Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Lista Wildsteina" w sieci

Na jednym z zagranicznych serwerów internetowych pojawiła się lista nazwisk, podpisana jako "lista Wildsteina", czyli spis osób znajdujących się w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej.

Liście towarzyszy adnotacja: "Jeśli szukasz nazwisk agentów, zgłoś się do IPN".

"Uwaga, jeśli zaczniesz uważać kogoś za kapusia tylko dlatego, że jest na poniższej liście, to jesteś głupi/głupia. Są tu rozmaite nazwiska, tajnych współpracowników, zawodowych ubeków, kandydatów na współpracowników oraz osób pokrzywdzonych" - piszą zamieszczający spis.

Tymczasem IPN dopiero jutro ma się zdecydować, czy indeks osób znajdujących się w archiwach Instytutu, zawierający m.in. nazwiska byłych esbeków, powinien być dostępny dla wszystkich. Zdania, czy IPN powinien opublikować spis, są w kolegium, które ma o tym zdecydować, podzielone.

Prof. Andrzej Paczkowski odmówił rozmowy w tej sprawie, ale on oraz prof. Andrzej Friszke ostro krytykują Bronisława Wildsteina, który z komputera IPN skopiował spis nazwisk.

Innego zdania jest jednak Andrzej Grajewski, który twierdzi, że cała ta wrzawa wokół listy ma na celu ukrycie prawdziwych agentów. - Koniec tych zabaw. Trzeba wszystko jasno opisać, wrzucić nawet do internetu, przy bardzo dokładnym opisaniu tego; bo sama pozycja katalogowa nie jest rzeczą wystarczającą, by sądzić, nawet jeśli ktoś był zarejestrowany jako tajny współpracownik.

Także przewodniczący IPN-owskiego kolegium Sławomir Radoń przekonuje - ujawniać, a nie utajniać. - Nie sądzę, aby członkowie kolegium chcieli zawracać Wisłę kijem; nagle te wszystkie materiały ujawniać, utajniać .

Źródła nagonki na Wildsteina tłumaczy socjolog prof. Paweł Śpiewak: - Aby zrozumieć antylustracyjną nagonkę "Gazety Wyborczej" należałoby przypomnieć wypowiedź naczelnego "GW" Adama Michnika z czerwca 1992. On powiada w pewnym momencie: "nie możemy dopuścić do lustracji w imię ochrony autorytetów". Nie wiadomo, kto to są te autorytety, ale sugeruje jednoznacznie, że to osoby, które są publicznie bardzo istotne, osoby, które odegrały olbrzymią rolę w tworzeniu się tego nowego układu politycznego. Można także podejrzewać, że odegrały istotną rolę w opozycji. Były jakoś "umoczone" we współpracę ze służbami bezpieczeństwa. Tego nie da się wytłumaczyć inaczej niż jakimś ukrytym w gruncie rzeczy motywem, co do którego my się nie możemy w sposób odpowiedzialny wypowiedzieć - powiedział RMF prof. Śpiewak.

Kieres widział "listę Wildsteina", ale jej nie sprawdzał

Prezes IPN Leon Kieres powiedział, że widział już w internecie "listę Wildsteina", ale nie sprawdzał, czy jest ona tożsama ze spisem inwentarzowym IPN, który rozpowszechniał Bronisław Wildstein. - To będzie sprawdzane - dodał.

Podkreślił, że publikacja listy w internecie nastąpiła wbrew stanowisku IPN oraz apelowi Rzecznika Praw Obywatelskich.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także