Jakubiak: Nie mam rankingu kandydatów na prezesa NIK
Kruk, Stasiak, Jasiński - to są ludzie, których znam. Dobrze oceniam ich kompetencje, więc nie będę ustawić żadnego rankingu - tak o potencjalnych kandydatach na prezesa NIK, mówi gość Kontrwywiadu RMF FM Elżbieta Jakubiak.
Jakubiak dodaje też, że nie skreśliłaby nikogo z tej listy. Władysław Stasiak to jej zdaniem bardzo dobry szef BBN, który lubi swoją prace, zna się na niej, dla którego bezpieczeństwo narodowe to poważna sprawa. Podobne zdanie Jakubiak ma o Elżbiecie Kruk: Bardzo dobry, porządny państwowiec, który na pewno angażuje się w sprawy państwowe. Zobacz Kontrwywiad w INTERIA.TV
Posłuchaj kontrwywiadu:
Konrad Piasecki: Gościem Kontrwywiadu jest Elżbieta Jakubiak, szefowa gabinetu prezydenta. Dodawać "jeszcze" szefowa gabinetu prezydenta?
Elżbieta Jakubiak: A jakaś dymisja może trafiła do radia?
Nie. Ale pytanie jest takie, czy pani się nie wybiera do Najwyższej Izby Kontroli, bo tam podobno desant ludzi prezydenta.
Pewnie, że każdy by marzył. Ja miałam takie marzenia w połowie lat 90., ale niestety wybrano kogo innego.
Dzisiejsze gazety piszą "Ludzie prezydenta wezmą NIK" i przynoszą cała feerię nazwisk potencjalnych prezesów Najwyższej Izby Kontroli - Kruk, Stasiak, Jasiński. Kto pani zdaniem byłby najlepszy?
Wszyscy są związani z Najwyższą Izbą Kontroli.
Dobra, dyplomatyczna odpowiedź. Ale kto byłby najlepszy?
Nie mogę. To są wszyscy ludzie, których po pierwsze znam i mam dobrą ocenę ich kompetencji, wiec nie będę ustawiać tu żadnego rankingu.
Ale czy rzeczywiście jest tak, że ktoś z otoczenia prezydenta zostanie prezesem NIK?
Teraz wszyscy są z otoczenia prezydenta. Jest taka maniera - ludzie prezydenta, ekipa prezydenta. Ale tak jest, że będąc wysokim urzędnikiem państwowym ma się szereg osób, które współpracują. Oczywiście i Jasiński i pani Elżbieta Kruk i Władysław Stasiak to są ludzie, których prezydent zna. Ale czy można im dodawać taką łatkę?
To zapytam inaczej. Czy skreśliłaby pani kogoś z tej listy? Powiedziałaby pani "No nie, Władek Stasiak na pewno nie pójdzie do NIK"?
Bo bym żałowała. Jest bardzo dobrym szefem BBN i jest człowiekiem, który lubi to, zna się, ma poczucie że bezpieczeństwo narodowe to jest coś poważnego.
I łatwo by go było przeflancować do NIK, czy nie?
Każda praca, zwłaszcza pierwsza praca budzi sentyment i na pewno wszystkie osoby, o których tu mówimy mają pewną sympatię do tego miejsca. Kilka razy z nimi rozmawiałam, więc to mogę powiedzieć. Natomiast, czy chcą tam pójść, czy są kandydatami tego nie wiem.
Elżbieta Kruk? Myśli pani, że mogłaby zrezygnować z funkcji szefa KRRiT?
Bardzo dobry, porządny państwowiec, który na pewno angażuje się w sprawy państwowe. Dzisiaj napisali w gazetach dziennikarze, że z emocjami podchodzi do różnych spraw państwowych, zwłaszcza do ochrony zwierząt.
Dobrze pani minister. Skoro udziela pani tak dyplomatycznie wymijających odpowiedzi, to porozmawiajmy o dyplomacji. W MSZ lustracyjne tsunami. Jak wiadomo do współpracy z peerelowskimi służbami przyznało się - jedne źródła mówią o kilkunastu, inne o kilkudziesięciu dyplomatach. Niezależnie od tego ilu ich jest, czy pani uważa, że polskim dyplomatą może być osoba, która współpracowała z peerelowskimi służbami?
To są decyzje szefa dyplomacji, czyli ministra spraw zagranicznych?
Ale ambasadury to też jest sfera wpływów prezydenta.
Oczywiście to jest tak, że prezydent tak jak i premier podpisują się pod nominacją ambasadorską. Ocenia takiego kandydata komisja sejmowa, więc tutaj te wszystkie organy państwa będą brały na pewno taki fakt pod uwagę.
Ale czy uważa pani, że powinien to być jakiś automatyzm. To znaczy, ktoś kto się przyznał natychmiast powinien być wycofany z placówki dyplomatycznej?
Nie ma takiego przepisu prawa.
Ja mówię o uzusie.
