Papież byłby dumny
Niemożliwe stało się możliwym. Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, dwaj zwaśnieni od lat politycy, podali sobie ręce podczas pogrzebu Jana Pawła II. Czy to początek nowej ery w polskiej polityce?
W dniach żałoby po śmierci papieża Polska zmieniła się nie do poznania. Miejsce codziennych sporów i kłótni zajęła zaduma i pojednanie. Śladem zwykłych Polaków poszli również politycy.
Najpierw hołd Janowi Pawłowi II oddali wspólnie posłowie i senatorowie - podczas wyjątkowych obrad Zgromadzenia Narodowego zabrzmiał w parlamencie głos papieża: "Wykonywanie władzy politycznej powinno być ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych, czy grupowych korzyści z pominięciem dobra wspólnego całego narodu".
Słowa papieża zostały przyjęte w skupieniu i miejmy nadzieję, że parlamentarzyści wezmą je sobie do serca.
Rybka na zgodę
Śladem parlamentarzystów poszli zwaśnieni prezydenci - były Lech Wałęsa i obecny Aleksander Kwaśniewski. Ich konflikt sięga roku 1995 i debaty telewizyjnej przed drugą rundą wyborów prezydenckich. Wtedy to Wałęsa zwrócił się do rywala słowami "pan wszedł tak, jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku".
Od tych wydarzeń minęło dziesięć lat chłodu i wzajemnej niechęci. I wydawało się, że nawet papież nie będzie ich w stanie pogodzić. Jeszcze kilka dni przed wylotem na uroczystości pogrzebowe do Rzymu Wałęsa zarzekał się, że nie wsiądzie do jednego samolotu z Kwaśniewskim.
Nie wiemy, co wpłynęło na zmianę jego decyzji. Ale nie dość, że dał się przekonać do wspólnej podróży, to dzięki mediacji Tadeusza Mazowieckiego wyciągnął do Kwaśniewskiego rękę na zgodę. - I kto teraz mi powie, że papież nie czyni cudów - podsumował Wałęsa. A po pogrzebie Jana Pawła II pogodzeni prezydenci udali się na wspólny obiad. - Rybka była - zdradził Wałęsa.
"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że panowie rozmawiali m.in. o diecie. I nie wykluczyli dalszych spotkań. "Ja to, co było, odkreślam grubą kreską" - zadeklarował na łamach "GW" były prezydent. "Jest szansa, że może być z tego coś dobrego" - dodał.
A szansa może zostać wykorzystana już wkrótce, podczas obchodów 25. rocznicy powstania Solidarności.
- Tam, gdzie to będzie zależało ode mnie i moich kompetencji, to go zaproszę. Jak się powiedziało A, to trzeba dojść i do Z. Ja już odpuściłem - powiedział wczoraj Wałęsa, który jest przewodniczącym komitetu honorowego obchodów 25. rocznicy strajków sierpniowych i powstania Solidarności.
Co z tego zostanie?
Piękne gesty na pewno na długo zostaną w naszej pamięci. Chwała politykom, że potrafili wznieść się ponad doczesne waśnie. Ale czy z doraźnego porozumienia pomiędzy prezydentami i parlamentarzystami wyrośnie coś, co poważnie zmieni naszą polską rzeczywistość? Czy takie przemiany są w ogóle możliwe?
- Mam nadzieję, że przynajmniej w Polsce to doświadczenie (śmierć papieża - przyp. red.) pozwoli zmienić obraz życia politycznego i społecznego. Dobrze się stało, że to doświadczenie spotyka nas teraz - przed wyborami, przed ważnymi decyzjami - mówi INTERIA.PL prof. Tadeusz Gadacz z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. - Sądzę, że może życie polityczne w Polsce się bardziej wyciszy, że będziemy podejmowali bardziej świadome i rzetelne wybory, być może politycy i ludzie biznesu zaczną inaczej myśleć o życiu.
Oby się udało...