Konrad Piasecki: Mariusz Kamiński, były szef CBA, poseł PiS-u a niedługo też wiceprezes tej partii, dzień dobry. Mariusz Kamiński: - Dzień dobry, małe sprostowanie, czy niedługo były wiceprezes partii, to zobaczymy... ...niedługo przyszły wiceprezes... - Nie chciałbym dywagować na te tematy. Ale wszyscy o tym mówią, więc chyba nie jest to nieprawdą. - Naprawdę poczekajmy na radę polityczną. Ale wybór pan przyjmie? - Jeżeli będzie taka potrzeba, żeby wybierać nowego wiceprezesa, to koledzy do tego podejdą spokojnie i takiego wyboru dokonają. Wszyscy pańscy koledzy mówią mi, że teraz to pan będzie prawą i sprawiedliwą twarzą i nogą Prawa i Sprawiedliwości. - To bardzo mile, natomiast, póki to się nie wydarzyło, to nie chciałbym być tak przedstawiany. To piątkowe ostateczne wyrzucenie "gada" i dwóch "płazów" jak prezes mówi o Ziobrze, Kurskim i Cymańskim, szczególnie pana nie zmartwiło? - Jeżeli Jarosław Kaczyński użył takich słów to na pewno był to dowcip. Absolutnie to nie jest ten język, którego używamy. To był dowcip, ale fakt jest faktem. - Fakt jest faktem, że osoby te zostały formalnie usunięte z PiS-u, natomiast formalnie realizowały pewien scenariusz odejścia z PiS i to była tylko formalność. Postawienie pewnej kropki nad "i", które było niezbędne. Ale tak naprawdę te osoby same opuściły PiS. Nadal pan nie wierzy, że one staną się realnym zagrożeniem dla waszej partii? - W Prawie i Sprawiedliwości nie ma żadnego ideowego fermentu. Są ludzkie ambicje, ludzkie frustracje. Wynikiem właśnie zawiedzionych ambicji i frustracji jest odejście z grupy działaczy PiS-u i próba stworzenia na bazie PiS-u nowej partii politycznej. Co na pewno nastąpi. Jest też realny rozłam. Dwudziestu posłów i senatorów nie ma już w klubie PiS, struktury się dzielą. - To prawda, jest to przykre, dlatego, że PiS jest wartością o tyle dużą, gdyż jest jedyną alternatywą dla obecnego układu rządzącego i jest jedynie prawdziwie opozycyjną partią z punktu widzenia demokracji. A dlaczego oni nie są prawdziwie opozycyjni? - Ja mówię o PiS-ie jako takim. Ja wiem, ale dlaczego ziobryści nie są pańskim zdaniem prawdziwą opozycją i dlaczego nie są atrakcyjni? - W tej chwili oni stanowią pewien byt wirtualny, jeżeli chodzi o formalne funkcjonowanie. Wiem, że oni założą w najbliższym czasie partię polityczną. Wiem, że ta partia będzie bardzo nagłaśniania, gdyż przeciwnicy PiS będą robili wszystko, żeby PiS osłabić. Natomiast w samym PiS-ie nie ma żadnego ruchu ideowego kontestującego to, co się dzieje w PiS-ie, na bazie którego można by stworzyć poważną formację polityczną. Jak pan porówna Solidarną Polskę i PiS, to co stanowi o tym, że PiS jest bardziej atrakcyjny? - PiS jest bytem realnym, który okrzepł w boju przez wiele lat. Ale PiS też był kiedyś bytem nierealnym. AWS też mówił, że nic z tego nie będzie, Unia Wolności tak mówiła o Platformie, a przyszedł taki dzień, że wszystko się zmieniło. - Ja powiem w ten sposób: koledzy podjęli pewną decyzję. Jest to - tak jak mówię - wynik ich osobistych ambicji. Tak naprawdę nie interesuje mnie ich dalsza przyszłość polityczna. Podjęli pewną decyzję, będą to robili i elektorat to oceni. Z punktu