W ciągu ostatnich tygodni płonęło m.in. wysypisko w Zgierzu, w miejscowości Wszedzień k. Mogilna (Kujawsko-Pomorskie), składowisko opon w Trzebini. W sumie w tym roku doszło już do ok. 70 pożarów składowisk śmieci. Dla porównania - w całym ubiegłym roku Państwowa Straż Pożarna zanotowała 37 tego typu zdarzeń. W czasie tak wielkich pożarów - według amerykańskich zaleceń - powinna zostać ewakuowana ludność z pobliskich terenów. Tymczasem w Polsce stało się tak tylko w przypadku jednego pożaru w miejscowości Wszedzień k. Mogilna. Do tej pory nie wiadomo, jakie szkody w środowisku i dla zdrowia ludzi spowodowały kłęby toksycznego dymu. - Problem polega na tym, że nikt nie wie, jakie odpady były na tych wysypiskach gromadzone. Mogły się tam znajdować np. niezwykle toksyczne, zużyte oleje - mówi Interii prof. Adam Grochowalski z Politechniki Krakowskiej. Według niego, powinny zostać przeprowadzone badania chemiczne, które mogłyby określić, jakie trujące substancje pozostały w środowisku. Gdyby okazało się, że skażenie jest bardzo duże, z takiego terenu powinni zostać ewakuowani ludzie. Dym bezpieczny dla mieszkańców? W efekcie pożarów toksycznych odpadów do środowiska dostały się szkodliwe dla ludzi substancje. Dym z płonących opon zawierał przede wszystkim pył zawieszony. Adam Turecki z Laboratorium Politechniki Białostockiej sprawdził, w jaki sposób pożar składowiska odpadów w Warszawie wpłynął na zapylenie powietrza. Okazało się, że w odległości 1500 m od miejsca pożaru stężenie pyłu wynosiło aż 503 mikrogramów ma metr sześcienny, przy normie dobowej wynoszącej 50 i przy alarmie ogłaszanym przy dobowym stężeniu 300. - Pamiętajmy, że mierniki nie rejestrowały emisji gazowych, więc konsekwencje pożaru były realnie bardziej szkodliwe - zauważa Adam Turecki. Tymczasem strażacy gaszący pożar zapewniali, że "dym był bezpieczny dla okolicznych mieszkańców", choć dodawali, że lepiej nie wychodzić z mieszkań i ich nie wietrzyć. Skażenie dotyczy nie tylko powietrza Skutki gigantycznych pożarów będą odczuwane jeszcze przez długi czas, a skażenie dotyczy nie tylko powietrza. - Trucizny, które opadły na ziemię, przedostały się do wód gruntowych, do upraw, skażone zostało także pożywienie - mówi Interii zajmujący się problemami ochrony środowiska prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Do środowiska trafiły rakotwórcze dioksyny, toksyczny ołów, tlenek węgla, dwutlenek siarki. - Skutki narażenia na te substancje mogą być szczególnie poważne dla osób z grup ryzyka: dzieci, osób starszych, osób z chorobami układu krążenia i układu oddechowego - uważa Jakub Jędrak z Polskiego Alarmu Smogowego. Efektem może być podrażnienie skóry, oczu i błon śluzowych, problemy z oddychaniem, zaburzenia funkcjonowania układu krążenia i centralnego układu nerwowy, a także nowotwory. Toksyny z płonących wysypisk wpływają szkodliwie na gospodarkę hormonalną i rozwój płodu. W dodatku pozostają w środowisku przez bardzo długi czas. Pożary wywoływane przez mafie? Według rządu, część pożarów została wywołana przez mafię. Spalenie składowiska to same zyski dla firmy, która przyjmuje odpady, dostając za to pieniądze od gminy. Dzięki pożarom firmy pozbywają się góry odpadów. Nie ponoszą kosztów ich przetworzenia i unieszkodliwienia. A jeśli składowisko jest ubezpieczone, to firma dodatkowo dostaje odszkodowanie od ubezpieczyciela. Posłowie Kukiz'15 żądają komisji śledczej, która miałaby zbadać przepisy dotyczące składowania śmieci. - Najwyższy czas na to, by zbadać jakie są okoliczności, które powodują, że można nas bezkarnie truć - mówił na briefingu prasowym Piotr Apel z Kukiz’15. Bezkarność podpalaczy wysypisk bulwersuje także ekologów. - Zajmuję się zanieczyszczeniem powietrza od wielu lat i prawie codziennie stykam się z czymś, co nie powinno mieć miejsca w cywilizowanym, europejskim kraju. Jednak ta sprawa jest dla mnie szczególnie bulwersująca. Państwo polskie po raz kolejny okazuje się nieskuteczne w obronie swoich obywateli i swojego środowiska przed - wiele na to wskazuje - podłością i chciwością grupy łajdaków, którzy dla zysku narażają życie i zdrowie innych - uważa Jakub Jędrak.