"Epilog. No to się w końcu doczekałam. Nie bez perturbacji, ale jest!" - napisała w sobotę rano na Facebooku dziennikarka Anna Rokicińska, informując o przeprosinach, które pojawiły się na stronie policji. Sprawa dotyczy wydarzeń z marca 2018 r. Wówczas nieumundurowani policjanci weszli do mieszkania ówczesnej dziennikarki "Trójki" (dziś Radia Nowy Świat). Przeszukali jej plecak, w którym miała mikrofon i legitymację prasową oraz mieszkanie. Jak relacjonowała kobieta, cała akcja trwała ponad trzy godziny, po których poinformowano ją, że to pomyłka. W międzyczasie policjanci "wyrzucili rzeczy z szaf, zabrali komórki i pendrive'y". Na oczach dzieci dziennikarka została zakuta w kajdanki. Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu tłumaczyła wówczas, że w sprawie wyłudzeń kredytów na wielką skalę poszukiwano kobiety o tym samym imieniu i w tej samej miejscowości. Wytypowano jednak zły adres. Niesłuszne przeszukanie w domu dziennikarki. Komentarz policji O wyjaśnienia w sprawie do KGP zwrócił się ówczesny szef "Trójki" Wiktor Świetlik, a Anna Rokicińska skierowała sprawę do sądu. Początkowo policja przeprosiła kobietę, jednak 30 marca pod wpisem "Rzeczpospolitej" na Twitterze pojawił się komentarz z oficjalnego konta policji. "Strasznie słabe. Ta dziennikarka podkręca i robi show płacze, ale mimo wszystko przypuszczam, że niestety nasi policjanci mogli pozwolić sobie na różne gadki. Przypuszczam, że skoro w tym domu był podobno taki bałagan jak na melinie to ten wygląd uśpił ich czujność" - napisano. Wpis usunięto po kilkunastu minutach, a rzecznik KGP Mariusz Ciarka przeprosił i tłumaczył, że "to był komentarz użytkownika podany na nasz profil zupełnie OMYŁKOWO skopiowany dalej". "'Złośliwość rzeczy martwych'. Nie powinno mieć to miejsca. Zamiast - zwracamy uwagę, aby tak nie pisać nawet w komentarzach skopiowało na profil. Natychmiast usunęliśmy" - dodał (pisownia oryginalna - red.). 12 tys. zł za niesłuszne zatrzymanie Ostatecznie pod koniec 2019 r. prawomocnie orzeczono, że Rokicińska została niesłusznie zatrzymana i przyznano jej 12 tys. zł zadośćuczynienia. Dziennikarka dalej jednak walczyła w sądzie o przeprosiny od policji w sprawie wpisu. Sprawa zakończyła się po prawie pięciu latach. Na samym dole głównej strony policji zamieszczono przeprosiny o treści: "Z uwagi na fakt, że na oficjalnym profilu Komendy Głównej Policji w serwisie Twitter dnia 30 marca 2018 r. ukazało się oświadczenie komentujące niezasadne i nielegalne zatrzymanie Pani Anny Rokicińskiej - Chacińskiej w jej domu rodzinnym, o treści: "Strasznie słabe. Ta dziennikarka podkręca i robi show płacze, ale mimo wszystko przypuszczam, że niestety nasi policjanci mogli pozwolić sobie na różne gadki. Przypuszczam, że skoro w tym domu był podobno taki bałagan jak na melinie to ten wygląd uśpił ich czujność", które miało charakter bagatelizujący nielegalne zatrzymanie, a także w sposób niedopuszczalny i upokarzający odnosiło się do sfery prywatnej jaką jest dom rodzinny Anny Rokicińskiej - Chacińskiej, co stanowiło naruszenie dóbr osobistych Anny Rokicińskiej - Chacińskiej w postaci czci, dobrego imienia i godności osobistej, wyrażam głębokie ubolewanie i przepraszam Panią Annę Rokicińską - Chacińską oraz jej najbliższą rodzinę", podpisane przez Komendanta Głównego Policji. "Nie można było tak od razu? Zamiast prawie pięciu lat spędzonych w sądzie i pieniędzy podatników wydanych na sądowe postępowanie i zadośćuczynienie?" - zapytała dziennikarka, publikując przeprosiny na Twitterze.