Historia zaginięcia Zbigniewa Kozubińskiego rozpoczyna się dwa miesiące temu. Wówczas to młody Polak wsiadł do busa, który miał przywieźć go z Niemiec do Gniezna, gdzie mieszka wraz z matką. Mężczyzna nie dotarł jednak do celu podróży. Według relacji kierowcy, z którym Zbigniew Kozubiński miał wracać do kraju, 29-latek pojawił się na miejscu zbiórki ciężko pobity. Miał posiniaczoną i opuchniętą twarz. Już w trakcie podróży spożywał alkohol, co zmusiło przewoźnika do wysadzenia go w miejscowości Federsdorf - Vogelsdorf pod Berlinem. Tam miał poczekać na kolejny pojazd, który miał przyjechać za 40 minut. - Dla mnie to jest nieporozumienie. Dlaczego w takim stanie go wysadził? Syn miał mieć też problemy z żebrami, były chyba połamane. A skoro zapłacił, to powinni go od punktu do punktu zawieźć, nawet jak był pod wpływem alkoholu. Albo wezwać policję. Dla mnie jest to tak nie do pomyślenia, żeby w obcym kraju wysadzić i zostawić na pastwę losu kogoś, kto nie zna dobrze niemieckiego. Mogli go w Polsce wysadzić, a nie za granicą, w obcym mieście. Polak Polaka tak potraktował - mówiła w rozmowie z "Faktem" pani Katarzyna, mama 29-latka. W busie mężczyzna pozostawił plecak, w którym miał dokumenty i pieniądze. Jak twierdzi kierowca busa, młody Polak powiedział mu, że nie zamierza czekać i będzie chciał przenocować w hotelu. Wszystko jednak wskazuje na to, że tak się nie stało. Zaginięcie 29-latka z Polski. Ślad po nim zaginął Zdaniem rodziny, Zbigniew Kozubiński udał się do pobliskiego supermarketu. Sprawdzono to dzięki jednej z ekspedientek, która rozpoznała go po zdjęciu. Jak wyjaśniła, mężczyzna prosił ją o pomoc w znalezieniu hotelu. Ta poprosiła, aby poczekał do końca jej pracy. 29-latek nie czekał i oddalił się w kierunku lasu. Najprawdopodobniej spędził tam noc. - To był ostatni raz, kiedy był z nim kontakt. Relacjonowali mi (znajomi - red.), że był w jakimś szoku, że to nie był ten sam człowiek. Był taki jakby wystraszony i nie wiedział, co ze sobą zrobić - opowiadała matka zaginionego. Kilka godzin później telefon mężczyzny przestał odpowiadać. Od tej pory z 29-latkiem nie ma żadnego kontaktu. - Już różne człowiekowi myśli do głowy przychodzą. Że może w jakiejś sekcie jest, może w izolacji i nie chcą go wypuścić. No różnie myślę, bo tak długo, a nikt go nigdzie nie widział. To jest nie do pomyślenia. Jak był tak mocno pobity, to mógł stracić pamięć, mogło mu się coś stać - podkreśla pani Katarzyna. Jak przyznała matka Zbigniewa Kozubińskiego pracownicy ambasady mieli sprawdzić informacje o 29-latku w pobliskich placówkach medycznych, jednak w żadnej nie było osoby, która pasowałaby do opisu. Gnieźnieńska policja apeluje o pomoc w poszukiwaniach 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego. Osoby, które posiadają wiedzę na temat miejsca jego przebywania, proszone są o kontakt z dyżurnym policji w Gnieźnie pod numerem telefonu 47 77 21 211 lub telefonem alarmowym 112. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!