Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Nieznani sprawcy" w działaniu

Najbardziej wymiernym skutkiem stanu wojennego są jego ofiary śmiertelne. To nie tylko zabici podczas pacyfikacji strajków górnicy kopalni "Wujek" w Katowicach czy ofiary manifestacji ulicznych, jak Bogdan Włosik i Ryszard Smagur w Nowej Hucie, zastrzeleni na ulicach Lubina czy zakatowani na komisariatach milicji, jak Grzegorz Przemyk, ale również ofiary tzw. nieznanych sprawców.

/East News

Wyjaśnieniem tych śmierci zajmowała się tzw. "komisja Rokity", czyli Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW. Sprawcy nie zostali odnalezieni. Wiele czasu i wysiłków poświęcił niewyjaśnionym morderstwom stanu wojennego i lat 80. XX wieku Piotr Litka, dziennikarz śledczy, autor reportaży, filmów dokumentalnych i książek dotyczących politycznych mordów po 13 grudnia 1981 roku.

Jarosław Szarek: Zajmuje się pan od wielu lat dziennikarskimi śledztwami dotyczącymi głównie zamordowanych księży, nie tylko ks. Jerzego Popiełuszki, ale również tych zamordowanych w 1989 roku - uznanych za ostatnie ofiary PRL: ks. Niedzielaka, ks. Suchowolca czy ks. Zycha. Efektem pańskiej pracy są liczne filmy, programy, książki. Czy jest coś wspólnego w tych morderstwach dokonanych przez tzw. nieznanych sprawców?

Piotr Litka: - Zabójstwa dokonane po wprowadzeniu stanu wojennego w tajemniczych, niewyjaśnionych okolicznościach, czy pobicia kończące się śmiercią tych kilkudziesięciu osób wymienionych w raporcie Rokity mają wiele wspólnego. Poza tym, że podobne są okoliczności: brak świadków, ginące dowody, umarzane śledztwa. Łączy je także wszystko to, co działo się przed śmiercią danej osoby: osaczenie i zastraszenie - anonimy, inwigilacja, grupa donosicieli, która działała wokół tych osób, kłopoty w pracy czy duszpasterstwie w przypadku księży.

W jaki sposób wybierano ofiary tych zabójstw?

- To nie były osoby przypadkowe, ale zawsze związane z opozycją, które aktywnie działały mimo stanu wojennego. Wymieńmy choćby związanego z rolniczą "Solidarnością" Piotra Bartoszcze (jego ciało znaleziono na dnie studni w lutym 1984 roku) czy dominikanina o. Honoriusza Kowalczyka z Poznania, wspierającego "Solidarność" i Niezależne Zrzeszenie Studentów (wypadek samochodowy w 1983 roku). W tych sprawach zawsze też działała jakaś tajemnicza siła - "niewidzialna ręka", która doprowadzała potencjalną ofiarę do osaczenia, strachu. Te okoliczności poprzedzające śmierć w każdym przypadku były więc podobne.

- Dotyczy to także ks. Jerzego Popiełuszki, o śmierci, którego wiemy stosunkowo dużo, choć nie wszystko, jak też innych mniej znanych przypadków opisywanych w raporcie Rokity. Z tego możemy wysnuć wniosek, że wiele niewyjaśnionych zbrodni z okresu po wprowadzeniu stanu wojennego mogło być popełnionych przez określoną grupę sprawców powiązaną z tajną policją polityczną PRL.

Zabójstwa z rąk "nieznanych sprawców" czy uprowadzenia: choćby Janusza Krupskiego - znanego działacza opozycyjnego, byłego wiceprezesa IPN (zginął 10 IV 2010 w katastrofie pod Smoleńskiem przyp. red.) - czy działaczy "Solidarności" w regionie toruńskim, m.in. Antoniego Mężydły obecnego posła PO, nasiliły się w połowie dekady, kiedy opór solidarnościowej opozycji stał się mniejszy. Nie wskazują one na zmianę taktyki zwalczania opozycji, polegającej na trwałej likwidacji najaktywniejszych działaczy i tym zastraszaniu pozostałych?

- Rzeczywiście, to wszystko układa się w logiczną całość, a ja w tych kwestiach w żadne przypadki nie wierzę. Po 1989 roku sprawa porwania Janusza Krupskiego (początek 1983 roku) i innych osób w rejonie Torunia (przełom 1983 i 1984 roku) znalazła swój finał w sądzie. Udało się odnaleźć i osądzić sprawców. Okazało się, że związani oni byli z działalnością tzw. Grupy "D" (dezintegracja) oraz ze sprawą ks. Jerzego Popiełuszki. Jak ujawniono, stosowała ona m.in. pobicia, uprowadzenia, groźby, podstępne podawanie środków odurzających oraz przestępstwa przeciwko mieniu: podpalenia, napady na mieszkania itp.

