Koronawirus w Polsce. Projekt PiS ma "cofnąć" dodatki dla pracowników służby zdrowia? KO protestuje
Posłowie KO wyrazili oburzenie i sprzeciw wobec projektu, który ma cofnąć decyzję Senatu, a później Sejmu o przyznaniu dodatków w wysokości 100 proc. wynagrodzenia wszystkim pracownikom ochrony zdrowia zaangażowanym w leczenie chorych na COVID-19 lub podejrzanych o zakażenia. "Nie dajmy się nabrać PO" - skomentował Łukasz Schreiber na Twitterze.
W nocy z wtorku na środę Sejm głosował 41 poprawek zgłoszonych przez Senat do nowelizacji niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. Posłowie poparli - mimo zgłoszonego na komisji negatywnego stanowiska rządu - propozycję Senatu, zgodnie z którą dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia przysługiwać ma wszystkim (a nie tylko tym skierowanym do pracy) pracownikom ochrony zdrowia zaangażowanym w leczenie chorych na COVID-19 lub podejrzanych o zakażenia.
W środę posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt, którego celem jest - jak wskazano w uzasadnieniu - "konwalidacja błędu", który miał miejsce podczas rozpatrywania senackich poprawek. Chcą m.in., by wyższe świadczenia były dla tych pracowników służby zdrowia, którym polecono pracę w związku z epidemią COVID-19.
Wnioskodawcy uznali, że zamiast korzystać z procedury reasumpcji, właściwe będzie znowelizowanie ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19.
Posłowie w złożonym projekcie przekonują, że zmiana przepisu "jest konieczna nie tylko z uwagi na potrzebę zapewnienia równowagi budżetowej, ale także z powodów sprawiedliwościowych". Akcentują, że słuszny był zamiar przedstawiony w pierwotnym przedłożeniu, który przewidywał wyższe świadczenia dla tych pracowników służby zdrowia, którym polecono realizowanie świadczeń w związku z epidemią COVID-19.
"Osoby do bezpośredniego konfrontowania się z medycznymi skutkami pandemii powinny być szczególnie docenione, także finansowo" - zaznaczono w uzasadnieniu. Wskazano jednocześnie, że "instrumenty gwarantowane przez budżet państwa powinny być uchwalane w duchu odpowiedzialności za dobro wspólne, wyrażające się także w racjonalnie prowadzonej polityce finansowej".
KO oburzona
Oburzenie inicjatywą Prawa i Sprawiedliwości wyrazili posłowie Koalicji Obywatelskiej. Szef klubu KO Cezary Tomczyk podkreślił, iż celem projektu - który określił jako "skandaliczny" - jest odebranie lekarzom dodatków, które przyznano im dzięki poprawce senackiej.
Jak mówił, to lekarze stoją dziś na pierwszej linii frontu walki z COVID-19 i powinni być w związku z tym odpowiednio zabezpieczeni i wynagrodzeni. "Dzisiaj sytuacja jest wyjątkowa, bo pierwszy raz chyba w historii, przez Sejm ma przejść ustawa, która dodatki dla lekarzy w czasie epidemii zabiera. Tego jeszcze Polska do tej pory nie widziała" - stwierdził szef klubu KO.
Według niego, projekt ma zostać jeszcze w środę rozpatrzony i przegłosowany. - W tej sprawie zgłaszamy stanowczy sprzeciw, zgłosiliśmy taki sprzeciw też na Konwencie Seniorów. Będziemy oczywiście głosować przeciwko tej ustawie - zapowiedział Tomczyk.
Monika Wielichowska: Dzielenie medyków na lepszych i gorszych
Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia Monika Wielichowska (KO) przekonywała, że posłowie PiS powinni wstydzić się, że złożyli w Sejmie taki projekt.
- Tym skandalicznym procedowaniem chcecie dzielić pracowników medycznych na tych, którzy pracują w specjalnych, covidowych szpitalach i na tych, którzy pracują w innych medycznych placówkach, ale też są narażeni na zarażenie się koronawirusem. Nie ma naszej zgody na takie podziały, ponieważ wszystkim, którzy walczą na pierwszej linii frontu o nasze zdrowie i życie należy się 100 proc. dodatkowego wynagrodzenia - zaznaczyła posłanka KO.
Łukasz Schreiber: Nie dajmy się nabrać PO
Do stanowiska PO na Twitterze odniósł się Łukasz Schreiber.
"Nie dajmy się nabrać PO. PiS nie zamierza odbierać dodatków dla medyków pracujących na pierwszej linii przy pandemii - premia dająca 200 proc. wynagrodzenia pozostaje. Proponujemy jedynie odrzucenie dwóch poprawek senackich, które kosztowałyby 40 mld i rujnowałyby budżet" - napisał szef Stałego Komitetu Rady Ministrów.