Przywiązał psa do haka samochodu, a następnie ruszyć na tyle szybko, że zwierzę było ciągnięte po drodze. Czworonóg nie przeżył, a były senator PiS Waldemar Bonkowski stanął w poniedziałek przed Sądem Rejonowym w pomorskiej Kościerzynie i usłyszał wyrok. Były senator został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata - podał RMF. Bonkowski ma też zakaz posiadania psów przez najbliższe pięć lat. Nałożono na niego obowiązek składnia kuratorowi sprawozdań z odbywanej kary, a dodatkowo ma zapłacić 20 tysięcy złotych nawiązki na Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Polityk nie przyznał się do winy W listopadzie 2021 roku były parlamentarzysta powiedział, że "absolutnie" nie przyznaje się do winy. W procesie jako oskarżyciele posiłkowi występowali cztery organizacje zajmujące się ochroną zwierząt. Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za samochodem Bonkowskiego. Na filmie widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i rusza autem. Zwierzę początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za pojazdem. Nagranie wideo zostało przekazane policji. Bonkowski: Niewłaściwie przetransportowałem psa W mowie końcowej prokurator Bożena Sobień-Bretes domagała się kary bezwzględnego pozbawienia wolności - skazania na rok i 10 miesięcy więzienia, zakazu posiadania zwierząt na 10 lat, przepadku samochodu oraz nawiązki na towarzystwo opieki nad zwierzętami. Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych - organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, przychylili się do argumentacji prokuratury. - Zarzut jest nietrafiony. Można mnie ukarać, że psa niewłaściwie przetransportowałem, ale nie za szczególne okrucieństwo, że chciałem go rozmyślnie ukarać i go wykończyłem. Czasy sądów kapturowych się skończyły - przekonywał Bonkowski. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom byłego polityka i uznał jego winę. - Okoliczności zarzucanego czynu nie budzą wątpliwości sądu - uzasadniała sędzia Lemańczyk-Brzoskowska i podkreślała, że materiał dowodowy (film), zeznania świadków oraz opinie biegłych stanowiły podstawę rozstrzygnięcia. Sędzia wskazywała, że kara jest w zawieszeniu z uwagi na wcześniejszą niekaralność Bonkowskiego i pozytywną prognozę kryminologiczną na przyszłość. Waldemar Bonkowski po usłyszeniu wyroku stwierdził, że wyrok był za szybko wydany przy braku przesłuchania jego świadków. - W komunie nawet pozory zachowywano. W ogóle powinienem być uniewinniony, bo to nie było żadnego znęcania. To był przypadek. To się przyczyniły samochody, które trąbiły, że pies był zdezorientowany i najwyraźniej się szarpnął, pękł krąg szyjny i tak się stało, jak się stało - mówił Bonkowski i zapowiedział złożenie apelacji, bo jego zdaniem zarzut jest absurdalny. Prokurator Bożena Sobień-Bretes powiedziała po wyroku, że poczeka na pisemne uzasadnienie wyroku i wtedy podejmie decyzję.