GUS szacuje, że w 2021 roku zużycie energii na jedno gospodarstwo domowe wyniosło 1979,9 kWh. - Statystyka pokazuje, że ponad 60 proc. gospodarstw domowych w Polsce zużywa nie więcej niż 2 tys. kWh rocznie - mówił na antenie RMF FM Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, odnosząc się do limitu zapisanego w ustawie zamrażającej ceny energii dla gospodarstw domowych. Polacy od kilku tygodni zadają sobie bardzo ważne pytanie: czy 2 tys. kWh to dużo? Dom ze zużyciem 4 tys. kWh. "Trzeba na szybko montować fotowoltaikę" Pani Anna mieszka z mężem i dziećmi na wsi nieopodal Piotrkowa Trybunalskiego. Zeszłoroczne zużycie prądu rodziny? 4,1 tys. kWh. - Dom ok. 100 m2. Sprzęty raczej nowe, energooszczędne. Płyta indukcyjna, piekarnik, mikrofala, lodówka, komputer, odkurzacz, pralka, zmywarka, suszarka, telewizor - wymienia jednym tchem pani Anna. Pokazuje ostatni rachunek. Od 15 czerwca do 18 sierpnia, 666 kWh. - Działka wokół domu jest duża, więc latem dochodzi kosiarka elektryczna i jakieś narzędzia męża, bo lubi grzebać przy autach. Trzeba na szybko fotowoltaikę montować - przyznaje pani Anna. Czy liczyła, że zamrożenie cen ich obejmie? - W sumie tak. Bo myślałam, że znaczenie będzie miało to, ile jest osób w rodzinie - dodaje kobieta. Wtóruje jej pani Dominika z Tomaszowa Mazowieckiego. - Zużywamy rocznie 4 tys. kWh. Dom jednorodzinny. Oświetlenie LED, czajnik elektryczny, piec gazowy, pralka, lodówka, podstawowe urządzenia. Klimatyzacji brak - wylicza kobieta. Jak zaznacza, "nie bardzo wie, z czego mogliby jeszcze zrezygnować". Wizją przyszłorocznych rachunków załamany jest także pan Radosław z Warszawy. - Dom ogrzewany ekologiczną pompą ciepła. Minimalnie zużywam 12 tys. kWh na rok. Prąd teraz jest dwa razy droższy, od nowego roku będę płacił ponad 20 tys. zł - podkreśla. Już szuka jakichkolwiek rozwiązań. - Obecnie zakładam piec na drewno. Bo zwróci się po jednym sezonie - dodaje mężczyzna. Warszawa vs. Czerwieńsk. "Nie ma znaczenia czy duże miasto, czy nie" Pani Małgorzata od pięciu lat mieszka w domu pod Wołominem (woj. mazowieckie). - Ostatnio usiadłam i z ciekawości posprawdzałam, ile zużywamy prądu - opowiada pani Małgorzata. - Nie gotuję dużo, ani nie piekę. Na co dzień jesteśmy z mężem tylko we dwoje, więc nie ma komu jeść. Nawet herbat za specjalnie nie pijemy, więc odpada częste użycie czajnika elektrycznego. A rano robię dwie kawy z ekspresu i koniec - dodaje nasza rozmówczyni. Interia Biznes: Ceny prądu zamrożone w 2023 roku. Kto i ile zapłaci za energię? Roczne zużycie? Około 4 tys. kWh. - Owszem, dom na noc jest oświetlony, bo latarnie uliczne tu nie docierają, latem załącza się automatyczne podlewanie ogródka, ogrzewanie i ciepła woda na gaz, choć dopóki nie ma wielkich mrozów, palimy w kominku - mówi pani Małgorzata. I ocenia: - Paranoję jakąś z tym limitem wymyślili. Nie wiem dla kogo on jest. Chyba dla jednej osoby w kawalerce. Nie ma znaczenia, że Wołomin to okolice Warszawy, a "Warszawa jest droga". Pani Justyna mieszka w Czerwieńsku nieopodal Zielonej Góry. - Zużycie prądu to około 800 kWh na dwa miesiące. 2 tys. kWh idzie u nas w ciągu pięciu miesięcy - mówi kobieta. Pokazuje ostatni rachunek. 864 kWh. - Co mam na prąd? Jak większość ludzi: ciepłą wodę, kuchenkę, pralkę. Tę ostatnią puszczam trzy razy w tygodniu, codziennie kąpiel trójki domowników, jakieś ciasto na niedzielę. Do tego dwa telewizory. No i jeszcze elektryczne auto. Taka zachęta do ekologii, która przy nowych stawkach wyjdzie nam teraz bokiem - zaznacza kobieta. Na granicy 2 tys. kWh. "Nie wiem, z czego jeszcze mam zrezygnować" Natalia Tymecka wychowuje sama dwuletniego synka Kacpra. Mieszka w Braniewie, w starej poniemieckiej kamienicy. - W wakacje mieliśmy po 130-140 kWh zużycia. Ale za wrzesień przyszło już 171 kWh, a jesienią i zimą było ponad 200 kWh. W lutym nawet 316 kWh. Także myślę, że limit 2 tys. kWh przekroczymy - tłumaczy Natalia Tymecka. - Mam na prąd bojler na wodę. Kuchenka niby jest na gaz, ale piekarnik już nie. Ostatnio zaczęłam rzadziej go używać - mówi pani Natalia. Są jednak rzeczy, z których zrezygnować nie może. Jej syn Kacper od urodzenia nie słyszy. Lekarze wszczepili mu implanty, ale aby chłopiec mógł się prawidłowo rozwijać, potrzebna jest codzienna rehabilitacja i specjalny sprzęt. - Jak choćby osuszacz procesorów Kacpra - zaznacza mama chłopca. - Z czego możemy zrezygnować? Nie wiem. Człowiek jakby był sam, to mógłby siedzieć od 16 przy świeczkach, ale z maluchem u boku to ciężko. Zaczynam rozważać przeniesienie się do Elbląga, na jakiś mniejszy metraż. Bo rachunki nas zjedzą - podsumowuje. 