Przypadek z porwaniem Janusza Krupskiego dowodzi, że działania oprawców nie zawsze były skuteczne...

- Oczywiście, w zachowanych dokumentach nie znajdziemy zadań związanych z eliminacją działaczy "Solidarności", ale przecież to esbecy z Grupy "D" porwali w centrum Warszawy - pod Pałacem Kultury i Nauki - Janusza Krupskiego. Wspominał potem, że sprawcy mówili przy nim, że celem operacji jest jego utopienie w jeziorze, ale oblali go żrącym płynem i pozostawili w Puszczy Kampinoskiej. Uznali, że to wystarczy, by umarł, ale Krupski cudem uratował się, wrócił do Warszawy, zrobił sobie obdukcję i dzięki temu możliwe było postawienie zarzutów sprawcom tego porwania po 1989 roku.

Wiadomo, kto go porwał?

- Porwanie to zorganizował nie kto inny, jak zabójca ks. Popiełuszki, Grzegorz Piotrowski, naczelnik Wydziału VI, czyli zakamuflowanej w centrali MSW Grupy "D". Porwanie Krupskiego miało też element wspólny z tzw. porwaniami toruńskimi (które przeprowadzali funkcjonariusze SB, ale też zaprzyjaźniony z nimi charakteryzator z teatru w Toruniu). Porywano w centrum miasta, a ofiary wywożono do lasu, na odludzie. Te schematy działania nie były jednak sztywne, zawsze mógł zadziałać przypadek, który czasem ocalał życie ofiary - tak jak w przypadku Janusza Krupskiego.

Komuniści robili wszystko, by zatrzeć ślady, nawet jak zostali zmuszeni do procesu w przypadku morderstwa ks. Jerzego czy choćby podjęcia śledztwa. Często jednak im się to nie udawało. Czy natrafił pan na takie ślady?

- Tak, np. w Instytucie Pamięci Narodowej zachowały się dwa dokumenty, które podważają akt oskarżenia i wyrok peerelowskiego sądu w sprawie ks. Jerzego z 1985 roku. W tomie pierwszym znajduje się notatka z użycia psa tropiącego w miejscu porwania ks. Popiełuszki. Wynika z niej, że udział w uprowadzeniu i zabójstwie kapelana "Solidarności" mogła mieć też inna ekipa, z drugim samochodem, do którego zaprowadzono ks. Jerzego.

- Następny dokument, z dalszych tomów, został sporządzony przez funkcjonariusza z Torunia. Wskazuje on na wydobycie zwłok ks. Jerzego z zalewu włocławskiego dwa dni wcześniej niż oficjalnie podano. Te wątki próbował "pociągnąć" prokurator Andrzej Witkowski, ale dwukrotnie prowadzenie śledztwa w tej sprawie mu odebrano. Dzisiaj także toczy się śledztwo, ale, o ile wiem, nie ma żadnego aktu oskarżenia w sprawie ukrywania akt itp.

Jest jakakolwiek szansa na ujawnienie większej liczby spraw?

- Cóż, umierają kolejni świadkowie, ostatnio np. gen. Zbigniew Pudysz, nie ma też co liczyć na zeznania gen. Kiszczaka i gen. Jaruzelskiego, a za 10-15 lat nie zostanie już żaden ze świadków. Pozostają więc tylko działania dziennikarzy, historyków, i poszukiwanie dokumentów. Śledztwo prowadzone przez IPN owiane jest całkowitą tajemnicą i nie ma żadnych informacji na jego temat. Jedno wiemy na pewno: we wszystkich tych sprawach bardzo starano się zatrzeć wszystkie ślady przestępczej działalności resortu spraw wewnętrznych.

Ostatnich mordów utożsamianych ze stanem wojennym dokonano już na początku 1989 roku, zabijając wspierających "Solidarność" księży: Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca i Sylwestra Zycha (lipiec'89). Czy nie była to próba zastraszenia "Solidarności"? Dwa pierwsze mordy miały miejsce tuż przed rozpoczęciem rozmów okrągłego stołu. Gdy po ich rozpoczęciu mecenas Władysław Siła-Nowicki zgłosił propozycję uczczenia tych kapłanów minutą ciszy, ten fragment usunięto z transmisji i nikt ze strony solidarnościowej nie sprzeciwił się tej sytuacji na sali obrad.

- Dotarłem do tego fragmentu nagrania, on się zachował. Transmisję przeprowadzano "na żywo", ale z kilkunastominutowym poślizgiem, aby mieć czas na usunięcie niewygodnych treści. I tak postąpiono w tym przypadku, nie chcąc, aby temat tych morderstw pojawił się w tym momencie.

Czym różniły się te śmierci ostatnich ofiar stanu wojennego z 1989 z rąk "nieznanych sprawców" od tych wcześniejszych?

