Alfred Miodowicz nie żyje. Był przeciwnikiem Lecha Wałęsy w ważnej debacie
Był pierwszym Przewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, posłem na Sejm PRL IX kadencji i uczestnikiem debaty, która "zachwiał dotychczasowym status quo na linii władza-opozycja". W wieku 92 lat zmarł Alfred Miodowicz, którego dyskusja z Lechem Wałęsą w 1988 r. okazała się ważnym krokiem w stronę obrad Okrągłego Stołu.
Alfred Miodowicz urodził się 28 czerwca 1929 r. w Poznaniu w rodzinie inteligenckiej. W wieku 19 lat wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej. Pracował jako hutnik w Hucie im. Lenina, był tam m.in. pierwszym nagrzewnicowym wielkich pieców. Od 1959 r. do 1990 r. był członkiem PZPR.
W latach 1983-1987 pełnił funkcję przewodniczącego Komitetu Wykonawczego Federacji Hutniczych Związków Zawodowych.
W 1984 r. został przewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), które było podporządkowane władzom komunistycznym, natomiast od 1985 r. do 1986 r. zasiadał w Radzie Państwa.
W latach 1986-1990 był członkiem Komitetu Centralnego PZPR. Wchodził również w skład Biura Politycznego KC (1986-1989). W latach 1985-1989 był posłem na Sejm. Zasiadał w Komisji Planowania Gospodarczego oraz Budżetu i Finansów.
Przeciwnik koncepcji Okrągłego Stołu
Był przeciwnikiem koncepcji Okrągłego Stołu. Obawiał się, iż negocjacje przedstawicieli władz z "Solidarnością" doprowadzą do jej legalizacji i w konsekwencji osłabienia OPZZ.
W latach 1985-1989 był posłem na Sejm PRL IX kadencji, przeciwnikiem Lecha Wałęsy w debacie telewizyjnej 30 listopada 1988. Mówi się, że ona przyniosła przygniatające zwycięstwo lidera opozycji i okazała się ważnym krokiem w stronę obrad Okrągłego Stołu.
Według sondażu oglądało ją blisko 80 proc. mieszkańców Warszawy. Według wyników 61 proc. zapytanych uznało, że dyskusja była drobnym krokiem rokującym nadzieję na poprawę sytuacji i zmiany polityczne. Po debacie wzrosła popularność Wałęsy oraz "Solidarności". Według OBOP w sierpniu 1988 roku legalizację NSZZ "Solidarność popierało 42 proc. osób, zaś do 1 grudnia wzrosła do 62 proc.
Niecenzurowana debata
Za plecami rozmówców, zgodnie z życzeniami doradców Wałęsy, umieszczono zegar, aby udowodnić telewidzom, że debata nie jest cenzurowana.
Debatę rozpoczął Miodowicz, który mówił o problemach dnia codziennego, braku towarów w sklepach i kolejkach. Następnie podważył tezę Wałęsy o pomocy ze strony Zachodu w legalizacji NSZZ "Solidarność" i opowiedział się za jednym związkiem zawodowym w zakładzie pracy. Miodowicz przypomniał także fałszywą tezę, że do pustek w sklepach doprowadziła działalność "Solidarności".
Lech Wałęsa najpierw zwrócił się do widzów, dziękując im za brak zwątpienia w jego działanie oraz ciesząc się ze spotkania. Następnie mówił o wadach systemu komunistycznego, braku pluralizmu oraz doprowadzeniu do biedy i zacofania w Polsce przez monopolistyczne rządy.
"Stworzył nową sytuację polityczną w kraju"
Oceniając debatę, Czesław Kiszczak stwierdził, że jej wynik zachwiał "dotychczasowym status quo na linii władza-opozycja". W debacie pojawiła się zapowiedź Okrągłego Stołu. Według wspomnień Mieczysława Rakowskiego Wałęsa był opanowany oraz mówił składnie, przez co Miodowicz cały czas był w defensywie. Na Miodowicza miał być wściekły Czesław Kiszczak, zaś Jerzy Urban i Stanisław Ciosek nie ukrywali swojego rozczarowania.
Sam Miodowicz nie żałował wzięcia udziału w debacie. Po latach jednak przyznawał, że popełnił w niej wiele błędów.
Mieczysław F. Rakowski zanotował w dzienniku: "Nie ulega wątpliwości, że po tej debacie pozycja Wałęsy w Polsce bardzo się umocni. Właściwie trudno będzie przekonać kogokolwiek, dlaczego nie godzimy się na uznanie »S«. [...] Po audycji zadzwoniłem do WJ [Jaruzelskiego - przyp. red.]. Był wściekły. [...] W istocie rzeczy, Miodowicz stworzył nową sytuację polityczną w kraju".
"Niepowetowana strata"
Później Miodowicz brał udział w obradach Okrągłego Stołu. Składał podczas nich np. wnioski całkowicie wolnych, niekontraktowych wyborów do parlamentu i natychmiastowego zniesienia wszelkiej cenzury słowa i publikacji.
Od 1992 do 1995 był przewodniczącym Ruchu Ludzi Pracy. Należał do władz Światowej Federacji Związków Zawodowych. W czerwcu 1989 r. kandydując do Sejmu z listy krajowej poniósł porażkę. W lipcu 1989 r. złożył rezygnację z członkostwa w Biurze Politycznym.
Na II Kongresie OPZZ w czerwcu 1990 r. został ponownie wybrany na przewodniczącego, jednak zrezygnował z tej funkcji w grudniu 1991 r. Od 1992 r. był przewodniczącym Ruchu Ludzi Pracy.
O jego śmierci poinformowało w piątek OPZZ. "Jest to niepowetowana strata dla całego ruchu związkowego. Rodzinie i bliskim składamy szczere kondolencje" - napisano.
PAP/INTERIA.PL