Pewnie taki uzus mógłby powstać, gdyby się taka procedura rozpoczęła. Chciałabym, żeby polska dyplomacja była dobra, sprawna, silna i wiarygodna i takie kwalifikacje są potrzebne do sprawowania urzędu dyplomaty.
Czy dobrym, silnym i sprawnym dyplomatą może być dawny współpracownik, czy nie?
Reprezentant państwa na terenie innego państwa musi być osobą, która budzi zaufanie. Ja nie będę kryteriów tutaj stawiała, natomiast ogólne założenia są takie - to jest osoba, która reprezentuje polskie państwo na terenie innych państw. Uważam, że tutaj trzeba mieć bardzo wysokie kwalifikacje zawodowe, ale również moralne.
Czy wysoką kwalifikacją moralną jest współpraca z PRL-owskimi służbami? Czy to przesądza o utracie tych kwalifikacji, czy nie? To jest proste pytanie. Pani ma w tej sprawie jakiś pogląd, jestem przekonany.
Z całą pewnością mam w tej sprawie pogląd, ale pan mnie pyta w takim kontekście, który będzie ogłoszony, że ja zakazuję komuś pracy. Nie chcę o tym w tej chwili mówić, odpowiem na to pytanie jeszcze raz tym, co już powiedziałam: wysokie kwalifikacje moralne, wysokie kompetencje - to służy polskiemu państwu. Jedno - jeżeli ta osoba się przyznała, to oczywiście niknie taka bariera, o której wcześniej mówiliśmy, czyli ma czystą kartę - wiadomo, z kim rozmawiamy, zupełnie traci się ten mechanizm szantażu wobec takiej osoby. Przecież o tym zawsze mówiliśmy publicznie - że musi być wiadome, kto wyjeżdża, z jakimi kwalifikacjami. Zatem tak jak mówię - wysokie kwalifikacje dla dyplomaty zawodowe, ale moralne również.
Niektórzy sędziowie pouczają innych, jak żyć, a sami sądzą, że ich te miary nie dotyczą. Uchodzą za autorytety, a nie powinny nimi być - na przykład prezes Jerzy Stępień - tak mówi były szef Kancelarii Prezydenta, dzisiejszy minister obrony pan Szczygło. Dobrze mówi?
Pewnie jest to odniesienie się do jakiejś wypowiedzi pana prezesa Stępnia związanej z lustracją.
To jest taka wypowiedź ad hoc dotycząca Jerzego Stępnia. Nominanta prezydenta w końcu.
Nominanta prezydenta i szefa Trybunału Konstytucyjnego, ale politycy mają to do siebie, że mogą oceniać.
Pani też by tak Jerzego Stępnia oceniła?
Chciałabym, żeby szef Trybunału Konstytucyjnego był bezemocyjny i nie angażował się w debatę publiczną.
A Jerzy Stępień jest emocyjny i angażuje się?
Przy okazji ustawy lustracyjnej jego publiczne wypowiedzi dotyczące jego stosunku do lustracji są powszechnie znane, więc nie odkrywam tutaj żadnych nowych kart.
Uważa pani, że błędem prezydenta było wskazanie właśnie Jerzego Stępnia na prezesa Trybunału?
Pan prezydent otrzymuje dwie kandydatury.
Dostał - wybrał Stępnia. To był błąd?
Po prostu wybiera się tego, kto ma kwalifikacje, kto został wybrany przez kolegium. Pan prezydent nie mógł powołać dowolnej osoby, wybór był pomiędzy?
Człowiekiem SLD a Jerzym Stępniem - człowiekiem Akcji Wyborczej "Solidarność". Postawił na Stępnia.
Postawił na korzenie solidarnościowe.
Ale mógł zażądać jeszcze innych kandydatur.
Nie, nie mógł za zażądać, bo to jest procedura, która jest przyjęta w Trybunale - że Zgromadzenie Sędziów wybiera tych dwóch kandydatów.
Na koniec pytanie o Kapitułę Orderu Orła Białego. Oświadczeń lustracyjnych już nie ma, nikt nie musi ich składać. Nie muszą ich składać również członkowie tej kapituły. Czy powrót do Kapituły kogoś z dwójki - Mazowiecki, Geremek - jest możliwy pani zdaniem?
Nie wiem, jak sobie państwo to wyobrażają.
Prezydent mógłby zaprosić kogoś z tej dwójki, którzy zostali z niej wykluczeni.
Nie zostali z niej wykluczeni.
Ustawa lustracyjna wykluczyła ich z Kapituły.
Upowszechnia się pogląd, że myśmy wykluczyli. Nikt nie wykluczył. Pan premier Mazowiecki i pan prof. Geremek nie złożyli oświadczeń lustracyjnych.
Ale teraz nie muszą już składać, wobec czego mogliby wrócić.
Ale zrezygnowali. Pan prezydent zaprosił do Kapituły prof. Chrzanowskiego. Jest Kapituła i w takim składzie - jak sądzę - będzie działała. Zresztą chciałam powiedzieć, że Kapitułę Orła Białego nie zwołuje prezydent, tylko sekretarz.