkanoc 2008 r. przez Centralne Biuro Śledcze. Po zatrzymaniu trafił do aresztu. Od kwietnia tego roku jest na wolności. Prokuratura zamieniła mu areszt na 1,6 mln zł poręczenia majątkowego. Podejrzany jest pod dozorem policji, ma też zakaz opuszczania kraju.
Według prokuratury, ciągle niezrealizowana pomoc prawna ze Szwajcarii jest kluczowa dla prowadzonego postępowania. Kiedy nadejdzie, będzie można szybko zamknąć śledztwo. Oczekiwane przez śledczych w ramach pomocy prawnej ze Szwajcarii informacje dotyczą spraw finansowych i związane są z głównym wątkiem śledztwa, dotyczącym przede wszystkim prania brudnych pieniędzy.
V. w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński. Jako 17-letni chłopak brutalnie zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 r. w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii. Według prasy, miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich.
W 1998 r. polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Peter V. został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. W lipcu 1999 r. V. wrócił do Szwajcarii. Katowicka prokuratura, która badała okoliczności ułaskawienia Petera V., umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Nazwisko V. pojawiło się też w innych materiałach, jakimi dysponują śledczy. Dochnal w złożonych w prokuraturze, a przytaczanych przez prasę zeznaniach miał mówić o kontach, jakie czołowi politycy lewicy mieli posiadać w szwajcarskich bankach. Na te rachunki miały wpływać pieniądze z łapówek. V., który po wyjeździe do Szwajcarii rozpoczął pracę w tamtejszym banku Coutts, miał obsługiwać te konta. Stąd określenie mediów "kasjer lewicy".
Katowicka prokuratura, aby usprawnić prowadzone śledztwo w sprawie działań Dochnala, postanowiła niedawno o wydzieleniu z niego kilku wątków, zmierzając do zamknięcia postępowań w tych wyjaśnionych już i udokumentowanych sprawach.
W lutym tego roku Marek Dochnal opuścił areszt po wpłaceniu w jego imieniu poręczenia majątkowego w wysokości 850 tys. dolarów. Wcześniej, do stycznia 2008 r. spędził w areszcie 3,5 roku. Został ponownie aresztowany w sierpniu ubiegłego roku. Wraz z nim zatrzymano wtedy b. posła KPN i AWS Tomasza K., u którego znaleziono fałszywe litewskie dokumenty z wizerunkiem Dochnala. Obu zarzucono pomocnictwo w uzyskaniu fałszywych dokumentów, które miały ułatwić zwolnionemu z aresztu za poręczeniem lobbyście opuszczenie kraju.
Już wcześniej lobbysta został oskarżony o skorumpowanie b. posła SLD Andrzeja Pęczaka. W lipcu ubiegłego roku przed sądem w Pabianicach ruszył pierwszy z jego procesów. Inne postępowania, w których pojawia się nazwisko Dochnala, dotyczą m.in. prywatyzacji Cementowni Ożarów, Polskich Hut Stali oraz zamiarów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.
INTERIA.PL/PAP