Prognozy wyborcze: PO wyprzedza PiS
PO wyprzedza PiS o ponad 10 pkt proc., a Ruch Palikota zajmuje miejsce na podium z dwucyfrowym rezultatem - wynika z prognozy TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej".
Prognoza przewiduje wysoką wygraną PO z PiS (39,5 do 29,1 proc.) oraz wyrównaną walkę o trzecie miejsce między Ruchem Palikota (10,3 proc.), SLD (9,2 proc.) i PSL (8,7 proc.).
Według badania, PO miałaby 202 posłów, PiS - 149, RP - 43, SLD - 37, a PSL - 27.
Prognoza wyborcza opiera się na sondażach TNS OBOP przeprowadzanych dla gazety przez ostatni tydzień. Były rozbudowane o wiele pytań mających "wytropić" tych, którzy ukrywają swe preferencje lub nie mają zamiaru głosować.
Prognoza wyborcza zamówiona przez PO
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", z badań zamawianych przez Platformę Obywatelską wynika, że wyprzedza ona PiS o 9 punktów procentowych. Według zamówionego przez PO badania ugrupowanie Donalda Tuska ma 36 procent poparcia, Prawo i Sprawiedliwość 27.
PO zamawia prognozy wyborcze, czyli bardziej precyzyjne badania niż sondaże publikowane przez ośrodki badania opinii - wyjaśnia "Rzeczpospolita".
Najnowsze badania są dla Platformy lepsze niż przed tygodniem, kiedy różnica wynosiła między nią a PiS 3 punkty procentowe. Politycy PO komentują to faktem, iż na ostatniej prostej część wyborców przestraszyła się Jarosława Kaczyńskiego.
Dodają, że podczas kampanii, z prezesa PiS spadła maska łagodnego polityka. Na przykład, gdy atakował dziennikarzy za pytania dotyczące kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Według badania PO - informuje gazeta - wciąż duża grupa wyborców jest niezdecydowana. To około 20 procent. Dlatego w PO zaznaczają, że jeszcze wszystko się może zdarzyć przed 9 października. Spotkania w terenie będą odbywały się więc także dziś.
Sondaż Homo Homini: Wszystko się może zdarzyć
Ostatni przedwyborczy sondaż Homo Homini dla "Super Expressu" i Polskiego Radia pokazuje, że różnica między największymi partiami, które walczą o zwycięstwo w wyborach, jest mniejsza niż błąd statystyczny.
Według tego badania wybory nieznacznie wygrywa PO - 32,1 proc., przed PiS - 29,6 proc. Do Sejmu wchodzą jeszcze SLD - 12,2 proc., PSL - 7,8 proc. i Ruch Poparcia Palikota - 5,8 proc. Frekwencja wyborcza wg tego sondażu wyniesie 41,2 procent.
Politolog Bartłomiej Biskup mówi Polskiemu Radiu, że mimo tak niewielkich różnic między PO a PiS, takie wyniki sondażu oznaczają, że zwycięzcą wyborów będzie PO. Zdaniem Biskupa, ostatnie godziny kampanii nic już nie zmienią. - W dzisiejszej Polsce mamy do czynienia z dużym dystansem opinii publicznej do tego, co się dzieje. Więc jakikolwiek scenariusz wielkiej bomby, newsa, plotki, skandalu, to wydaje się, że niewiele byłoby w stanie wywrócić tę opinię publiczną do góry nogami - wyjaśnia Biskup.
Wśród osób, które deklarują wzięcie udziału w wyborach jest niemal 10 procent niezdecydowanych. Według analizy przeprowadzonej przez Homo Homini, gdyby takie osoby poszły do wyborów, to w połączeniu z głosami osób już zdecydowanych, PO otrzymałaby w sumie 33 procent poparcia, PiS 31 procent, SLD 12 procent, PSL 10 procent, a Ruch Poparcia Palikota 8 procent.
Bartłomiej Biskup twierdzi, że grupa niezdecydowanych nie zmieni już wyników wyborów. Jego zdaniem, większość z tych osób nie pójdzie na wybory. - Ta mniejszość, która pójdzie, może mieć znaczenie dla tych partii, które idą łeb w łeb, chcą wejść do parlamentu i dla tych, które mają około 10 procent poparcia - dodaje politolog.
Według badania, frekwencja wyborcza wyniosłaby 43 procent. Badanie przeprowadzone zostało wczoraj, telefonicznie, na próbie 1500 pełnoletnich Polaków posiadających czynne prawo wyborcze. Błąd oszacowania wynosi 3 procent, a poziom ufności - 0,95.
PAP/IAR/INTERIA