Początek końca Wałęsy
Dziewięć lat temu, 19 listopada 1995 r., Lech Wałęsa został pokonany w drugiej turze wyborów prezydenckich przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Można przyjąć ten dzień za początek końca politycznej kariery legendarnego przywódcy "Solidarności".
Listopad 1995 r. nie był najlepszym miesiącem w życiu Lecha Wałęsy. Zapowiedzią klęski był 5. dzień tego miesiąca i pierwsza runda wyborów prezydenckich. Urzędujący prezydent uległ nieznacznie kandydatowi SLD Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Ale to był dopiero początek niepowodzeń.
Ani me, ani be, ani kukuryku
Wałęsa przeszedł co prawda do drugiej tury, ale przed decydującym starciem obaj politycy mieli stoczyć dwie debaty telewizyjne. W zgodnej ocenie socjologów i specjalistów od marketingu politycznego, podczas drugiej z nich Wałęsa pogrążył swoje szanse na reelekcję.
Gdy na zakończenie rozmowy w studio Kwaśniewski podszedł jeszcze do Wałęsy z wyciągniętą dłonią usłyszał, że "dobrze, iż się zreflektował, przecież pan wszedł tak, jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku". Większość Polaków nie wybaczyła mu tego grubiaństwa, a tydzień później dali temu wyraz przy urnach. Kwaśniewski dostał ponad pół miliona głosów więcej, a Wałęsa mógł zacząć pakować swoje rzeczy w Pałacu Prezydenckim.
Nadzieją dla niego mogły być jeszcze protesty, jakimi po wyborach został zasypany Sąd Najwyższy. Chodziło, o kłamstwo Kwaśniewskiego, który podał, że legitymuje się dyplomem wyższej uczelni. Tymczasem uzyskał jedynie absolutorium, nie wystarczyło mu samozaparcia do napisania i obronienia pracy magisterskiej. Jednak 9 grudnia 1995 r. sędziowie uznali, że ten fakt nie mógł wpłynąć na wynik wyborów.
Kampania w rytmie disco polo
Kampania prezydencka w 1995 r. znacznie różniła się od tego co wcześniej politycy serwowali Polakom w okresie wyborów. Do głosu doszli specjaliści od politycznego marketingu, którzy mieli decydujący głos w kwestii wyglądu kandydatów, treści ich przemówień i strategii całej kampanii.
Po raz pierwszy telewizja nadawała płatne reklamy wyborcze na zlecenie komitetów wyborczych. Jednak ta forma promocji nie okazała się zanadto skuteczna; Jan Olszewski i Waldemar Pawlak zajęli odpowiednio 4. i 5. miejsce. A Hanna Gronkiewicz-Waltz, którą niektóre sondaże widziały w drugiej rundzie, poniosła spektakularną porażkę (2,76 proc. poparcia).
Wielkimi zwycięzcami okazali się w 1995 r. zwolennicy muzyki disco polo. Lejtmotywem kampanii Waldemara Pawlaka był przebój grupy Bayer Full "Wszyscy Polacy", który do dziś jest stałym punktem wielu wesel. Natomiast zwolennicy Aleksandra Kwaśniewskiego pląsali w takt hitu "Ole, Olek" zespołu Top One, z jakże proroczym refrenem: "Ole, Ole, Olek wybierzmy przyszłość oraz styl".
A Andrzejowi Lepperowi udało się wówczas zdobyć zaledwie 1,32 proc głosów...
Kończ waść...
Hymnem wyborczym Lecha Wałęsy był wówczas utwór "To moja Polska". Jednak Polacy postanowili oddać kraj w ręce nowego gospodarza, a Wałęsa jednak nie decydował się na polityczną emeryturę, pomimo takich rad z różnych zakątków polskiej sceny politycznej. Po kolei odwracali się od niego starzy współpracownicy. Niewypałem okazał się pomysł na nową partię Chrześcijańską Demokrację III Rzeczypospolitej Polskiej. Legenda twórcy i przywódcy "Solidarności", laureata Pokojowej Nagrody Nobla rozmieniała się na drobne.
Ostateczny krach przyszedł 8 października 2000 r. W kolejnych wyborach prezydenckich Wałęsa uzyskał zaledwie 1 proc. poparcia. Dla człowieka, który przewodził 10-milionowej "Solidarności" musiał być to bardzo bolesny cios...
Obecnie b. prezydenta można zobaczyć m.in. w programie poświęconym wędkarstwu. Jego twarz wykorzystał jeden z tabloidów, w akcji, która miała doprowadzić do zniesienia wiz do USA. Z góry skazanej na niepowodzenie. A po wielkiej polityce pozostały jedynie wspomnienia.
Szymon Jadczak