Policja zatrzymała prawo jazdy Michałowi Kołodziejczakowi. Lider AgroUnii potwierdził to w rozmowie z Interią. - Jechałem z ważnego spotkania w mojej okolicy do Elbląga i byłem mocno spóźniony. Nie mam kierowcy, jak prezes PiS czy ministrowie, ze względu na koszty, choć może powinienem mieć. W ostatnim roku zrobiłem za kółkiem ok. 110 tys. kilometrów - przekazał nam w piątek wieczorem. Jak dodał, nie przyjął mandatu, bo nie zgadza się z pomiarem. Policja zatrzymała prawo jazdy Michałowi Kołodziejczakowi. "Nie przyjąłem mandatu" Jako pierwszy informacje przekazał korespondent Telewizji Publicznej w Berlinie Cezary Gmyz. Polityka zatrzymano z uwagi na znaczące naruszenie przepisów ruchu drogowego. Miał jechać z prędkością 102 km/h w terenie, w którym obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. Do zdarzenia doszło w powiecie kolskim w województwie wielkopolskim. Lider AgroUnii przekroczył prędkość. Policja zatrzymała mu prawo jazdy - W ostatnim miesiącu miałem kilka kontroli drogowych, co mnie zastanawia. Podobnie jak to, że wiem, że był obserwowany mój dom i bardzo mnie ciekawi, skąd jako pierwszy wiedział o tej sytuacji korespondent TVP w Berlinie - powiedział Interii Kołodziejczak.Polityk dodał, że "policjanci stali między drzewami, a wokoło nie było zabudowań. Takie rzeczy zdarzają się też innym politykom, którzy potrafią nawet bardziej docisnąć pedał gazu". Teraz, zgodnie z przepisami, sprawa lidera AgroUnii trafi do sądu. Za przekroczenie prędkości od 51 do 60 km/h grozi mandat karny w wysokości 1500 zł.