Napieralski: Polacy po 6 latach rządów prawicy chcą zmiany
Polacy po sześciu latach rządów prawicy oczekują zmiany - uczciwych profesjonalnych rządów, które wezwą na siebie odpowiedzialność; my tacy jesteśmy - przekonywał podczas niedzielnej konwencji SLD szef partii Grzegorz Napieralski. Jego zdaniem, SLD jest silne, dlatego inne partie i środowiska polityczne atakują jego formację.
Politycy SLD zaprezentowali dzisiaj nowy program wyborczy swej partii.
"Władza to odpowiedzialność i służba, dlatego też najwyższy czas skończyć z propagandą i pustymi hasłami. Najwyższy czas obnażyć to, co robi ta ekipa - leniwa ekipa Donalda Tuska" - mówił Napieralski.
Według niego, fakty dotyczące rządów PO są "przerażające". "Owszem, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk potrafi zbudować koalicję kolesi w PO, ale nie potrafi uzdrowić polskich kolei. Minister finansów Jacek Rostowski - magister, który podaje się za profesora, zadłuża nas na potęgę. Miało być '3 razy 15', a jest '3 razy 5': 5 złotych za chleb, 5 złotych za benzynę, 5 złotych za cukier" - wyliczał Napieralski, nawiązując do dawnego hasła PO "5 razy 15", które odnosiło się do stawek podatkowych: PIT, CIT i VAT.
Krytykował też minister edukacji Katarzynę Hall za "promowanie się w mediach w dziwny i specyficzny sposób" zamiast dbanie o to, by podręczniki były tańsze.
Napieralski zadeklarował, że chce wygrać wybory m.in. - jak mówił - "po to, by jego córki nie były zmuszone wyjechać za granicę, aby tam szukać lepszego jutra". Według niego, może się tak stać, ponieważ "dziś niemal co drugi absolwent studiów nie może znaleźć pracy, jest bardzo niedobra edukacja, brak perspektyw na mieszkanie, umowy śmieciowe, wyścig szczurów, brak awansu".
"Moim marzeniem jest, żeby młodzi ludzie wrócili, żeby wszystko, czego nauczyli się na naszych znakomitych uczelniach wykorzystali do tego, żeby budować silną Polskę. Nie chcę, aby młodzi ludzie pracowali na brytyjskim zmywaku" - podkreślił lider Sojuszu.
Ironizował też, że gdyby PO prowadziła warzywniak, "w pierwszym dniu zabrakłoby ziemniaków, drugiego dnia malowałaby pomidory na czerwono, żeby oszukać, że są świeże", a trzeciego dnia doprowadziłaby sklep do bankructwa. "Wyobraźmy sobie, że kasjerka w hipermarkecie robi takie manewry jak Rostowski w naszym budżecie: hipermarket bankrutuje i to są realne działania polskiego rządu pod dowództwem Donalda Tuska. Takiego rządu nie chcę. Ta ekipa jest z wierzchu dobrze opakowana i ładnie wygląda, ale w środku pusta i leniwa" - ocenił lider Sojuszu.
Jego zdaniem, Polacy, po sześciu latach rządów prawicy, oczekują zmiany, prawdziwego dobrego impulsu. "Oczekują profesjonalnych rządów, uczciwych, dobrze przygotowanych polityków, którzy wezwą na siebie odpowiedzialność. My tacy jesteśmy" - przekonywał.
W jego opinii, inne partie i środowiska polityczne atakują SLD, ponieważ Sojusz jest silny. "Atakują nas wszyscy, którzy bronią dzisiaj leniwego rządu Tuska. Atakują dlatego, bo jesteśmy silni, atakują, bo stanowimy dla nich zagrożenie, bo jesteśmy konkurencją, bo staliśmy się ważni, bo jesteśmy w lidze mistrzów na scenie politycznej, polskiej scenie politycznej" - mówił Napieralski.
Przekonywał również, że wbrew krytyce, Sojusz nie jest partią, która odwróciła się od kobiet i osób homoseksualnych. "Na naszych listach są setki kobiet - znakomitych kobiet lewicy. Jest Anna Bańkowska, która stworzyła podstawy programu prawdziwie sprawiedliwej polityki społecznej (...) Jest Małgosia Sekuła-Szmajdzińska, która walczy w samorządzie Warszawy o prawa kobiet, jest z nami Alicja Tysiąc, która lepiej niż pani minister Elżbieta Radziszewska wie, jakie są prawa kobiet. Jest z nami pani prof. Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska i pani prof. Maria Szyszkowska" - mówił szef Sojuszu.
Przypomniał, że o mandat posła z listy SLD w Warszawie ubiegać się będzie znany działacz środowisk homoseksualnych Krystian Legierski.
