Premier: Nic by się nie zmieniło
Rezultatem oferty PO byłyby takie same możliwości jakie są w obecnym parlamencie - mówi premier Jarosław Kaczyński.
poparcie przyszłorocznego budżetu i wspieranie mniejszościowego rządu w zamian za przedterminowe wybory parlamentarne wiosną 2007 roku oraz usunięcie z rządu wicepremierów Andrzeja Leppera (Samoobrona) i Romana Giertycha (LPR). PiS rozmawiać merytorycznie z Platformą chce, ale warunki PO odrzuca.
- Jeżeli coś takiego proponuje partia która dąży do władzy, to jest oczywiste, że musi chcieć zawrzeć koalicję. Dziś jest to oczywiste, że to musi być koalicja z SLD - zaznaczył szef rządu w rozmowie z radiową "Trójką".
- Bardzo nas cieszy, że Platforma używa innego języka niż jeszcze bardzo niedawno temu. Mamy nadzieję, że to jest trwała zmiana i to sobie cenimy. Natomiast trudno od nas żądać, abyśmy dążyli do tego, aby w Polsce powstał sojusz, który uważamy za najskrajniej szkodliwy jaki można sobie wyobrazić (czyli PO z lewicą) - podkreślił.
- To może być jedyny cel tego zabiegu. Bo jeżeli np. PO chciałaby rzeczywiście zmienić swój stosunek do PiS i do naszego programu przede wszystkim, to wtedy można to załatwić w tym parlamencie - uważa Jarosław Kaczyński.
Pytany, czy boi się przyspieszonych wyborów premier odparł, że niczego się nie boi. - Jestem zupełnie przekonany że w tych wyborach moglibyśmy walczyć o względne zwycięstwo, tzn. o pokonanie PO. Natomiast, te wybory nic by nie dały. Trudno by Polska była przez półtora roku w nieustannym nastroju kampanii wyborczej, bo to jest naprawdę bardzo szkodliwe - powiedział szef rządu.
się potwierdzą, "będziemy się domagać od Samoobrony jego odejścia z partii oraz by odszedł z Sejmu". "Chcemy wywierać naciski na Samoobronę, aby zrezygnował z mandatu posła" - dodał.
Szef rządu powiedział, że PiS jest za tym aby uniemożliwić kandydowanie do Sejmu osobom karanym i w tym zakresie chce współpracować z PO. Platforma proponuje zakaz kandydowania i sprawowania mandatu parlamentarzysty przez skazanych prawomocnym wyrokiem sądowym.
Premier wspomniał też o innej propozycji - "rozwiązaniu dość ryzykownym" - omawianej podczas posiedzenia Komitetu Politycznego PiS. Chodzi o to "by można posła za zgodą jego klubu wyeliminować z Sejmu za czyny haniebne".
Jak zaznaczył, nie chodzi o ostre, nawet brutalne czy chamskie przemówienie w Sejmie, lecz o sprawy poważne, haniebne.
. Zaznaczył, że w pierwszej chwili odniósł się do tego rozwiązania sceptycznie, "bo to jest instytucja dość nieznana" w demokracji Ale - zaznaczył - jest to propozycja do rozważenia.
- Rzeczywiście jeśli ktoś np. molestował dzieci lub wykorzystywał kobiety w sposób, który jest przypisywany posłowi Łyżwińskiemu, jest w Sejmie, to jest wielka obraza moralności publicznej, to naruszenie najbardziej elementarnych reguł życia publicznego i dlatego nie powinniśmy takich sytuacji tolerować - mówił Jarosław Kaczyński.
INTERIA.PL/PAP