1,2 tys. kWh. "Gaszę światło po domownikach. Oszczędzamy" Są jednak i tacy, którzy na hasło "2 tys. kWh" reagują spokojem. Pani Marta ma 33 lata. - Polska klasa średnia - żartuje na początku rozmowy. Mieszka w Słupcy (woj. wielkopolskie). Z mężem i sześcioletnią córką. - Kamienica. Mieszkanie wynajmowane, dwa pokoje, 55 metrów kwadratowych. Licznik przepisany na nas, więc dokładnie wiem, ile zużywamy - tłumaczy pani Marta. Pokazuje faktury z ostatniego roku. Od czerwca 2021 do czerwca tego roku zużycie rzędu 1,3 tys. kWh. - Nie siedzimy przy świeczkach, ale oszczędzamy. Gaszę światło po domownikach, wyciągam ładowarki z kontaktów. Ani pralka, ani zmywarka nie robią prawie pustych przelotów - opowiada kobieta. Najniższe zużycie to 115 kWh za czerwiec. Największe 203 kWh w październiku. Wie to, bo analizuje dostępne na stronie operatora wykresy. - Kiedyś, gdyby mnie pani zapytała jakie mamy roczne zużycie, nie miałabym pojęcia. Teraz znam roczne, miesięczne i cenę za kWh też. To mnie jeszcze bardziej motywuje do rozsądnego gospodarowania energią elektryczną. Nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto - ocenia kobieta. Pan Adam z Siedlec, razem z żoną, rocznie zużywa około 1,7 tys. kWh. Jak sam przyznaje, nie wprowadził w życie specjalnych oszczędności związanych z energią. - Średnio 140 kWh miesięcznie. Pralka, zmywarka, lodówka, piekarnik, mikrofala, komputer. Dwie osoby specjalnie nieoszczędzające. Żona nigdy nie wyłącza światła w łazience, tylko jak wychodzi do pracy albo idzie spać, to wtedy je gasi - zaznacza mężczyzna. Nie ma wątpliwości, że zamrożonego limitu 2 tys. kWh nie przekroczą. Kto jeszcze ma szansę? - Może osoby samotne - zastanawia się pani Jadwiga ze Śląska. - Gdybym nadal mieszkała sama, zmieściłabym się w tym limicie. Teraz już nie, bo mieszkam z partnerem i niestety, ale wszystko w domu mamy na prąd. 2 tys. kWh jest poza naszym zasięgiem. Jedno mieszkanie, gigantyczna różnica w zużyciu prądu Pani Wiktoria przez 10 lat mieszkała w Warszawie. Niecałe dwa lata temu dostała propozycję pracy na Pomorzu. W styczniu 2021 roku wynajęła młodemu małżeństwu swoje dwupokojowe mieszkanie na warszawskiej Pradze Południe. - Różnica w rachunkach ogromna. Nowi lokatorzy mają zużycie prawie dwa razy większe niż moje - przyznaje. Przykład? Zużycie od sierpnia 2020 r. do stycznia 2021, czyli wtedy kiedy lokal zajmowała właścicielka z rodziną to 581 kWh. Ten sam okres, rok później, u jej lokatorów to 1034 kWh. - Metraż ten sam. Identyczny stan osobowy, bo też mieszkałam z mężem i córką - przekonuje dziewczyna. Różnica? Sprzęt RTV i AGD. - Nowi lokatorzy mają swoją pralkę i lodówkę. Obie dość wiekowe - przyznaje pani Wiktoria. Gwóźdź do energetycznej trumny? Przestarzały sprzęt RTV i AGD To właśnie na przestarzały sprzęt RTV i AGD, jako jednego z winowajców wysokich rachunków za prąd, wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny. Eksperci PIE szacują, że wymiana sprzętu oraz oświetlenia na urządzenia najwyższej klasy energetycznej, może zredukować zużycie energii elektrycznej aż o 43 proc. Jak podkreślają, potencjał do takich oszczędności tkwi w ponad 80 proc. polskich gospodarstw domowych, które ciągle korzystają z przestarzałych i prądożernych urządzeń. Gorzej, jeśli wysokie zużycie mają ci, którzy wszystko już wymienili. - Sprzęty nowe, energooszczędne. Od kilku dni zastanawiamy się z mężem, z czego moglibyśmy zrezygnować, by zużywać mniej kWh i tak naprawdę nic nie wymyśliliśmy - mówi pani Małgorzata spod Wołomina. Pozostaje płacić i płakać. - Przez lata nie myśleliśmy ani o przesadnym oszczędzaniu, ani o tym ile i co nam zużywa. Kryzys sprawił, że wiemy. I teraz możemy tylko tej beztroski żałować - podsumowuje pani Wiktoria z Gdańska. Imiona niektórych rozmówców zostały zmienione. Irmina Brachacz Irmina.brachacz@firma.interia.pl