Te opinie Kaczyński prezentuje w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". "Pijane hordy" i "bezbronni ludzie" Prezes PiS mówi, że nie może pogodzić się z tym, że polskie władze "pozwalały i pozwalają bezkarnie atakować tych, którzy modlą się pod krzyżem pamięci". Jego zdaniem bierna postawa rządu i władz stolicy zachęciła "pijane hordy, by rzuciły się na bezbronnych ludzi". Prezes PiS zastanawia się, dlaczego nie interweniuje policja albo straż miejska. "Jestem pewien, że decyzja o tolerowaniu łamania prawa wobec obrońców krzyża nie została podjęta w policji. Nawet nie w MSWiA. Odpowiedzialność za napady na Krakowskim Przedmieściu spada na szefa rządu" - mówi Kaczyński. Wyraża też nadzieję, że "odpowiedzialni za tolerowanie napadania na ludzi poniosą kiedyś konsekwencje na sali sądowej. Bez względu na to, jak wysokie urzędy dziś piastują". Dekonstrukcja Wałęsy Kaczyński w wywiadzie mówi również m.in. o b. prezydencie i przywódcy Solidarności Lechu Wałęsie. "Trudno będzie z Lecha Wałęsy uczynić jedynego bohatera Solidarności. Jestem pewien, że kolejne książki o panu Wałęsie - a przecież na pewno powstaną - dokonają dalszej dekonstrukcji tej postaci" - uważa. Prezes PiS mówi też, że Lech Kaczyński jako prezydent docenił działaczy Solidarności i w związku z tym "w naturalny sposób może być dziś postrzegany przez wielu jako wielka postać solidarnościowa". "Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (...) Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL. Tak samo Lech Kaczyński - przy całej nieporównywalności postaci - nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce" - twierdzi lider PiS. "Liderzy PO mają problem z Lechem Kaczyńskim" "W mojej ocenie liderzy PO, czy szerzej liderzy establishmentu, mają problem z Lechem Kaczyńskim (...) budowana przez nich konstrukcja lukrująca postać Lecha Wałęsy za jakiś czas rozsypie się jak domek z kart" - dodaje. Kaczyński mówi też o swoim wystąpieniu na zjeździe Solidarności. Zaznacza, że wszystko, co powiedział, jest prawdą. "Jednak mamy taki klimat, iż fakty wielu osobom przeszkadzają, że dopuszczalna jest tylko lukrowana, hagiograficzna opowieść o naszej najnowszej historii" - uważa. O Henryce Krzywonos Prezes PiS dodaje, że ma poczucie, iż wystąpienie podczas zjazdu Henryki Krzywonos "było zaplanowane jeszcze przed zjazdem". "Donald Tusk nie mógł nie przyjąć zaproszenia na to spotkanie. Musiał przyjechać, jednak miał świadomość, iż nikt go nie powita owacjami. Dlatego istniała potrzeba przykrycia jego agresywnego wystąpienia i wygwizdania przez związkowców, jakimś wydarzeniem, które przy okazji uderzy we mnie" - tak Kaczyński tłumaczy, dlaczego głos zabrała Krzywonos. "Widziałem zresztą, iż wstała wcześniej, niż ja powiedziałem to, co rzekomo ją tak zdenerwowało" - dodał. Jarosław Kaczyński w wywiadzie mówi też o roli swojego brata w sierpniowych strajkach z 1980 roku. "Leszek rzeczywiście nie był na całym strajku, ale nigdy nie twierdził, iż był. Był obecny w drugiej fazie, i tę obecność można liczyć w dniach, a nie w godzinach" - mówi. Według prezesa PiS Lech Kaczyński "otrzymał zadanie rozmów z negocjatorami" i "zaangażował się tak, jak tylko mógł, i jego rola jest nie do pominięcia". "Wszyscy, którzy twierdzą, iż było inaczej, zwyczajnie kłamią, bo przecież wystarczy zajrzeć do książek, by sprawdzić, jak było naprawdę" - dodaje. Kaczyński odpowiada biskupowi Pieronkowi Kaczyński w wywiadzie komentuje wypowiedź biskupa Tadeusza Pieronka. Bp Pieronek mówił m.in., że większość episkopatu jest "zadymiona PiS-em", a biskupi nie powinni zajmować się stawianiem pomników. Prezes PiS zaznacza, że jest zdumiony tą wypowiedzią. "W Polsce krzyż jest od stuleci znakiem żałoby, oddawania czci zmarłym. Nie rozumiem dlaczego ksiądz biskup to pomija. Budzi to we mnie głęboki sprzeciw" - powiedział.