Anna Nicz, Interia: Jesteśmy na ostatniej prostej rozliczeń podatkowych za zeszły rok. Podatnicy mogą przekazać półtora procent swoich podatków Fundacji Polsat. Jakie są najważniejsze cele, które udało się osiągnąć Fundacji przez ostatni rok? Krystyna Aldridge-Holc, prezes Fundacji Polsat: - Patrzę na tę kwestię z perspektywy wszystkich lat istnienia Fundacji. Pod koniec tego roku będziemy bowiem obchodzić 27. rocznicę. Przez ten czas zgromadziliśmy 42 tys. podopiecznych. W zeszłym roku udało nam się pomóc około 2400 dzieciom. To jest taka ładna liczba, można ją szybko i łatwo wypowiedzieć. Pamiętajmy jednak, że za każdą taką liczbą jest dziecko, jego historia, nieszczęście rodziny. Powtarzamy zawsze, że chore dziecko to chora cała rodzina, której życie zmienia się diametralnie. Nie ma już normalnego funkcjonowania, wszystko podporządkowane jest choremu dziecku. - Rodzice spędzają bardzo wiele czasu na wysyłaniu próśb do wielu fundacji, między innymi do naszej. Piszą listy, organizują apele z prośbami o pomoc, ponieważ nie są w stanie dać sobie rady. Tymczasem cały kraj zmaga się z szalejąca inflacją. Wiemy, jak trudno żyje się wszystkim. Podczas codziennych zakupów za kwotę 100 złotych kupimy o wiele mniej produktów, niż przed rokiem. Rodzice chorych dzieci oprócz tego muszą mierzyć się z wyższymi cenami leczenia i rehabilitacji. Kiedyś dziecko z czterokończynowym porażeniem mózgowym potrzebowało na leczenie około 3000 zł miesięcznie. Teraz wydaje się, że to opowieść z zamierzchłych czasów. Obecnie koszty takiej rehabilitacji nie schodzą poniżej sześciu-siedmiu tysięcy złotych miesięcznie. A dzieci w dalszym ciągu potrzebują takiej samej rehabilitacji, jak potrzebowały rok temu. Sytuacja rodzin jest dużo cięższa. - Stąd nasze apele i ogromne prośby do telewidzów i czytelników, żeby pamiętali o oddaniu półtora procent dla organizacji pożytku publicznego. Jeżeli będzie to Fundacja Polsat, będziemy wdzięczni. To ma ogromne znaczenie. Dzięki temu będziemy mogli pomóc takiej samej liczbie dzieci, jakiej pomagaliśmy do tej pory. Jeżeli te wpływy będą niższe - nasze możliwości będą mniejsze. Jak rozliczyć PIT przez internet, jakie ulgi można odliczyć? Odpowiadamy na najważniejsze pytania Może się wydawać, że te półtora procent to taka drobna rzecz. Można myśleć, że to, czy pojedyncza osoba przekaże te środki, czy nie, ostatecznie nie zrobi wielkiej różnicy. - To jest ogromnie ważne. Nazywamy to "złotym kluczem" do lepszego życia dla dzieci i ich rodzin. Dwa razy w roku czekamy na zastrzyki pieniędzy. Pierwszy to półtora procent podatku, drugi to Mikołajkowy Blok Reklamowy. Z tych kwot staramy się działać przez cały rok i pomagać konkretnym dzieciom, przeprowadzając remonty szpitali czy kupując sprzęt dla placówek. - W zeszłym roku rozpoczęliśmy remont traktu porodowego w Szpitalu Powiatowym w Otwocku. Nie był on remontowany od 50 lat, był w fatalnym stanie. Rodzą tam kobiety nie tylko z Otwocka, ale również ze wszystkich okolicznych gmin. Remont kosztował nas ponad cztery miliony złotych. - Pieniądze otrzymane z półtora procent podatku przeznaczacie państwo na pomoc konkretnym dzieciom. O jakiego rzędu kwocie mówimy? - Nie chcę spekulować, jak będzie wyglądać to w tym roku. W zeszłym otrzymaliśmy pięć milionów trzysta tysięcy złotych. Co będzie teraz? Nie wiem. To pierwszy tak trudny