Koordynator prac programowych SLD, wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich omawiając nowy program Sojuszu ocenił, że "nie buja on w obłokach, a odnosi się do społecznych bolączek, rozterek i pytań, +jak żyć+; rysuje "perspektywę cywilizacji, innowacji i rozwoju". "Nasz program był pisany wśród ludzi, oddycha tym, co czują Polacy (...) Nie powstał z kłótni - powstał z szacunku do ludzi, z poszanowania ich pracy, z poczucia odpowiedzialności za ich los" - podkreślił.
Według wicemarszałka Sejmu, dokument programowy Sojuszu "nie jest oparty na strachu, którego nieuczciwie używa PO; jest 'antystrachowy'".
Poszczególne rozdziały programu prezentowali tzw. partyjni liderzy tematów i kandydaci SLD na posłów. Ryszard Kalisz (jedynka w Warszawie) opowiedział się m.in. za powołaniem Konwentu Konstytucyjnego, który wypracowałby propozycje zmian w obecnej konstytucji i dalszą reformą wymiaru sprawiedliwości, w tym - powołaniem instytucji sędziego śledczego. Wezwał też premiera do natychmiastowej ratyfikacji Karty Praw Podstawowych UE.
Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska (nr 1 pod Warszawą) wezwała do zniesienia Funduszu Kościelnego, zniesienia art. 196 Kodeksu karnego, który zakłada ściganie z urzędu za obrazę uczuć religijnych, ograniczenia liczby etatów kapelanów w urzędach państwowych. Przekonywała też, że charakteru religijnego nie powinny mieć uroczystości państwowe.
Zdaniem Piekarskiej, reformy wymagają też administracja państwowa, Policja i służby specjalne. Według wiceszefowej Sojuszu, CBA należałoby włączyć w struktury Komendy Głównej Policji; Komendant Główny Policji powinien z kolei być wybierany na pewną określoną kadencję, m.in. po to, by uniezależnić go od nacisków politycznych.
Wiceszef sejmowej Komisji Infrastruktury Wiesław Szczepański (nr 2 listy w Kaliszu) obiecywał więcej pieniędzy na budowę nowych dróg i modernizację już istniejących, większe środki finansowe na kolej, a także uproszczenie procedur budowlanych.
Wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński (jedynka w Radomiu) przedstawił założenia programu gospodarczego SLD. Zapowiedział m.in.: reformę finansów publicznych, która zapewniłaby ich przejrzystość i wiarygodność, szybszy wzrost gospodarczy (z 3 do 7 proc.), stopniową obniżkę podatku VAT od 2012 r., podniesienie płacy minimalnej oraz minimalnej renty i emerytury, a także likwidację tzw. podatku Belki dla drobnych ciułaczy.
Głos zabierali też: europoseł Marek Siwiec (polityka zagraniczna; nie startuje w wyborach), szefowa Ogólnopolskiego Związku zawodowego Pielęgiarek i Położnych (nr 2 w Gdyni; mówiła o zdrowiu) oraz szefowa Młodzieżówki Sojuszu - Federacji Młodych Socjaldemokratów, Paulina Piechna-Więckiewicz (oferta dla młodych; trójka warszawskiej listy).
Wiceszef klubu SLD Zbigniew Matuszczak (lista chełmska SLD) zaapelował do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby zawetował nową ustawę o nasiennictwie, która m.in. zawiera przepisy dotyczące żywności modyfikowanej genetycznie (GMO). Posłanka Bożena Kotkowska (startuje z Bielska-Białej) zapowiedziała z kolei wniosek do TK o zbadanie zgodności z konstytucją prawa do pobierania opłat za przedszkola publiczne.
W drugiej części konwencji wystąpili przedstawiciele koalicjantów wyborczych Sojuszu, m.in. Zielonych 2004 - Małgorzata Tkacz-Janik i Dariusz Szwed (jedynka w Chrzanowie) i Partii Kobiet - Iwona Piątek (nr. jeden w Sieradzu). Konwencję prowadziło dwoje młodych kandydatów Sojuszu na posłów: Magdalena Ogórek (nr 2 w Rybniku) i Łukasz Naczas (jedynka w Koninie).
W warszawskiej hali Expo zebrało się ponad 800 działaczy SLD z całej Polski. Wystąpieniom polityków Sojuszu towarzyszył utwór zespołu Scorpions "Wind of change".
Nowy program wyborczy Sojuszu, do którego dotarła PAP zatytułowany jest "Jutro bez obaw" i składa się z trzech części: "Państwo", "Społeczeństwo" i "Gospodarka". W programie znalazło się większość dobrze już znanych postulatów SLD, m.in. wycofania wojsk polskich z Afganistanu, liberalizacji prawa aborcyjnego, refundacji zapłodnienia in vitro. Są też nowe elementy dotyczące choćby polityki zagranicznej. Sojusz chce na przykład, by na wzór Trójkąta Weimarskiego, obejmującego współpracę polsko-niemiecko-francuską, powstało forum współpracy między naszym krajem, Niemcami a Rosją.