"Casting" na premiera
Do środy został przesunięty termin zgłaszania kandydatów Sejmu na premiera. Klęski urodzaju jednak nie ma. Nawet SLD nie proponuje Marka Belki. Alternatywy dla prezydenckiego kandydata nie znalazła opozycja.
Wniosek o przedłużenie terminu zgłaszania kandydatów, który według pierwotnych ustaleń miał upłynąć dziś o godz. 16., zgłosił Federacyjny Klub Parlamentarny.
Opozycja jest tym zdziwiona, bo wynik tego etapu powoływania rządu jest właściwie przesądzony. - Nawet jak się urodzi w środę, to w piątek zemrze - mówi Tomasz Nałęcz.
Dlatego, jak się wydaje, sprawa rozstrzygnie się za trzecim razem - gdy inicjatywa powróci do prezydenta, który od początku forsuje kandydaturę Belki.
A forsuje ją, bo - jak mówi Ludwik Dorn z PiS-u - "ten rząd ma służyć temu, by albo wysoce kontrowersyjne prywatyzacje przepchnąć za tę granicę, gdzie nie będzie można ich cofnąć, albo zamieść głęboko pod dywan kwestie związane z już zakończonymi wysoce kontrowersyjnymi prywatyzacjami".
SLD liczy, że za trzecim razem musi się udać - kiedy zwycięży koalicja strachu przed utratą poselskich pensji i przywilejów.
Ale nie wybiegajmy w przyszłość, popatrzmy na niedawne dzieje. Oto nasz poczet premierów polskich. Co teraz porabiają byli szefowie rządów III RP? Na pierwszy rzut pierwszy premier - Tadeusz Mazowiecki w portrecie przygotowanym przez Mirę Skórkę:
Dwa razy premierem był Waldemar Pawlak. O jego karierze opowiada Tomasz Skory:
Kolejny premier - Leszek Miller, czyli mężczyzna, którego poznaliśmy nie po tym, jak zaczął, a jak skończył. Jego historia przypomina losy łódzkiego Widzewa, piłkarskiej drużyny bliskiej sercu Millera. Dziś Widzew znalazł się na dnie ekstraklasy - w klubie nie ma pieniędzy, są za to olbrzymie długi i jeszcze trener legenda Franciszek Smuda. Relacja Marcina Wąsiewicza:
Nasz poczet premierów Polski zamyka postać Józefa Oleksego, polityka, którego można określić jednym słowem: niezatapialny:
INTERIA.PL/RMF/PAP