Takiego fermentu w polskim środowisku naukowym nie było od dawna. Wywołała go ogłoszona w środę niespodziewana decyzja prof. Piotra Sankowskiego o odejściu z IDEAS NCBiR. Naukowiec to ceniony w świecie autorytet w swojej dziedzinie. Stanford University, jedna z najbardziej prestiżowych uczelni wyższych na świecie, umieścił go w gronie 2 proc. najlepszych naukowców globu. Prof. Sankowski był też założycielem IDEAS NCBiR, a od 2021 roku także prezesem ośrodka. Jego kadencja na tym ostatnim stanowisku dobiegła końca w czerwcu. Naukowiec od tego czasu pozostawał liderem grupy badawczej "Inteligentne algorytmy i struktury danych" w IDEAS NCBiR. Stanął również do rozpisanego w lipcu na swoje stare stanowisko konkursu, ale przegrał w nim z mało znanym w środowisku zajmującym się sztuczną inteligencją prof. Grzegorzem Borowikiem z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK). W postępowaniu konkursowym wzięli udział tylko oni dwaj. Wyniki konkursu rada nadzorcza IDEAS NCBiR ogłosiła 25 września. IDEAS NCBiR. Wśród naukowców zawrzało. W tle 28 mln zł Już sam wybór nowego szefa ośrodka wywołał wiele głosów zdziwienia, a nawet oburzenia, w środowisku naukowców od sztucznej inteligencji. Oliwy do ognia dolał jednak prof. Maciej Gdula, wiceszef resortu nauki i szkolnictwa wyższego. "Część osób jest zaniepokojonych zmianami prezesa w IDEAS NCBR. Przypominam, że jest to spółka z o. o. powołana, żeby komercjalizować wyniki badań. W 2023 jej wynik finansowy to STRATA 28 mln. Przychody to zaledwie 173 tys. W tej sytuacji rada nadzorcza wybrała nowy kurs" - skomentował na Twitterze polityk Lewicy. I rozpętał prawdziwą burzę. Słowa Gduli skrytykowali naukowcy z Polski i zagranicy, a środowisko zajmujące się sztuczną inteligencją wystosowało nawet list otwarty do premiera, wzywając go do wyjaśnienia powodów, które stały za odebraniem IDEAS NCBiR prof. Piotrowi Sankowskiemu. Inicjatorami apelu byli prof. Aleksandra Przegalińska, badaczka nowych technologii związana z Akademią Leona Koźmińskiego i prestiżowym amerykańskim Massachusetts Institute of Technology (MIT), oraz wiceprezes Polskiej Akademii Nauk prof. Dariusz Jemielniak. Pod ich apelem podpisało się ponad 1,5 tys. badaczy i pasjonatów sztucznej inteligencji, a także osób ze środowiska naukowego. "Prof. Piotr Sankowski to wysokiej klasy naukowiec, co potwierdzają wybitne osiągnięcia mierzone międzynarodowym uznaniem. Znalazł się w rankingu Stanford University najlepszych 2 proc. badaczy z całego świata, jako jedyny w Polsce zdobył aż czterokrotnie prestiżowe europejskie granty ERC" - czytamy w liście. I dalej: "Ale to także wybitny lider, którego renoma i wizja przyciągały zarówno członków Rady z najważniejszych uczelni na świecie (Oksford, MIT), uzdolnioną kadrę (...), jak również światowej sławy gości na seminaria i spotkania organizowane w IDEAS - w tym m.in. z OpenAI, co przyczyniało się istotnie do budowy wizerunku Polski jako partnera w dyskusji na światowej arenie postępu sztucznej inteligencji". O poparciu dla prof. Sankowskiego w jeszcze niedawno zarządzanej przez niego instytucji świadczy fakt, że po jego decyzji o rozstaniu z IDEAS NCBiR z zasiadania w radzie naukowej ośrodka zrezygnowało sześcioro z ośmiorga członków. Wśród nich, jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna", m.in. dwójka bardzo cenionych w środowisku naukowców: prof. Marta Kwiatkowska z Uniwersytetu w Oxfordzie oraz prof. Aleksander Mądry z MIT i OpenAI. "Ta cała sytuacja jest kuriozalna" Sam prof. Piotr Sankowski do zamieszania wokół siebie i IDEAS NCBiR odniósł się 30 września w "Gościu Wydarzeń" Polsat News. - Zostawiłem ją (spółkę - przyp. red.) w stanie dobrym, zgodnym z założeniami, które były stawiane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - zapewnił naukowiec. I dodał: - Wieloletni plan działań zakładał, że spółka przynosi straty. To nie jest tak, że przychody z działalności naukowej, czy takiej badawczej pojawiają się po trzech