Autor wspomnienia, publicysta Luigi Geninazzi zauważył, że kardynał Glemp sam siebie nazwał "małym prymasem" jako następca "autentycznego giganta Kościoła", jakim był kardynał Stefan Wyszyński. "Józef Glemp miał rzadki dar pokory; cichy człowiek, który za nieśmiałym uśmiechem krył wielką siłę woli. Potrzebował jej, by prowadzić Kościół przez ponad dwie dekady, które charakteryzowały dwie bardzo różne, ale trudne fazy: pierwszą pod ciężarem komunistycznej dyktatury, drugą naznaczoną przez wybuch sekularyzacji wraz nadejściem wolności" - zauważył publicysta gazety włoskiego episkopatu. Przypomniał, że to prymas Wyszyński tuż przed śmiercią w 1981 roku zasugerował Janowi Pawłowi II, by jego następcą mianował Józefa Glempa. Dodał, że już kilka miesięcy później nowy prymas stanął przed najcięższą próbą, jaką było wprowadzenie stanu wojennego. Geninazzi położył nacisk na to, że apel prymasa z 13 grudnia 1981 r. do rodaków o unikanie wszelkiej gwałtownej reakcji został zinterpretowany przez wielu jako "zaproszenie do kolaboracji" i "znak uległości". "Chciał uniknąć rozlewu krwi" "W rzeczywistości jednak Glemp chciał uniknąć rozlewu krwi i bratobójczej wojny" - ocenił Geninazzi, który relacjonuje wydarzenia w Polsce od roku 1980. Włoski dziennikarz zacytował fragment swej rozmowy z kardynałem Glempem z 1983 roku, gdy powiedział on: "Działanie Kościoła nie może zostać zredukowane do perspektywy politycznej. Bronimy praw prawdy i społeczeństwa, które nie może być upokarzane, ale bronimy ich bez ulegania uczuciowości, lecz ustawiając się w długiej perspektywie". Te słowa autor wspomnienia odczytał następująco: kardynał Glemp "był przekonany, że Solidarność to już doświadczenie zamknięte i że trzeba znaleźć nowe drogi, w dialogu z władzami komunistycznymi". Zaznaczył, że inne podejście miał Jan Paweł II, niezmordowany obrońca NSZZ Solidarność. Na łamach "Avvenire" zauważono, że prymas zawsze żałował, iż nie zdołał ocalić przed śmiercią księdza Jerzego Popiełuszki, zamordowanego przez oficerów SB w 1984 roku. A przecież - napisał autor artykułu - prymas chciał, aby ksiądz Popiełuszko pojechał do Rzymu, "z dala od siepaczy z Warszawy". "Ale młody kapelan Solidarności odrzucił jego propozycję" - stwierdził. "Może dlatego sędziwy i chory prymas zgodził się zagrać samego siebie w filmie o Popiełuszce w reżyserii (Rafała) Wieczyńskiego. To pośmiertny hołd dla męczennika Solidarności" - uważa Luigi Geninazzi. Pisząc o Polsce po demokratycznych przemianach wymienił dwie wygrane jego zdaniem batalie kardynała: walkę o podpisanie konkordatu ze Stolicą Apostolską i ustawę o ochronie życia w fazie prenatalnej. W dzienniku włoskiego episkopatu mowa też jest o tym, że prymas potępiał "agresję środowisk ultra-konserwatywnych w Polsce". Jako przykład wskazano jego podejście do rozgłośni księdza Tadeusza Rydzyka. Kard. Glemp przyznał między innymi: "Nie podoba mi się Radio Maryja, kiedy miesza wiarę i polityczne zaangażowanie, lecz trzeba uznać, że jest ono wyrazicielem opinii wielkiej warstwy społeczeństwa, krytycznej wobec fałszywie postępowej mentalności".