widzenia demokracji w Polsce ważne jest, żeby istniała silna partia opozycyjna. Taką silną partią opozycyjną jest PiS. Osłabianie opozycji nie służy tej części elektoratu, która nie akceptuje obecnego układu rządzenia. Silna partia opozycyjna. Kiedy lider tej silnej partii opozycyjnej wchodzi na mównicę sejmową po expose premiera - jest pan pewien, że tak powinna wyglądać jego reakcja na to expose? - Reakcja była stanowcza, natomiast expose było w pewnym sensie zaskakujące. Mnie osobiście rozczarowało. Minęły dwie godziny, prezes Prawa i Sprawiedliwości mógł się odnieść do... Zawsze zarzucaliście brak reform, brak konkretów, brak programu. Teraz były reformy, konkrety, program, a prezes mówił o Smoleńsku i o krzyżu. - No nie, w swoim wystąpieniu mówił o tym między innymi dlatego, że z punktu widzenia funkcjonowania państwa nierozliczenie sprawy smoleńskiej jest fatalne. Natomiast absolutnie nie zgadzam się z tym, że przedstawiono nam program. Przedstawiono parę haseł, kontrowersyjnych haseł - mówię o expose Donalda Tuska, natomiast nie przedstawiono żadnej wizji całościowej tego, co ma się dziać w Polsce przez najbliższe cztery lata. Ale dlaczego lider partii opozycyjnej nie ma się odnieść do tych - jak pan mówi - haseł? - Odniósł się. Nie. Jeśli chodzi o podniesienie wieku emerytalnego, to nie usłyszałem w tym, co powiedział w Sejmie, ani słowa. Jeśli chodzi o reformę ulg rodzinnych, nie usłyszałem ani słowa. Jeśli chodzi o podatek kopalniany - ani słowa. To jest to odniesienie? - Panie redaktorze, nie pamiętam w tej chwili precyzyjnie, na ile obszernie Jarosław Kaczyński wypowiadał się w tej sprawie... A ja pamiętam doskonale, bo czytałem wczoraj stenogram i nie było ani słowa na ten temat. - ...natomiast tak naprawdę to, co będzie się działo w najbliższym czasie, będzie naszym poważnym odniesieniem się do tego, co zapowiadał Donald Tusk. Którąś z tych propozycji, pomysłów czy haseł - jak pan mówi - poprzecie? - Jeden, z całą pewnością - kwotowa waloryzacja rent i emerytur, gdyż jest to postulat PiS-u. My już od dawna to zgłaszaliśmy. Odznaczamy, że to poprzecie. A czego nie poprzecie? - Z całą pewnością wszystkie inne zapowiedzi są głęboko bulwersujące. Wszystkie? - Tak. Zmiany w ulgach prorodzinnych też? - Najbardziej szokująca jest dla mnie sprawa wydłużenia wieku emerytalnego kobiet. Jest to bardzo drastyczne rozwiązanie i tak naprawdę nie wiemy, jaki będzie praktyczny efekt tego, co chce przeprowadzić rząd Donalda Tuska. Wie pan, że kobiety żyją dużo dłużej? Zwłaszcza w ostatnich latach ta średnia wieku się przedłuża. Naprawdę nie powinny trochę dłużej pracować? - Być może trochę dłużej. Generalnie ta tendencja jest ogólnoświatowa, ale tak drastyczna reforma w tak niestabilnej sytuacji, jaka w tej chwili ma miejsce na rynku pracy w Polsce, rzeczywiście może prowadzić do dramatycznych sytuacji. Czyli tej zmianie, tej reformie, mówicie stanowcze "nie"? - Absolutnie. Bardzo niejasne są też zapowiedzi reform dotyczące Funduszu Kościelnego. Dla mnie jest to element - mówiąc wprost - "podlizywania się" Palikotowi. Bardzo niejasne są też innego typu zapowiedzi, dlatego brak jest tego konkretu. Jednocześnie