rok, zupełnie inny niż poprzednie lata. 24 proc. podatników, czyli około dziewięć milionów osób nie będzie płaciło żadnego podatku, zaś 18 milionów osób zapłaci znacznie mniejszy podatek. Przyznam szczerze, że bardzo boję się tego, jak to będzie wyglądało. Z zaciśniętymi kciukami czekam do lipca - wtedy otrzymamy informację o tym, jaka kwota do nas wpłynie. Bardzo liczymy na te pieniądze, ważna jest każda złotówka. U jednej osoby będzie to pięć złotych, u innej siedem - to wszystko razem jest naprawdę bardzo ważne. Sytuacja jest niepewna i trudna, czy zatem Fundacja jest w stanie zaplanować działania na kolejny rok? - Wszystkie plany będą uzależnione od tego, jaką kwotą będziemy dysponować. Jesteśmy bardzo oszczędne, jeśli chodzi o nasze fundacyjne wydatki. Prowadzimy też konta celowe, na które rodzice, przyjaciele, znajomi mogą wpłacać środki na pomoc konkretnym dzieciom. Jak w praktyce przekazywana jest taka pomoc? - Opłacamy turnusy rehabilitacyjne, faktury od rehabilitantów, rachunki za leki, które rodzice wykupują dla dzieci. Istnieje możliwość przekazania pieniędzy dla konkretnego dziecka i to konkretne dziecko będzie korzystać z tej kwoty. Czy wśród wszystkich podopiecznych są dzieci, które wymagają szczególnie pilnej pomocy? - Miesięcznie pomagamy około 350 dzieciom - są to nowe historie, jak i dzieci, które mają u nas subkonta. Wszystkie historie, nad którymi się pochylamy, są dramatem całych rodzin. Oczywiście niektóre historie są bardziej skomplikowane - babcia musi przejąć opiekę nad niepełnosprawnymi wnukami, bo rodzice nie są w stanie albo nie chcą zajmować się dziećmi. Babcia zwraca się do nas z prośbą o pomoc, bo sama nie daje sobie rady. - Dosłownie przed chwilą wróciła do nas sprawa podopiecznego, któremu Fundacja pomogła w zakupie wózka. Chłopiec ma 14 lat, mieszka w Domu Pomocy Społecznej. Nie ma rodziców. Bardzo ujęło mnie to, że pracownicy DPS-u są bardzo oddani i pomagają nastolatkowi. Próśb o pomoc jest z roku na rok więcej, czy może jednak ich liczba utrzymuje się na podobnym poziomie? - Liczba próśb, które do nas trafiają jest duża. Marzę o tym, by była mniejsza, a niestety jest ich coraz więcej. Potrzebne środki są wysokie, a budżet nie jest z gumy. Na co dzień stykamy się z dramatycznymi historiami dzieci. Jest Ada, która ma niecałe siedem lat, choruje na niskorosłość. Potrzebuje rehabilitacji i operacji. - Jedenastoletnia Natalia urodziła się z rozszczepem kręgosłupa i przepukliną oponowo-rdzeniową. Ma niedowład wiotki nóg, uszkodzenie centralnego układu nerwowego. Od początku intensywna rehabilitacja była dla niej nadzieją na samodzielność. Dziś jest w stanie poruszać się samodzielnie na wózku. Jej mama znalazła osobę, która zajmuje się nauką tańca dla osób z niepełnosprawnością. Dziewczynka zaczęła uczyć się tańca, o czym zawsze marzyła. Potrzebuje jednak dalszych rehabilitacji, by zachować wypracowaną sprawność. - Bardzo często o tym mówimy - chore dzieci mają te same marzenia, co ich rówieśnicy. Dzięki wpływom z półtora procent podatku możemy wywołać uśmiech na ich twarzach, dać im chwile zapomnienia, co jest również bardzo ważne. - Wśród podopiecznych Fundacji jest także Amelka, której rehabilitacja to koszt rzędu pięć-siedem tysięcy miesięcznie. Jest Hania, jest Jasio, jest Zosia. Te półtora procent to klucz, by im pomóc. Odwiedź stronę Fundacji Polsat.