Kardynał Grzegorz Ryś odprawił w Łodzi mszę dla kleryków z czterech seminariów. W trakcie kazania zwrócił się do kandydatów na księży, przypominając im o podstawach ich posługi. Wymienił m.in. pokorę i posłuszeństwo. Duchowny podkreślił, że te cechy są ważniejsze po święceniach, kiedy kandydaci opuszczą seminaria i udadzą się do swoich pierwszych parafii. Grzegorz Ryś apeluje do kleryków - Jak z tego uniżenia, którym jest seminarium, nie wyniknie, że będziecie pokornymi księżmi, to ja już dzisiaj proszę rektora, by mnie nie prosili o udzielanie wam święceń. Nie ma nic gorszego niż ksiądz pyszałek, nie ma nic gorszego niż ksiądz, który się stawia nad ludźmi - stwierdził kardynał. Kardynał przypomniał także o posłuszeństwie Jezusa, który daje przykład wszystkim kapłanom. - Pokora! Po co macie być posłuszni w seminarium? Po to, żebyście umieli być posłuszni w kapłaństwie. Umieć być posusznym w kapłaństwie, to znaczy być posłusznym z szacunkiem - tłumaczył duchowny. Grzegorz Ryś na kardynała został powołany przez papieża Franciszka w 2023 roku. Od tamtej pory pojawiają się głosy, że może on zmienić oblicze polskiego Kościoła. Duchowny promuje tolerancję religijną i otwartość, a także odnosił się do zarzutów skierowanych w stronę Jana Pawła II, które zawarto w filmie "Franciszkańska 3". Kardynał przeprosił również społeczność wyznaniową za Grzegorza Brauna, który gaśnicą zgasił świece chanukowe postawione w Sejmie. "W związku z wydarzeniem w Sejmie, którego dopuścił się pan poseł Grzegorz Braun gasząc świece chanukowe i oświadczając, że nie jest mu wstyd za to, co zrobił, oświadczam, że jest mi wstyd i przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce" - pisał kardynał. Kardynał podkreślał, że Kościół jest tolerancyjny i nie ma w nim miejsca na agresję. "Wolę wspólnotę, gdzie każdy może być sobą, bez ukrywania, bez lęku, ale bez agresji. Bo jeżeli ktoś wiesza krzyż, żeby krzyczeć przeciwko innym, to popełnia bluźnierstwo wobec krzyża. Krzyż nie ma w sobie żadnej agresji". Duchowny o polskim Kościele: Ambona nie jest od polityki Kardynał wielokrotnie powtarzał, że księża nie powinni mieszać się do polityki i popierać otwarcie partii politycznych. W wywiadach podkreślał, że "ambona nie jest od uprawiania polityki" i nie ma w tej kwestii miejsca na dyskusję. Zauważył jednak, że wielu duchownych jest w tej niekonsekwentnych, co tylko prowadzi do polaryzacji społeczeństwa. Dodał, że "niedopuszczalne jest również zdradzanie przez duchownych własnych poglądów politycznych". - W takiej sytuacji, kiedy trwa kampania wyborcza, to jest taka autodefinicja Kościoła, którą powinniśmy bardzo pamiętać, że Kościół nie jest od tworzenia podziałów ani do zaostrzania podziałów, które już zaistniały. Kościół jest od budowania jedności. Myśmy się sami w ten sposób zdefiniowali na Soborze Watykańskim II. Czasem myślę, że nam to wychodzi tak sobie" - przyznał. Kardynał ocenił, że wierni zdają sobie sprawę z kryzysu w Kościele. - Gdyby zatrzymać na ulicy przeciętnego Polaka i zapytać go, czy widzi Kościół jako sakrament jedności, to wyniki takiej sondy mogłyby nie być dla nas optymistyczne - stwierdził. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!