widać, że rząd wcale nie jest przygotowany do przeprowadzenia tych reform, gdyż nie ma żadnych projektów ustaw. To są dopiero luźne, bardzo enigmatyczne zapowiedzi, z których można się wycofać. Czy nie ma tych projektów ustaw - tego żaden z nas nie wie, bo być może szuflady są pełne i lada chwila te ustawy ujrzymy. - Już wiadomo, że nie są pełne, wiadomo, że nie ma żadnych projektów ustaw. To pokazuje, jak ten rząd jest przygotowany do rządzenia w trudnych czasach. Front oporu, jaki będzie organizować PiS, będzie też frontem oporu przeciwko reformie emerytalnej? - Na pewno przeciwko niektórym założeniom tej reformy, absolutnie. Front oporu. - Szeroki front społecznego oporu. Na pewno będziemy współpracowali z organizacjami społecznymi, pozarządowymi, tak, aby skutecznie przeciwstawić się niekorzystnym dla społeczeństwa pseudoreformom. Pani pośle, a czy pan wierzy w to, że Zbigniew Ziobro szukał prokuratorskich haków na braci Kaczyńskich, kiedy był Prokuratorem Generalnym? Artur Balazs mówi na portalu "wPolityce": "Prokurator szukał czegoś na Kaczyńskich, świadomie wypytywał o urzędującego premiera i prezydenta, perfidnie, cynicznie, musieli mieć zachętę z samej góry". - Nie, nie wierzę w to. Natomiast trudno mi w ogóle odnieść się do tego, gdyż tutaj brak konkretu, o jakie śledztwo chodzi, kto prowadził, kto zadawał pytania, natomiast... Nie wierzy pan w to, że Zbigniew Ziobro aż taki jest zły? Nawet jako rozłamowiec? - Nie, to nie jest kwestia Zbigniewa Ziobry. Po prostu nie wierzę, to są najprawdopodobniej jakieś plotki. A czy PiS będzie domagał się w tej kadencji powołania komisji śledczej do zbadania finansowania Platformy? Był taki pomysł w zeszłej kadencji, mówiliście - wrócimy w następnej. - Moim zdaniem nie ma warunków politycznych ku temu i kolejna komisja śledcza zakończyłaby się kompromitacją. A może straciliście przekonanie, że cała rzecz ma jakikolwiek sens? - Nie, nie. Absolutnie nie straciliśmy żadnego przekonania i niczego z tego, co mówiłem, nie odwołuję. Natomiast mieliśmy chociażby sprawę afery hazardowej i sposób, w jaki zostały prowadzone prace komisji śledczej, całkowicie wypacza sens ich powoływania. Tylko że wszyscy prokuratorzy, którzy się zajmowali tą sprawą, mówią: nie ma takich zeznań, nikt nigdzie nie powiedział... - Nieprawda, nie wszyscy prokuratorzy. Ci, którzy się wypowiadali publicznie. Nikt nigdy nie powiedział o tym... - Nie wszyscy prokuratorzy. Nawet zastępca Prokuratora Generalnego przyznała, iż prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który miał kontakt z "Brodą", przyznał i złożył oświadczenie w tej sprawie, że informacje dotyczące jego kontaktów ze skarbnikiem Platformy, Drzewieckim, są udokumentowane. Pan podtrzymuje zarzut i oskarżenie, że Platforma była finansowana przez gangsterów? - Nie, ja podtrzymuję informację, że jeden ze skruszonych gangsterów był gotów przekazać prokuraturze takie informacje. A przekazał? - Poza protokołem przekazywał na pewno. I gotowość przekazania tych informacji jest udokumentowana. Czy prokuratorzy z Katowic skorzystali z jego oferty i zaprotokołowali te zeznania? To jest inna sprawa, którą trzeba wyjaśnić.