Michał Kołodziejczak poinformował, że ma raport Citizen Lab z 24 stycznia br., który wskazuje, że na jego telefon było sześć włamań - 16, 17, 18, 19, 20 i 22 maja 2019 roku. Dodał, że ma też drugi raport Citizen Lab z 26 stycznia br. i wynika z niego, że doszło nie tylko do włamania się do telefonu i śledzenia go, ale też do kradzieży danych - 16, 17 i 22 maja 2019 r. - Uważam z pełną odpowiedzialnością - inwigilowanie, szpiegowanie mojego telefonu, wręcz prześladowanie, nie tylko mnie, ale i całego naszego ruchu, spowodowało, że wybory w 2019 roku były nierówne. Był odebrany równy dostęp do możliwości angażowania się w politykę - przekonywał Michał Kołodziejczak. - Tworząc ruch AgroUnia, już od 2018 roku, wiedzieliśmy, że chcemy budować związek zawodowy, że chcemy budować siłę polskiej wsi i siłę polskich rolników. W 2019 roku byliśmy przekonani, że nie możemy na tym poprzestać, że musimy iść dalej, musimy budować partię polityczną - stwierdził. - Wiedząc, że chcemy budować ruch polityczny, w 2019 roku zaczęliśmy rozmowy z politykami. Mam nieodparte wrażenie, że Pagasus użyty w moim telefonie miał na celu jedno - pokazanie posłom i rozpuszczenie im takiej informacji, że Kołodziejczak może mieć związek z jakimiś służbami. W ogóle w Polsce jest często tak, że jeżeli ktoś niewygodny dla kogoś, to pewnie ma związek albo z Rosjanami albo z Niemcami - przekonywał. Kołodziejczak oskarża Kukiza Kołodziejczak przyznał, że kilkukrotnie kontaktował się z Paweł Kukizem. - Paweł Kukiz jasno wskazał na to, że jest członkiem komisji ds. służb specjalnych i miał informacje, że na komisji jest temat Michała Kołodziejczaka, AgroUnii i potencjonalnej albo rzekomej bądź podejrzewanej współpracy z obcymi służbami. Mało tego, starał się sugerować, że ktoś, jak to powiedział w ostatniej rozmowie telefonicznej, że mój brat (...) ma związek ze służbami. To jest już nie tylko cios poniżej pasa, to jest po prostu rozbijanie ruchu, rozbijanie polityczne za pomocą narzędzi, których oni nigdy nie powinni używać - argumentował Kołodziejczak. Kilku senatorów, m.in. Wadim Tyszkiewicz (niez.) i Sławomir Rybicki (KO) dopytywało, czy były jakiekolwiek formalne podstawy do inwigilacji Kołodziejczaka, czy były wobec niego prowadzone jakiekolwiek postępowania, coś co sądowi mogło umożliwić wyrażenie zgody na wykorzystanie Pegasusa. Lider AgroUnii zapewniał, że nie było ani jednej takiej sprawy. "Pod moim domem stał przez kilka dni radiowóz" Kołodziejczak opowiadał, że teraz rozumie, skąd działacze PiS mieli taką wiedzę o ludziach, którzy zaangażowali się w działalność w AgroUnii. - Oni doskonale wiedzieli, do kogo mają iść, gdzie mogą roznosić jakieś niewygodne plotki, żeby zniechęcić do nas - dodał. - To jest nienormalne, kiedy pod moim domem stał przez kilka dni radiowóz policyjny, z którego obserwowano, co dzieje się na moim podwórku. Gdzie chodzi dwuletnie dziecko, żona, mieszkają rodzice i dzieją się różne rzeczy - mówił. - W Polsce mało kto wie, co dzieje się na polskiej prowincji, jakie są metody używane, jak prześladowanie szeptane względem różnych działaczy politycznych jest używane - powiedział. Opowiedział, że kiedy organizowali strajk w 2018 na ręce obecnego wiceministra rolnictwa Rafała Romanowskiego składał postulaty, a wcześniej uzyskał 200 tys. zł dofinansowania unijnego na zakup traktora. - Kiedy składałem dokument wiceministrowi Romanowskiemu, on powiedział do mnie: "sprawdziliśmy co pan kupił na wniosek, wszystko było w porządku, ale sprawdzimy jeszcze raz - powiedział. - Jak kiedyś pojechaliśmy do ministerstwa z działaczami AgroUnii, pracownicy ministerstwa zaczęli opowiadać, że wiedzą, ile kto ma kredytu i na co, że dlatego strajkujemy, bo mamy duże kredyty - dodał Kołodziejczak. Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL) dopytywał, czy to było "niezdrowe zainteresowanie pomocą z UE". - Nawet jeśli minister miałby tę wiedzę, to nigdy nie powinna być użyta w takiej chwili, kiedy ja mam to odebrać, że mam się bać - odpowiedział Kołodziejczak. Dodał, że "ludzie potem nie wiadomo dlaczego nie chcą angażować się w niektóre sprawy". Mówił też, że "duże korporacje niszczą polskich rolników, a PiS od 3-4 lat nic z tym nie robi". - Może dlatego niszczona jest AgroUnia, bo poza wątki polityczne wchodzą też wątki biznesowe, gdzie są bardzo duże pieniądze - dodał. - Mówiąc krótko gromadzenie danych wrażliwych, intymnych, takich do których ludzie postronni nie powinni mieć dostępu nie tylko w przypadku Pegasusa jest metodą tej władzy? - pytał Kamiński. - Tak, później ludzie boją się angażować - odpowiedział lider AgroUnii. Dodał, że ludzie w niektórych miejscach mu mówią, że chętnie by się zaangażowali, ale boją się kolejnej kontroli. Dodał, że nie można pozwalać na takie rzeczy, bo "to odbiera chęć aktywności społecznej, publicznej, szczególnie na polskiej wsi, gdzie ludzie nie są anonimowi". - To względem mnie działacze PiS rozpuszczali plotki, w mojej gminie, w gminach sąsiednich, że angażuję się społecznie, bo mam dużo kredytów. Bo ktoś mi za to płaci. Bo opozycja daje na to pieniądze. Powiem wprost: nigdy ani jedna złotówka nie trafiła do nas z żadnego ruchu politycznego, kompletnie od nikogo, a wszystkie pieniądze pochodzą z darowizn i wpłat, które bardzo często nie przekraczają kilkuset złotych - mówił. - Zawsze podkreślam, nie jestem żebrakiem, mnie na to wszystko stać i tego boi się dzisiaj obecna władza - dodał Kołodziejczak. Pegasus. Citizen Lab ujawnia Grupa Citizen Lab, która działa przy Uniwersytecie w Toronto, podała w grudniu, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu senatora KO miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. Później agencja AP poinformowała o kolejnych dwóch Polakach, którzy według Citizen Lab mieli być szpiegowani Pegasusem - to lider Agrounii Michał Kołodziejczak oraz Tomasz Szwejgiert, współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji, b. szefie CBA Mariuszu Kamińskim. Według Citizen Lab obie sytuacje miały miejsce w 2019 r. - Kołodziejczak miał być zhakowany kilkukrotnie w maju tego roku, a Szwejgiert - 21 razy od końca marca do czerwca. W Senacie od połowy stycznia działa komisja nadzwyczajna (bez uprawnień śledczych), która wyjaśnia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem oprogramowania Pegasus.