Popracuje nad Kaczyńskim
Czy Jarosław Kaczyński ma szansę stać się tak popularny jak premier Marcinkiewicz? PiS chce zmienić wizerunek swojego prezesa.
To właśnie Jarosław Kaczyński pójdzie na pierwszy ogień w ramach zaczynającej się poprawy medialnego wizerunku Prawa i Sprawiedliwości. Prezes PiS dostał z Centrum Informacyjnego Rządu asystenta, który ma go medialnie "ustawiać", donosi "Gazeta Wyborcza".
To 25-letni Jan Dziedziczak, prawa ręka rzecznika rządu Konrada Ciesiołkiewicza. Właśnie CIR z powodzeniem dba o medialny wizerunek premiera Kazimierza Marcinkiewicza. W ciągu paru miesięcy premier stał się jednym z najpopularniejszych polskich polityków.
Dziedziczak jest pod ogromnym wrażeniem Jarosława Kaczyńskiego: "To człowiek głęboko ideowy, skromnie żyje, bardzo kocha Polskę i ta miłość do ojczyzny to jest pobudka jego działań. To mi u niego bardzo imponuje".
Dziedziczak chce ułatwić dziennikarzom dostęp do prezesa. Liczy na to, że ich bliższy kontakt z Kaczyńskim poprawi relacje. Nie chce powiedzieć, co prezes powinien w sobie zmienić: "Nie mam kompetencji, żeby to oceniać".
Adam Bielan, rzecznik PiS i główny spec od marketingu politycznego, nie może na bieżąco doradzać Kaczyńskiemu, bo jako europoseł przez kilka dni w tygodniu jest w Brukseli. Tak natomiast widzi obowiązki Dziedziczaka: "Będzie towarzyszył prezesowi podczas wizyt w różnych miastach. Prezes już rozpoczął objazd regionów przed wyborami samorządowymi. To Dziedziczak będzie go teraz umawiał na wywiady, autoryzował je i uprzedzał o trudnych pytaniach. On ma też dbać o to, jak prezes jest pokazywany w telewizji, na jakim tle występuje".
PiS ma szerszy plan kreowania wizerunku najważniejszych osób w partii. Chce stworzyć specjalne biuro prasowe. - Zdecydowanie za mało pracujemy nad ludźmi, którzy są twarzami naszej partii. Oprócz normalnej obsługi medialnej pracownicy biura powinni szkolić naszych polityków, jak występować w mediach, jak odpowiadać na trudne pytania, jak się ubrać. Mnie takie szkolenia są potrzebne - mówi Adam Lipiński, wiceprezes PiS.
Lipiński jest niezadowolony ze złej prasy partii. Narzeka, że PiS trudno przebić się do mediów, że lider jest ciągle atakowany. Dla Bielana powody niechęci dziennikarzy do prezesa są oczywiste: "On porusza trudne tematy. Było oczywiste, że będzie atakowany po tym, co ostatnio powiedział o mediach".
Dr Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie indziej widzi przyczyny złego wizerunku Kaczyńskiego: "On nigdy nie miał dobrych kontaktów z dziennikarzami, zbyt nerwowo reaguje na niewygodne pytania i krytykę. Wszędzie wietrzy spiski, układy. Poza tym od czasów PC jest postrzegany jako polityk konfliktowy, kłótliwy. Lech Wałęsa nazywał go "człowiekiem do burzenia". Z Jarosława Kaczyńskiego trzeba by zdjąć odium człowieka konfliktu, a wyeksponować jego polityczną zręczność, umiejętność budowania koalicji, postawić na wizerunek męża stanu".
Partia postawiła na swoich fachowców od wizerunku, bo - jak twierdzi Bielan - nie ma pieniędzy na firmy specjalizujące się w marketingu politycznym. Poza tym Kaczyński nie chce ludzi z zewnątrz. Lipiński przyznaje: "Prezes może co najwyżej przyjąć rady ludzi, do których ma zaufanie".
Bielan dodaje: "Jarosław Kaczyński nie jest politykiem, który mógłby zatrudnić agencję PR-owską i sprzedać swój wizerunek do kolorowych magazynów. To człowiek idei".