O tym, że sprawa więzień CIA w Polsce jest naprawdę poważna, świadczy nie tylko fakt, że premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział wszczęcie postępowania wyjaśniającego, ale i to, w jaki sposób będzie ono przebiegać. Posłuchaj relacji reportera RMF: Sprawą więzień i lotów CIA w Europie najprawdopodobniej zajmie się także specjalna komisja Parlamentu Europejskiego. Za jej powołaniem są trzy duże frakcje Parlamentu - socjaliści, liberałowie i zieloni. To trio dysponuje wystarczająca liczbą mandatów do przegłosowania decyzji o powołaniu komisji. Unijny komisarz ds. bezpieczeństwa Franco Frattini powtórzył podczas poniedziałkowych obrad Komisji PE ds. Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w Strasburgu, że jak dotąd nie ma dowodów na istnienie tajnych więzień CIA w Europie. - Jeśli doszło do tego typu naruszeń, powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Oskarżenia jednak muszą być oparte na dowodach - podkreślił komisarz. Dodał, że ta kwestia musi być dokładnie wyjaśniona. Tymczasem reporterzy polskiego "Newsweeka" poprosili swego anonimowego rozmówcę, wysokiego urzędnika w kancelarii premiera Marcinkiewicza, by zaprzeczył informacjom podawanym przez media, lub - jeśli są prawdziwe - potwierdził to milczeniem. I wtedy zapadła znacząca cisza... Wczoraj "The Daily Telegraph" doniósł, że na mocy tajnego porozumienia z 2003 roku Unia zezwoliła Stanom Zjednoczonym na wykorzystywanie obiektów tranzytowych w Europie. Dowody - jak podkreśla gazeta - znajdują się w oryginałach protokołu ze spotkania przedstawicieli Unii i USA w Atenach. W wersji dla mediów dokument został jednak pozbawiony tych elementów, które miałyby być niewygodne dla władz w Waszyngtonie i w Brukseli. Doniesieniom o tajnym porozumieniu z USA zaprzecza jednak KOmisja Europejska. Także zdaniem Jana Truszczyńskiego, byłego głównego negocjatora wstąpienia Polski do Wspólnoty, jest to niemożliwe. - Tajne umowy militarne między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską nie istnieją - mówił. Posłuchaj: Tymczasem organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch, zbierająca dowody istnienia w Polsce tajnych więzień CIA, zaoferowała rządowi RP współpracę w zapowiedzianym przez premiera Marcinkiewicza śledztwie w tej sprawie. - Jestem zadowolony, że rząd polski ma wszcząć to dochodzenie. Czas stawić czoła problemowi, zamiast go ignorować - powiedział szef waszyngtońskiego oddziału HRW, Tom Malinowski, który jest przekonany, że więzienia w Polsce istniały. - Jeżeli rząd polski zwróci się do nas, na pewno będziemy współpracować w sposób, w jaki będziemy w stanie. Chciałbym jednak podkreślić, że rząd RP nie potrzebuje w istocie do nas się zwracać, gdyż zna odpowiedzi na te pytania (dotyczące więzień). Wszystkie odpowiedzi można znaleźć w polskim rządzie i polskich służbach wywiadowczych - oświadczył. - Polskie służby wywiadowcze wiedzą, co działo się na lotnisku w Szymanach. Wiedzą, kto płacił za lądowanie tam samolotów, Jeżeli poważnie myślą o badaniu tej sprawy, mogą to zrobić. Mam też nadzieję, że będą współpracowały z organami dochodzeniowymi Unii Europejskiej. Powinny udostępnić im informacje, jakie samoloty lądowały w Szymanach, kto za nie płacił i jaki był cel tych lądowań. Powinny umożliwić rozmowy z przedstawicielami lotniska i z oficerami polskich służb granicznych, które były tam, gdy te samoloty lądowały - powiedział działacz HRW. Malinowski przyznał, że nie znaleziono niezbitych dowodów istnienia więzień w Polsce, tylko poszlakowe, ale jest przekonany, że się tam znajdowały. Jeżeli się to potwierdzi, będzie to - jego zdaniem - oznaczać, że Polska naruszyła prawo. - Jeżeli więźniowie byli w Polsce przetrzymywani potajemnie, bez odpowiedniej procedury sądowej, przedstawienia im zarzutów i kontaktu ze światem zewnętrznym, byłoby to pogwałcenie prawa polskiego i prawa międzynarodowego. Konwencja Genewska zabrania przetrzymywania jeńców w kompletnym odosobnieniu. Jeńcy schwytani na wojnie muszą być osadzeni w jawnym areszcie i Czerwony Krzyż musi mieć do nich dostęp - powiedział. Human Rights Watch stoi na stanowisku, że podejrzani o terroryzm schwytani na ogłoszonej przez prezydenta Busha wojnie z terroryzmem powinni być traktowani jako jeńcy wojenni, co zapewniałoby im ochronę wynikającą z Konwencji Genewskich (o sposobach prowadzenia wojny), albo jako przestępcy podlegli jurysdykcji sądów w USA. Administracja Busha odmówiła im jednak przyznania statusu jeńców wojennych i kwestionuje ich prawo do dowodzenia niewinności przed sądami amerykańskimi. Według Malinowskiego, jeżeli potraktować zatrzymanych w tajnych więzieniach jako przestępców, to ich więzienie w tajnych aresztach jest pogwałceniem Międzynarodowej Konwencji o Prawach Obywatelskich i Politycznych, która ratyfikowały zarówno USA, jak i Polska.