latach. To są procesy wieloletnie, trwające często dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat. Pytany o konkurs na stanowisko prezesa, powiedział, że nikt nie kontaktował się z nim w tej sprawie i nie wyjaśnił mu, dlaczego przegrał z prof. Grzegorzem Borowikiem. - Wierzę w misję tego instytutu, ale proszę zrozumieć, że wszyscy liderzy zespołów, doświadczone osoby, są oburzone wynikiem tego konkursu. Ta cała sytuacja jest kuriozalna - ocenił. Zaznaczył jednak, że nie wyklucza powrotu do IDEAS NCBiR, jeśli odpowiednia oferta znajdzie się na stole. Prof. Sankowski zadeklarował, że przystąpiłby do nowego konkursu na stanowisko szefa ośrodka, gdyby wyniki poprzedniego postępowania zostały unieważnione. - Wierzę, że jest o co walczyć. Ci ludzie, którzy tam są, na mnie liczą, że uda nam się budować to dalej - argumentował na antenie Polsat News. Lewica bije się w pierś i zapowiada zmiany Te słowa są o tyle ważne, że resort nauki i szkolnictwa wyższego, mając świadomość, jaką aferę wywołały zmiany w IDEAS NCBiR, stara się ugasić polityczno-naukowy pożar. Minister Dariusz Wieczorek 2 października spotkał się z prof. Piotrem Sankowskim i przedstawił mu propozycję rozwiązania kryzysu wokół ośrodka. Jak czytamy w oświadczeniu resortu na ten temat, minister Wieczorek zapewnił prof. Sankowskiego, że "nie będzie wstrzymywania żadnych badań czy współpracy z wybitnymi naukowcami, a rozwój AI w Polsce nie jest zagrożony". Zaproponował mu też kontynuację pracy w IDEAS NCBiR, a konkretnie koordynowania pracy zespołów badawczych w spółce. Ponadto ośrodek miałby "zintegrować wszystkie działania w tym zakresie (rozwoju sztucznej inteligencji - przyp. red.), a udziały w spółce miałby objąć także uczelnie, które prowadzą badania". Prof. Sankowski poprosił ze swojej strony o zorganizowanie spotkania z rektorami, do którego ma dojść jeszcze w tym tygodniu. Ważny jest też jednak polityczny aspekt calej sprawy. Lewica ma świadomość, że kolejny konflikt ze środowiskiem naukowym nie jest jej na rękę i psuje plany politycznego odbicia, które formacja nakreśliła sobie na nadchodzące miesiące. Tym bardziej, że awantura wokół IDEAS NCBiR szybko wyszła poza środowiskową banieczkę i zainteresowała również zagraniczne środowisko zajmujące się sztuczną inteligencją. - Totalnie s... to komunikacyjnie - nie owija w bawełnę jeden z najważniejszych polityków Nowej Lewicy, gdy pada pytanie o IDEAS NCBiR. - Wszystko powinno wyglądać inaczej, ale dlatego Darek Wieczorek już się tym zajmuje - podkreśla nasz rozmówca. W bardzo jednoznaczny sposób odnosi się też do zachowania wiceministra Macieja Gduli: - Miał w tej sprawie rozmowę dyscyplinującą. Dostał po głowie. Niech lepiej zajmie się własną inteligencją niż tą sztuczną. I z dala od social mediów. Źródła Interii w Lewicy przyznają też, że proces zmian w IDEAS NCBiR to dłuższy i bardziej skomplikowany proces, a to, co zaproponował minister Wieczorek to wariant przejściowy. - Największym problemem jest to, że mówimy o spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, a nie jednostce naukowej. To jest kompletne nieporozumienie, bo charakter tego ośrodka jest zupełnie inny i dla wszystkich jest to jasne. Ale tak odziedziczyliśmy to po PiS-ie i nie zdążyliśmy zmienić - tłumaczy nam wysoko postawiony polityk Lewicy. Wyklucza jednak unieważnienie konkursu na nowego prezesa. Plan na przyszłość jest inny. Wygląda następująco: na razie ośrodkiem kieruje nowy prezes, ale do IDEAS NCBiR wraca prof. Sankowski, który obejmie nadzór nad obszarem badań i rozwoju. Równolegle udziałowcami w spółce mają zostać uczelnie wyższe prowadzące badania, a na odcinku politycznym rozpoczną się prace nad przekształceniem IDEAS NCBiR w ośrodek naukowo-badawczy. Możliwe jest także wyłączenie spółki spod nadzoru NCBiR. - Tyle że to wszystko potrwa, prawdopodobnie konieczne będą też zmiany ustawowe. To jest kwestia pół roku, może roku, ale trzeba to zrobić - tłumaczy jedno z naszych źródeł.