Jak wprowadzano standardy opieki okołoporodowej i później wycofywano się z nich rakiem
Wypracowanie medycznych standardów opieki okołoporodowej trwało lata niełatwych ustaleń i konsultacji. W 2012 roku udało się. Ale - jak się okazuje - nie na długo. Dzisiejsze rozporządzenia stracą swą moc najdalej z końcem przyszłego roku. Zmiana nastąpiła w okolicznościach, które mogą budzić wątpliwości.

Lata 90. zeszłego wieku. Polki mają już dosyć porodówek grozy i mówią o tym coraz głośniej, zachęcone akcją "Rodzić po ludzku", zainicjowaną przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i działaczy społecznych.Rok 2006. Powstaje raport "Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle akcji Rodzić po Ludzku", w którym pojawia się postulat prawnego uregulowania standardów opieki nad rodzącymi i ich dziećmi. W sprawie przestrzegania praw pacjentek i jakości tej opieki okołoporodowej do ministra zdrowia Zbigniewa Religi występuje Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski.
Październik 2007. Minister Religa powołuje zespołu, przed którym stawia zadanie opracowania projektu standardów opieki okołoporodowej. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele: ministerstwa, Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, akademii medycznych, pielęgniarek i położnych, organizacji pozarządowych oraz medyczni konsultanci krajowi ds. neonatologii, pielęgniarstwa ginekologicznego i położniczego oraz położnictwa i ginekologii. Konsultacje, rozmowy i ustalenia trwają lata.
Wrzesień 2012. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ogłasza rozporządzenie w sprawie standardów postępowania medycznego nad kobietą w ciąży i w czasie porodu i połogu i nad jej dzieckiem. Dotyczy ono ciąży, która przebiegała prawidłowo. W 2015 r. wchodzą w życie dwa kolejne dokumenty - o łagodzeniu bólu okołoporodowego i ciąży z powikłaniami.
Od 3 do 30 czerwca 2016 - tyle trwało uchwalanie ustawy, której jeden z zapisów odebrał ministrowi możliwość określania w drodze rozporządzeń standardów medycznych. W efekcie trzy rozporządzenia dotyczące opieki okołoporodowej przestaną obowiązywać.
Ale po kolei.
Wiosną 2016 r. Ministerstwo Zdrowia przygotowuje projekt "Ustawy o zmianie ustawy o działalności leczniczej oraz niektórych innych ustaw". Główny cel resortu - dekomercjalizacja szpitali. 1 kwietnia 2016 r. ruszają konsultacje publiczne. Dokument trafia do ponad 200 podmiotów. Wśród wielu uwag i apeli jedna instytucja - Naczelna Izba Lekarska - zwraca uwagę na zapis dotyczący upoważnienia ministra zdrowia do określania standardów medycznych w randze rozporządzenia. Zdaniem samorządu lekarskiego punkt ten powinien być zniesiony, bo stanowi "jaskrawe i nieuprawnione wkroczenie władzy ustawodawczej i administracyjnej w autonomiczny obszar nauki i wiedzy". A to właśnie na podstawie tych uprawnień minister zdrowia wydał rozporządzenia o standardach opieki okołoporodowej.
Projekt ze zmianami naniesionymi po sugestiach Naczelnej Izby Lekarskiej 3 czerwca trafia do Sejmu. Tempo pracy posłów jest szaleńcze. 9 czerwca odbywa się pierwsze czytanie ustawy, obrady na sali plenarnej i w komisji zdrowia są burzliwe. Dyskusja jest intensywna, ale... nikt nie porusza tematu obowiązywania standardów medycznych. Przykrywa go głównie sprawa zadłużenia szpitali i ich dekomercjalizacji.
Nawet były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, którzy przewodniczy komisji zdrowia, nie zabiera głosu w tej kwestii. Dziwne, bo niemal równy rok wcześniej, gdy podsumowywał swoje dokonania na stanowisku szefa resortu zdrowia, podkreślał, że decyzja o wprowadzeniu przepisów gwarantujących pacjentkom poród bez bólu to dla niego "rzecz niezwykle ważna, takie zakończenie całego pakietu opieki nad matką, dzieckiem, pacjentem". - Wprowadziliśmy standardy opieki okołoporodowej, bo kobiety mają prawo rodzić w godnych warunkach - mówi dziś, gdy pytamy o opiekę okołoporodową.
Czy Arłukowicz zorientował się, że ustawa, nad którą wtedy pracowali posłowie, te przepisy zniesie? - Oczywiście, wielokrotnie powtarzałem w wystąpieniach publicznych, że decyzją ministra Radziwiłła zostały zniesione standardy opieki okołoporodowej - zarzeka się. Jednak ani podczas obrad komisji zdrowia, ani podczas obrad na sali plenarnej nie wspomina o rodzących kobietach.
