Na sprzedaż była także wystawiona maszyna poligraficzna wydawnictwa Stella Maris. Pieniądze ze sprzedaży miały pójść na spłatę części długów tego kościelnego wydawnictwa. Licytacja formalnie się odbyła; niczego jednaka nie sprzedano, bo albo nie było chętnych, albo ci, którzy chcieli coś kupić - ostatecznie z tego zrezygnowali. Nie przesądziły o tym dylematy moralne. Na licytacji pojawili się znawcy samochodów. Długo oglądali wystawione BMW; przeraziła ich jednak cena wywoławcza i przebieg - ponad 280 tysięcy kilometrów. W tej sytuacji komornik ogłosi kolejną licytację - wtedy samochody będą tańsze o ok. 50 procent. Kuria musi sprzedać swoje samochody, a niewykluczone że także dzieła sztuki. Pieniądze próbuje odzyskać bank i firma leasingowa. Stella Maris zasłynęła z prania brudnych pieniędzy. Jej szefowie wystawiali fikcyjne faktury. Afera pogrążyła m.in. pomorskiego barona SLD.