"Rozpoczynam piętnasty dzień pobytu. Wyrzuciłem dwie piżamy i inne rzeczy do utylizacji. Rodzina przywiozła mi nowe. Przeszedłem dziś pierwszy test na covid i czekam niecierpliwie na wynik. Jak będzie negatywny, to będę się cieszył. Dla mnie covid to jak snajper, który swoim strzałem próbował mnie zabić. Na szczęście dziś moja forma fizyczna nieco się poprawia" - opowiada Jerzy Polaczek o aktualnym samopoczuciu. Dopytywany przez dziennikarza o formę psychiczną przyznaje, że pod tym względem czuł się mocny "mimo potężnej słabości". "Mimo iż fizycznie wszyscy na tym oddziale byliśmy bezradni jak pisklęta. Szczęśliwi pomocą personelu medycznego. Jedna pielęgniarka powiedziała: panie Jurku, ja nie lubię PiS-u, ale pan jest porządnym człowiekiem, a ja kocham swoją pracę" - mówi Polaczek. ***Fragment rozmowy: Piotr Witwicki: W tle słyszę cały czas hałasy, które z pewnością nie pomagają. Jerzy Polaczek: - Pacjenci są w różnym stanie. Często wołają kogoś z bliskich: brata, mamę. Niektórzy krzyczą przez wiele godzin, prosząc o pomoc. To są głębokie stany lękowe. Słychać też modlitwę na głos. Nie każda jest wynikiem lęku. Ludzie mają potrzebę wyznania wiary. To jest bardzo autentyczne. W tym tle pracują lekarze, pielęgniarki i opiekunki medyczne. Brzmi to upiornie. - Niektórzy z pacjentów są przerażeni. Z korytarza słychać taki pogłos. (Jerzy Polaczek wychodzi na chwilę z telefonem na korytarz. Słychać echo głosu wołającej starszej kobiety) - Tak wyglądają tutaj niektóre noce. Człowiek patrzy przez otwarte drzwi pokoju i zastanawia się, ile w ciągu doby zobaczy zwłok przewożonych korytarzem. W pewnym momencie przestaje je liczyć. Albo pan słucha w nocy strzępków dialogów personelu medycznego - tych, którzy ratują ludzkie życie. To są często polecenia techniczne, które mrożą krew w żyłach i budzą respekt wobec profesjonalizmu personelu. Wszystko jest dość szczególnym doświadczeniem dla mnie, jako człowieka dojrzałego i polityka z wieloletnim doświadczeniem, który znalazł się po raz pierwszy w życiu na szpitalnym łóżku. ***30 października Jerzy Polaczek przyznał, że jego stan jest dobry. "Miałem drugi wynik ujemny i zwolniłem łóżko w szpitalu w Katowicach. Teraz jestem w Głuchołazach w województwie opolskim" - poinformował. "To jest szpital specjalistyczny MSWiA" - dodał. Całą rozmowę z Jerzym Polaczkiem czytaj na Polsatnews.pl (kliknij tutaj)