- Nie było żadnych różnic. To była ta sama "technologia" zbrodni. Ks. Stefan Niedzielak przez kilkadziesiąt lat PRL-u prowadził działalność niepodległościową. Jako proboszcz parafii pw. św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach upamiętniał ofiary komunizmu, integrował środowiska kombatanckie i solidarnościowe. Już wcześniej został pobity na cmentarzu, dostawał anonimowe telefony, listy. Jeden z takich listów został wysłany już po jego śmierci do jego następcy.

- Ofiara była zastraszana, inwigilowana i w pewien sposób izolowana od świata zewnętrznego. Jego każdy dzień był dokładnie rozpracowany - co robi, gdzie mieszka, z kim się spotyka czy są świadkowie tych spotkań itd. Wszystko było precyzyjnie przygotowywane.

Wiemy dokładnie, jak ginęli księża?

- Do mieszkania ks. Niedzielaka sprawcy dostali się przy pomocy dorobionego klucza i czekali na niego, a potem zaatakowali, kiedy wrócił ze spaceru. Sprawca był zawodowym zabójcą. Kapłan zginął w wyniku rozerwania kręgosłupa.

- Z kolei ks. Suchowolec, kapelan białostockiej "Solidarności", który jako pierwszy zaczął mówić o beatyfikacji ks. Jerzego, został zaatakowany poza plebanią, wieczorem, podczas spaceru z psem. Psa otruto, a kapłana ogłuszono i następnie upozorowano podpalenie mieszkania, więc ksiądz Suchowolec umarł w wyniku zaczadzenia.

- Umorzone śledztwa wykazały w tych zgonach udział osób trzecich, także w przypadku ks. Zycha. Właśnie w sprawie tego ostatniego, w śledztwie IPN, zbadano butelkę wódki, którą miał w plecaku i okazało się, że nie ma na niej jego odcisków palców, ale na szyjce były ślady jego DNA (śliny), co wskazywałoby, że siłą został napojony alkoholem. Zresztą, w porwaniach toruńskich, o których wspominałem wcześniej, porywacze także planowali oblewanie ofiar alkoholem i porzucanie ich na przykład na śmietniku.

Czy w tych wypadkach - śledztwa toczyły się już po 1989 roku - mieliśmy do czynienia z działaniami mającymi uniemożliwić wykrycie sprawców?

- W archiwum Kurii Archidiecezjalnej w Warszawie znalazłem relację świadka, którego w ogóle nie przesłuchano w sprawie śmierci ks. Niedzielaka. A słyszał on o jego przeczuciach i groźbach wysuwanych pod adresem kapłana. Znał także innych, którzy widzieli w kościele, na tydzień przed śmiercią, "dziwnych panów" umawiających się na uciszenie księdza. Nieprzesłuchany świadek już umarł, nie sporządzono portretu pamięciowego osób, które widział.

- Potencjalni sprawcy mieli nad sobą, lub nadal mają, parasol ochronny. W sprawie śmierci ks. Niedzielaka dowody zginęły w latach 90. XX wieku i to te "biologiczne", które przy rozwoju techniki kryminalistycznej mogą nawet po latach wiele pomóc. Tylko że dzisiaj ich już nie mamy.

Czy zatem te zbrodnie zostaną wyjaśnione?

- Co do zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki jestem sceptyczny. W IPN kolejni, nowi prokuratorzy zapoznają się z tomami akt, ale umierają następni świadkowie, do których prokuratorzy nie potrafią dotrzeć. Ja rozmawiałem z gen. Pudyszem, a prokurator IPN "z powodów zdrowotnych pana generała", nie mógł tego zrobić. Oczywiście, z funkcjonariuszami SB rozmowy są bardzo trudne. Najczęściej o konkretnych sprawach nic nie mówią. Trzeba się mocno napracować, żeby coś powiedzieli. Np. Kiszczak w końcu przyznał, że wiedział o działaniu podwładnych wobec ks. Bardeckiego.

- Ja jestem, co powtarzam, bardzo sceptyczny, że dotrzemy do całej prawdy. Jeżeli nie nastąpi nagły zwrot, np. obudzenie sumienia sprawców lub świadków, to nie poznamy prawdy o tych wydarzeniach i bezpośredni sprawcy mordów tamtego okresu pozostaną nadal bezkarni.

Rozmawiał Jarosław Szarek

Piotr Litka (ur. 1971), dziennikarz, reporter, reżyser filmów dokumentalnych, reporter Telewizji TVN, autor m.in. książek "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Dni które wstrząsnęły Polską", "Katyński kurier. Ksiądz Stefan Niedzielak", "Skompromitować papieża" (współautor: Grzegorz Głuszak) oraz filmów m.in. "Kroniki zapowiedzianej śmierci", "Pamiętam" i "Jak zginął Popiełuszko" (współautor: Przemysław Wojciechowski).

INTERIA.PL

Zobacz także