Nalewajków, woj. świętokrzyskie. We wsi kilka tygodni temu zamknął się jedyny sklep spożywczy. - Wiele osób z niego korzystało - mówi Interii Zuzanna. Jej rodzina mieszka na miejscu. - To nie był sklep z dużym asortymentem, ale był. Teraz nie ma żadnego. Dla mojej rodziny nie jest to problem, bo ma samochód, jest mobilna. Jest to jednak utrudnienie dla osób starszych. Mieli wszystko pod ręką, a teraz muszą prosić o zakupy rodzinę i sąsiadów - opowiada. We wsi funkcjonuje też handel obwoźny. Wybór jest jednak bardzo mały. - Nie da się tylko tam robić zakupów - mówi Zuzanna. Jeszcze wcześniej w okolicznych miejscowościach również zamknęły się sklepy spożywcze. Najbliższy znajduje się w odległości dwóch kilometrów od wsi. Na większe zakupy trzeba jechać osiem kilometrów dalej, do Radoszyc. Koszty utrzymania jednym z czynników Jaki był powód zamknięcia sklepu? Mieszkańcy bezpośredniej przyczyny nie znają. Ale, jak mówi nam Paulina Kołodziejczyk, żona sołtysa, "koszty utrzymania na pewno były jednym z czynników decydujących". - Teraz sklepu nie mamy, a by się przydał. Jest handel obwoźny, ale jak towar się kończy, to trzeba jechać do Radoszyc. Zdarzy się, że się o czymś zapomni, to trzeba jechać znowu. A tak to mieliśmy wszystko na miejscu - dodaje. O sprawę zamykanych sklepów pytaliśmy burmistrza miasta i gminy Radoszyce. Michał Pękala powiedział nam, że faktycznie w niektórych wsiach sklepów już nie ma, choć jeszcze niedawno były otwarte. W ubiegłym roku zlikwidowane zostały te geesowskie, teraz zamykają się prywatne. - Już wcześniejsze zamknięcia były związane z kosztami utrzymania. Teraz jest jeszcze trudniej taki sklep utrzymać, chociażby przez wysokie ceny energii i ogrzewania - zaznacza burmistrz. Mało klientów, biznes nie zarabia I dodaje, że rozmawia z właścicielami różnych biznesów, nie tylko sklepów spożywczych. - Pandemia bardzo się na nich odbiła. Każdy miał nadzieję, że najgorszy czas za nimi. Okazało się, że nie. Teraz jest apogeum. Przedsiębiorcy nie chcą dopłacać do swojej działalności. Koszty energii i opału są za wysokie. Niewątpliwie jest to czynnik decydujący o tym, żeby działalność wygasić. Mówię celowo wygasić, bo liczę, że czasy się zmienią i może na ten rynek wrócą - komentuje Michał Pękala. Burmistrz przekazał nam jeszcze, że wsie i małe miejscowości w gminie wyludniają się. - W takim przypadku te sklepy nie zarabiają, klientów jest coraz mniej, więc i dochody są mniejsze - dodaje. Dodatkowy transport Gmina zorganizowała między innym mieszkańcom Nalewajkowa dodatkowy transport publiczny. Wszystko po to, aby mogli dojechać do Radoszyc, na przykład na zakupy. - Jestem po cyklu spotkań z mieszkańcami i o tym też rozmawialiśmy. Chcieli, aby kontynuować i udostępniać ten transport, korzystają z tego - mówi nam burmistrz. - O gospodarczych kwestiach też rozmawialiśmy, również o zamykających się biznesach. Ciężko jest jednak zmobilizować przedsiębiorców, aby otwierali sklepy w mniejszych miejscowościach. Wystarczy kalkulacja finansowa. Trudno zachęcać do czegoś, co może być w dzisiejszych czasach nierentowne - podsumowuje Michał Pękala. "Każde zamknięcie sklepu jest problemem" Ile jest jeszcze takich wsi i małych miejscowości w skali ogólnopolskiej? Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu, przekazał Interii, że Izba nie dysponuje takimi danymi. - Z reguły w każdej miejscowości jest w chwili obecnej więcej niż jeden sklep. Pojedyncze sklepy występują raczej w tych najmniejszych. Jednak każde zniknięcie sklepu jest problemem dla konsumentów, chociażby dlatego, że zmniejsza wybór - komentuje Ptaszyński. I przyznaje, że część mniejszych sklepów może sobie w obecnej sytuacji nie radzić i zamykać biznes. - Generalnie przyczyn jest kilka - wzrost kosztów, rozwój konkurencji w postaci dyskontów, brak sukcesji i wymiany pokoleniowej. Młodzi nie zawsze chcą kontynuować biznes rodziców - wymienia Ptaszyński. I dodaje, że najczęściej zamykają się sklepy, które nie działają w ramach systemów franczyzowych czy grup zakupowych. - Integracja jest warunkiem rozwoju, zmniejszania kosztów i przetrwania na rynku. Dlatego, mimo że liczba małych sklepów w wartościach bezwzględnych w skali kraju maleje, udział tego segmentu handlu w ujęciu obrotów raczej wzrasta, właśnie dzięki rozwojowi integracji, głównie przez franczyzę - wyjaśnia. Handel obwoźny jako uzupełnienie. "Wybór ograniczony" Pytany o handel obwoźny informuje, że funkcjonuje on od wielu lat, także w miejscowościach, gdzie są sklepy. - Na pewno jest to wartościowe uzupełnienie sklepów funkcjonujących na danym terenie jak i na peryferiach miejscowości. Jednak wybór jest tu ograniczony - zauważa. Czy w najbliższych miesiącach kolejne sklepy spożywcze będą się zamykać? Co zrobić, aby tego uniknąć? Maciej Ptaszyński odpowiada: - Ważny jest rozwój integracji w handlu. Systemy franczyzowe wzmacniają możliwości zakupowe sklepów, co przekłada się na lepszą cenę dla klienta. Franczyza pozwala także zmniejszać koszty marketingu czy logistyki. Zwiększa wiedzę właściciela sklepu o rynku i zachowaniach konsumentów, cenach i wszystkich czynnikach, które mają wpływ na funkcjonowanie sklepu. - Oczywiście kryzys energetyczny, w obliczu którego stoimy, wymaga także wsparcia rządu, jak chociażby uznania handlu za branżę energochłonną, co pozwoli jej uzyskać wsparcie w zakupie energii. O to branża handlu apeluje - podsumowuje Maciej Ptaszyński. Czytaj też: Złożyli wniosek, pieniędzy nie zobaczą. Dodatek węglowy i elektryczny nie dla wszystkich