- Zakończyły się czynności oględzin ujawnionych dzisiaj zwłok mężczyzny w rejonie poszukiwań. Pozwoliły one na ustalenie, że są to zwłoki Grzegorza Borysa. Oczywiście co do przyczyny śmierci będą prowadzone dalsze czynności, w tym sekcja zwłok - przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Poczekajmy na ustalenia sekcyjne. Czekam też na informację kiedy ta sekcja zostanie przeprowadzona - dodała Grażyna Wawryniuk. Informacja potwierdzona została także przez biuro prasowe Pomorskiej Policji. "Aktualizacja! Przeprowadzone oględziny ciała wykazały, że mężczyzna, którego zwłoki zostały ujawnione w zbiorniku Lepusz to poszukiwany Grzegorz Borys. Sekcja zwłok wykaże co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny" - napisano. Wcześniej, reporterzy Polsat News, powołując się na źródła w policji poinformowali, że zwłoki zostały odnalezione w trakcie sprawdzania możliwości wypompowania zbiornika wodnego. "W zbiorniku wodnym służby pracujące na miejscu znalazły zwłoki mężczyzny. Po przeprowadzeniu badań sekcyjnych będzie możliwe stwierdzenie jego tożsamości" - przekazała w oświadczeniu kpr. Daria Lubianiec, rzecznik prasowy Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Elblągu. Ciało zostało wyciągnięte z wody przez saperów z 43. Batalionu z Rozewia. Policyjna obława za Grzegorzem Borysem trwała od 20 października. Od piątku służby skupiły się na blisko dwuhektarowym terenie wokół zbiornika wodnego Lepusz, znajdującego się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Z informacji przekazywanych przez służby wynikało, że na miejscu odnaleziony został plecak, który najprawdopodobniej należał do 44-latka. Zabójstwo sześcioletniego dziecka Grzegorz Borys podejrzewany był o zabójstwo syna. Ciało sześcioletniego dziecka zostało znalezione na Karwinach przy ul. Górniczej z ranami ciętymi szyi. - Do śmierci sześciolatka prawdopodobnie przyczyniły się osoby trzecie - informowała Interię rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku kom. Karina Kamińska. Z nagrań zarejestrowanych przez kamery monitoringu wynikało, że 44-latek 20 października około godziny 7 rano uciekł do lasu. W akcji poszukiwawczej udział brało około 1000 mundurowych. Mowa o funkcjonariuszach policji, żandarmerii wojskowej, a także strażakach i leśnikach. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!