Były wicepremier, marszałek Sejmu i minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn nie żyje. Zmarł w wieku 67 lat - dowiedziała się Interia, potwierdzając tę informację w źródłach w PiS. Politycy różnych opcji wspominają byłego marszałka Sejmu. Podkreślają, że Ludwik Dorn był politykiem inteligentnym, barwnym i oryginalnym, którego będzie brakować w życiu publicznym. Większość politycznego życia Dorn przeznaczył na budowanie Prawa i Sprawiedliwości. Jego polityczne losy splatały się z Bronisławem Komorowskim. W 2007 roku został marszałkiem Sejmu pokonując w sejmowym głosowaniu Komorowskiego. W 2010 roku Dorn chciał kandydować na urząd prezydenta RP, ale w związku z katastrofą smoleńską wycofał swoją kandydaturę. Jednocześnie odszedł z Polski Plus, która poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego. Prezydentem został wówczas właśnie Komorowski. Jak były prezydent wspomina Ludwika Dorna? - Poznaliśmy się w specyficznej sytuacji, bo i on, i ja, byliśmy po raz pierwszy aresztowani, przy okazji pewnego polityczno-harcerskiego wydarzenia. To był grudzień 1971 roku. Potem spotykaliśmy się dość często, w ramach tzw. młodego KOR-u, czy pomocy niesionej robotnikom Radomia i Ursusa. Nasze losy splotła też polityka w państwie demokratycznym. Ludwik Dorn wybrał jednak drogę radykalnie prawicową, więc miało to wpływ na naszą znajomość - nie ukrywa Komorowski, który jednocześnie podkreśla ponadprzeciętne zdolności Dorna. - Wyróżniał się wybitną inteligencją i oryginalnością. Był politykiem niesztampowym, również jako marszałek Sejmu. Był człowiekiem, który działał poza schematami, pozostał wierny własnym poglądom. Miał tę cechę, że był przywiązany do pierwotnych przyjaźni i politycznych związków. Potrafił się jednak z tego wyzwolić, jeśli się nie zgadzał, nawet z przyjaciółmi - podkreśla były prezydent. - Przez lata Polski demokratycznej ewoluował. Osobiście zawsze myślę z wdzięcznością, że ewoluował w dobrą stronę, bo na koniec karier politycznych spotkaliśmy się po tej samej, demokratycznej stronie polskiej sceny - podkreśla Komorowski. Jak przyznaje, w ostatnim czasie bliższych relacji nie mieli. Spotykali się głównie przy okazji konferencji i podobnych wydarzeń. - Będzie brakowało jego przenikliwego, nietypowego sposobu myślenia o polskiej polityce. Pewnej barwności, którą trudno będzie wypełnić politykom wpasowanym w poprawność polityczną. Będzie go brakowało, jako postaci nietuzinkowej, barwnej. Zostaną po nim zapewne ciekawe historie, powiedzenia, określenia, świadczące o jego wybitnej inteligencji i niesztampowym spojrzeniu na świat polityki - podkreśla Bronisław Komorowski.