J. Kaczyński ujawnił swoją teczkę
Jarosław Kaczyński ujawnił na konferencji prasowej w Warszawie swoją teczkę. Szef PiS obiecywał to jeszcze przed wyborami.
- W tych teczkach są różne rzeczy. Nie będę ich komentował. Nie ma tam niczego kompromitującego - powiedział szef PiS, który jednocześnie pokazał zaświadczenie z IPN o nadaniu mu statusu pokrzywdzonego z 2004 roku.
Sfałszowane notatki
Kaczyński zaznaczył, że w jego teczce są dwie sfałszowane prawdopodobnie w 1992 lub 1993 roku notatki, które opisują to samo wydarzenie. - Te dwie notatki opisują rzekome podpisanie przeze mnie "lojalki" w okresie stanu wojennego - zaznaczył Kaczyński. Pytany, czy ma podejrzenia, kto mógł stać za fałszerstwami, odpowiedział, że "nie che formułować żadnych podejrzeń". Dodał, że pozostałe dokumenty są prawdziwe.
Jeden z dziennikarzy zapytał o informacje na temat życia osobistego: - Były kiedyś sugestie m.in. Lecha Wałęsy na temat pana życia prywatnego, chodziło tutaj o inną orientację seksualną. Pan Lech Wałęsa potem tłumaczył, że to przez Lesiaka, że to nie do końca tak było, więc czy to też znajduje się w tej teczce?
- W tej teczce na ten temat nie ma ani jednego słowa - odpowiedział Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS mówił też, że jego teczkę założono prawdopodobnie w połowie lat 70. Kaczyński podkreślił, że z dokumentów wie, iż w początkach lat 90. był przez służby specjalne "traktowany jako osoba szczególnie niebezpieczna, którą trzeba zniszczyć i której dawna służba bezpieczeństwa nienawidzi". - To skądinąd dla mnie wielka pochwała - ocenił Kaczyński.
Teczka pod specjalnym nadzorem
Już w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że teczka prezesa PiS mogła być sfałszowana. Zdaniem resortu, w ramach "inwigilacji prawicy" z lat 90. służby specjalne dopuszczały się fałszowania dokumentów w celu m.in. skompromitowania działaczy prawicy, a szczególnie braci Kaczyńskich.
Resort sprawiedliwości poinformował w czwartek, że zawiadomienie o przestępstwie fałszerstwa skierowane do Prokuratury Krajowej przez prezesa PiS zostało w środę przesłane do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Wydano polecenie wszczęcia postępowania karnego w tej sprawie. Prokuratura już analizuje sprawę.
O jak najszybsze ujawnienie teczki apelowała do prezesa PiS m.in. Platforma Obywatelska. W piątek wiceszef PO Jan Rokita nazwał polecenie Prokuratury Krajowej wszczęcia postępowania karnego w sprawie teczki prezesa PiS przed ujawnieniem jej zawartości hipokryzją i nieprzyzwoitością.
Zdaniem Rokity, Kaczyński jest traktowany w tej sprawie nie jak zwykły obywatel, tylko jak król. - Przy różnych okazjach bardzo wiele osób - zwłaszcza takich, które miały coś ciemnego w tych teczkach - twierdziły, że te materiały są sfałszowane i nie było do tej pory takiego przypadku, by w tej sprawie występował prokurator generalny, a prokuratora prowadziła jakiekolwiek śledztwo - powiedział rano Rokita.
"Niemęskie" działanie
Byli opozycyjni działacze i politycy PO Bronisław Komorowski i Stefan Niesiołowski zakwestionowali twierdzenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczące sfałszowania dokumentów z jego teczek z IPN.
- Sugestia, że ktoś tutaj coś sfałszował wydaje mi się działaniem "niemęskim", bo trzeba mieć odwagę powiedzenia: "tak, podpisałem lojalkę" - powiedział wicemarszałek Komorowski.
- W przypadku wszystkich innych ludzi teczki są prawdziwe, ale w jego przypadku (prezesa PiS - red.) teczka zawiera dokumenty sfałszowane - powiedział z kolei senator Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski.
Dodał również, że nie przypomina sobie "aby wcześniej jakikolwiek dokument w sprawie lustracji był sfałszowany, a prezes Kaczyński powiedział to dopiero wtedy, kiedy jego to dotyczy".
Zdaniem Komorowskiego, rząd powinien odtajnić i ujawnić w całości zawartość szafy płk. Lesiaka. Pułkownik Jan Lesiak stał na czele tajnego zespołu w UOP, prowadzącego od 1993 r. tajne operacje przeciwko ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum.
- Wtedy też być może by się okazało, czy sugestia, że "lojalka" jest fałszywa, ma jakiekolwiek potwierdzenie w dokumentach z tej słynnej szafy - powiedział Komorowski.
W reakcji na wypowiedzi Komorowskiego i Niesiołowskiego w sprawie teczki prezesa PiS szef klubu PiS Przemysław Gosiewski poinformował, że przygotowywany jest przeciw tym politykom PO pozew do sądu.
Zdaniem Gosiewskiego, słowa polityków Platformy można określić jako "kłamstwo i nienawiść". - Twierdzenie, że prezes PiS mówi nieprawdę, jest pomówieniem - zaznaczył. - Nie możemy dopuścić do tego, aby politycy wysokiego szczebla dokonywali zwykłego kłamstwa - powiedział Gosiewski.
Szef klubu PiS zapowiedział, że PiS prześle politykom Platformy dokumenty z teczki prezesa PiS. Zaznaczył, że obaj politycy PO mogą "uniknąć procesu, jeżeli do końca weekendu wycofają się ze swoich wypowiedzi".
Póżnym wieczorem Bronisław Komorowski przeprosił Jarosława Kaczyńskiego. - Nie mam żadnych danych, żeby sugerować, że prezes PiS podpisał "lojalkę" - powiedział Komorowski. Jak wyjaśnił, został "błędnie" poinformowany przez jednego z dziennikarzy, że w teczce prezesa PiS znalazły się dwie "lojalki".
INTERIA.PL/PAP