- Czytelnictwo maleje proporcjonalnie do wzrostu cen książek. Grozi nam zapaść - powiedział Marciszuk PAP. 31 grudnia 2010 roku upływa w Polsce okres obowiązywania zerowej stawki VAT dla książek oraz prasy specjalistycznej - kończy się okres przejściowy na stosowanie preferencyjnych stawek VAT, wynegocjowany przez Polskę przed przystąpieniem do Unii Europejskiej, a przedłużony w 2007 roku. W sobotę Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że od 1 stycznia 2011 r. stawka VAT na książki wzrośnie do 5 proc. Rzecznik MF Magdalena Kobos zapewniła, że resort starał się o kolejne przedłużenie preferencyjnych stawek, ale odpowiedź, jaką otrzymało z Brukseli, nie pozostawia wątpliwości - nie ma takiej możliwości. Środowisko wydawców i księgarzy bardzo obawia się wejścia nowej stawki podatku. "Spodziewamy się, że wzrost VAT do 5 proc. zaowocuje wyższym niż 5-procentowy, wzrostem cen książek. Będą drożały usługi pośrednie, spodziewamy się podwyżek cen prądu i benzyny w związku z podniesieniem ogólnej stawki VAT. W tym roku podrożał również papier. Szacujemy, że w przyszłym roku ceny książek wzrosną o minimum 10 proc. Badania przeprowadzone w Szwecji wykazują, że podwyżka cen książek jest procentowo proporcjonalna do spadku czytelnictwa. Obecnie tylko 38 proc. Polaków deklaruje lekturę choć jednej książki rocznie. Po wzroście cen możemy spodziewać się, że ta śmiesznie mała liczba jeszcze spadnie" - obawia się Marciszuk. Łukasz Gołębiewski z Biblioteki Analiz, firmy specjalizującej się w badaniach rynku wydawniczo-księgarskiego, także uważa, że 5-procentowa podwyżka VAT na książki przyniesie znaczne podniesienie cen książek. "Specyfika VAT-u jest taka, że jego stawka naliczana jest na każdym etapie wystawiania faktur, czyli wydawca sprzedając hurtownikowi naliczy 5 proc. VAT, a hurtownik to samo zrobi przy sprzedaży księgarzowi. Szacuję, że realny wzrost cen książek może być większy niż 10 proc. Wiele będzie zależało od polityki wydawców. W przypadku bestsellerów, książek wysokonakładowych, czyli w tych segmentach rynku, gdzie konkurencja jest duża, można liczyć na to, że wydawcy w znacznym stopniu wezmą podwyżkę VAT na siebie, ograniczając swoją marżę. Natomiast na pewno bardzo wzrośnie cena książek naukowych i publikacji niskonakładowych" - powiedział Gołębiewski. Gołębiewski podkreśla też, że konsekwencją podwyżki VAT od 1 stycznia będą bardzo duże zwroty książek od dystrybutorów takich jak Matras czy Empik do hurtowników i wydawców. "Dystrybutorzy książek skorzystają z okazji, żeby wyczyścić sobie magazyny ze starszych tytułów pod pretekstem, że zwracają te książki, które wprowadzili do obrotu ze stawką zerową, i które muszą po zmianie VAT wycofać ze sprzedaży w obawie przed urzędem skarbowym" - przewiduje Gołębiewski. Także Marciszuk zgadza się, że wprowadzenie VAT-u na książki przyniesie spore zamieszanie na rynku. "Mamy taki system dystrybucji książek, że prawdopodobnie w styczniu w magazynach znajdować się będzie spora część książek sprzedanych z zerową stawką VAT, a fakturowanych z 5-procentowym VAT-em. Polska Izba Książki zabiega o spotkanie z ministrem finansów, żeby spróbować osłabić negatywne skutki tej sytuacji. Będzie bardzo ciężko, jeżeli nie uda się nam załatwić jakichś przepisów, które ułatwią rozliczenia w okresie przejściowym" - powiedział prezes PIK. Pozostaje kwestia książek elektronicznych sprzedawanych przez internet, na które obowiązuje obecnie i ma obowiązywać w następnych latach 22-procentowa stawka VAT. Sekcja Książek Elektronicznych Polskiej Izby Książki chce ujednolicenia stawek podatku VAT na wszystkie książki. "Nie może być tak, żeby ten sam produkt, np. tom przygód Harry'ego Pottera, był sprzedawany raz z 5-procentowym VAT-em, jako książka tradycyjna, a innym razem ze stawką 23 proc., jako książka elektroniczna. Zwłaszcza jeżeli mamy walczyć z piractwem internetowym, którego skala, jeżeli chodzi o e-booki, jest ogromna. Szacuje się, że na każdy legalnie zakupiony w sieci e-book przypada 400 e-booków ściągniętych piracko. Wprowadzanie tak wielkiej różnicy w podatku VAT pomiędzy książką tradycyjną a elektroniczną stawia ministra finansów w rzędzie tych, którzy wspierają piractwo. To absurd, zwłaszcza że wpływy z tego podatku będą minimalne, cały rynek e-booków w Polsce to obecnie ok. 10 mln zł, cały rynek książki to 2 mld zł. Korzyści dla Skarbu Państwa z 22-procentowej stawki VAT na e-booki będą minimalne. Kultura dużo więcej na tym straci niż państwo zyska" - uważa Gołębiewski. Marciszuk podkreśla, że u źródeł nierównego traktowania książek tradycyjnych i e-booków leży przyjęta przez UE podatkowa definicja książki, która obejmuje tylko wydania na materialnych nośnikach. "Książki on-line są w całej Europie traktowane jako usługa. Wyłamała się tylko Hiszpania, która wprowadziła jednolitą definicję książki, niezależnie od jej nośnika, i jednolitą, zredukowaną stawkę podatku, choć jest to sprzeczne z prawodawstwem unijnym. Uważam, że Polska powinna obrać kierunek, jaki przyjęła Hiszpania" - uważa prezes PIK. "Czasy się zmieniają i dziś książka może mieć postać cyfrową. Nawet jeżeli w wielu krajach w Europie obowiązuje przestarzały model traktowania książek elektronicznych, to możemy przecież znaleźć się w awangardzie krajów, które patrzą na kulturę bardziej przyszłościowo. Sprzedaż książek w formie cyfrowej stanowić będzie w niedługiej przyszłości dominującą formę wymiany kulturalnej i intelektualnej. Podział kultury na cyfrową i analogową (w pliku i w formie fizycznej) jest dziś anachroniczny i nie uwzględnia zmian kulturowych i technologicznych" - dodał Gołębiewski.