10 czerwca ustawa ekspresowo przechodzi drugie i trzecie czytanie, potem przez Senat przemyka bez poprawek. 17 czerwca dostaje ją prezydent, 30 czerwca składa podpis. W połowie lipca ustawa wchodzi w życie.
I tak na mocy zmian, jakie praktycznie niezauważenie wprowadzono po sugestiach Naczelnej Izby Lekarskiej do ustawy o działalności leczniczej, medyczne standardy łagodzenia bólu oraz opieki okołoporodowej będą obowiązywać najdalej do końca 2018 r.
Po zmianach ministerstwo nie będzie już regulować procedur medycznych, a tylko kwestie organizacyjne.
Czy posłowie w ogóle wiedzieli, że w nowelizacji ustawy o działalności leczniczej znajduje się zapis dotyczący standardów medycznych?
- Nie przypominam sobie, żebyśmy na komisji zdrowia o tym rozmawiali - mówi Interii lekarz Marek Hok z PO, członek sejmowej komisji zdrowia.
- A jakie to ma znaczenie, jeśli chodzi o jakość usług w szpitalu? - odpowiada pytaniem na pytanie Bernadeta Krynicka, posłanka PiS, z zawodu pielęgniarka. - Myślę, że to alarm niepotrzebny, ktoś tu miesza. Nie słyszałam od żadnej kobiety, że jest zaniepokojona zmianami - zapewnia. - Mam zaufanie do swojego ministra zdrowia. Zakładam, że nikt nie zmieni nic na gorsze - powtarza. A dyskusja? - Dyskusja może jeszcze będzie, w końcu tamta ustawa dotyczyła dekomercjalizacji szpitali - mówi.
Lekarka Lidia Gądek, posłanka PO, także z komisji zdrowia: - Wydaje mi się, że ktoś coś wspominał w kuluarach o kwestii standardów. Potem zresztą wałkowaliśmy ten temat. Nie wiem, po co ta zmiana, skoro minister Radziwiłł zapewnia, że obecne standardy zostaną zachowane. Minister zdrowia dał przyzwolenie, by w tej wyjątkowej dziedzinie medycyny to doświadczenie lekarzy i położnych, ale niestety też rutyna na oddziałach położniczych, decydowały o postępowaniu. Dotychczasowe rozporządzenia powinny zostać zachowane, ich zniesienie niczemu nie służy.
Podczas debaty w Sejmie nikt jednak nie zabrał głosu w sprawie standardów medycznych, nikt nie zadał pytania, nikt nie interweniował.
Interpelacje poselskie posypały się dopiero w grudniu, gdy sprawę nagłośniły zaniepokojone zmianami członkinie Fundacji Rodzić po Ludzku. Teraz ministerstwo musi na nie odpowiadać.
W obronie przepisów określających medyczne standardy opieki okołoporodowej wystąpił także Rzecznik Praw Obywatelskich.
Naczelna Izba Lekarska zapewnia, że "samorząd lekarski nie dąży do likwidacji standardów postępowania medycznego", tylko nie chce, żeby były ustalane jako rozporządzenie ministra.
Dlaczego nie?W stanowisku Naczelnej Rady Lekarskiej (czyli organu Naczelnej Izby Lekarskiej) z września 2015 roku, które odnosiło do (wówczas jeszcze projektów) rozporządzeń dot. postępowania medycznego w łagodzeniu bólu poporodowego i postępowania medycznego w przypadku ciąży z powikłaniami, się znalazł się następujący argument:
"(...) Należy wskazać, że narzucenie standardów medycznych w drodze przepisów powszechnie obowiązujących nie może odbywać się bez zapewnienia odpowiednich środków finansowych niezbędnych dla ich stosowania w praktyce, czego opiniowane projekty nie przewidują" - pisała Rada.
Rozumowanie jest proste i zrozumiałe - bez odpowiednich pieniędzy trudno szpitalom wypełniać standardy medyczne, które są określone przez powszechnie obowiązujące przepisy.
Tylko skoro Naczelna Rada Lekarska wskazywała na problem finansowy placówek, jaka jest gwarancja, że standardy zostaną zachowane, gdy przestaną być obowiązującym prawem? Czy sedno problemu nie tkwi tam, gdzie większość problemów w służbie zdrowia, czyli w braku funduszy?
- Standardy opieki okołoporodowej nadal obowiązują i są realizowane w podmiotach leczniczych - tak na te pytania odpowiedziała rzecznik NRL. Jak dodała: "to, że każdy podmiot leczniczy przy wprowadzaniu nowego standardu potrzebuje na to finansów, powinno być oczywiste dla ministra zdrowia, co dodatkowo wyraziliśmy w stanowisku". - Lekarze natomiast mają działać zgodnie z wiedzą medyczną i to czynią. Jeżeli popełnią przewinienie zawodowe, podlegają odpowiedzialności. I to się nie zmieni przy oddzieleniu standardów organizacyjnych od standardów postępowania w praktyce zawodowej - obiecywała Katarzyna Strzałkowska.
***
Zobacz też: