Komentarz Rydzelewskiego pojawił się na jego facebookowym profilu w poniedziałek. Mężczyzna przekonuje, że nie jest prawdą, że został wynajęty na potrzeby materiału do serwisu "Wiadomości". "Nigdy nie pracowałem dla Telewizji polskiej. W sytuacji jakiej się znalazłem był przypadek przechodziłem zobaczyłem tłum ludzi i zapytałem się o co chodzi wtedy podszedł dziennikarz TVP i zapytał czy chce się wypowiedzieć" - stwierdza (pisownia oryginalna). "Nie jestem żadnym wynajętym aktorem wszystkie brednie jakie są na mój temat powielane do bzdura" - dodał. Wcześniej Krzysztof Rydzelewski w wypowiedzi dla Plejady przekonywał, że jego występ był zleceniem agencyjnym. Miał pojawić się na miejscu i wystąpić w roli przechodnia krytykującego manifestację. - Jestem aktorem i showmanem, więc dostałem zlecenie od agencji, z którą współpracuję. Miałem przejść ulicą i porozmawiać z dziennikarzem, który do mnie podejdzie. Wiedziałem, że zada mi określone pytanie i miałem na nie odpowiedzieć ustaloną z góry kwestią - przekazał. Aktor amator swoje słowa potwierdził także wpisem w zakładce "doświadczenie" na stronie agencji Skene, co zarejestrowali internauci. Krzysztof Rydzelewski w swoim CV zapisane ma m.in. epizody w serialach takich jak "Barwy szczęścia", "Na Wspólnej", "Plebania" czy filmach, m.in. w "Smoleńsku". Mężczyzna występował także w reality show, np. w polskiej edycji "Magii nagości", a także "Mam talent". Telewizja Polska dementuje O sprawę Krzysztofa Rydzelewskiego i jego udziału w materiale zapytano bezpośrednio biuro prasowe Telewizji Polskiej. "Nie było żadnej ustawki, w sondzie ulicznej wypowiadały się przypadkowe osoby" - czytamy w odpowiedzi dla portalu Wirtualnemedia.pl. Zobacz też: Kasjerki z Biedronki mają dość. "To chore" O Rydzelewskim zrobiło się głośno, gdy pojawił się w głównym wydaniu "Wiadomości" w materiale autorstwa Adriana Boreckiego "Uliczny jazdot na zamówienie?" z 3 lipca. Reporter TVP relacjonował codzienne protesty, które odbywają się przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przeciw manipulacjom pojawiającym się w publicznych mediach. - Krzyczą o coś, co w ogóle nie ma sensu, nie ma racji bytu. Mamy tu i policję, która musi być opłacana na coś takiego - stwierdził w wyemitowanym materiale Rydzelewski, podkreślając swoje negatywne nastawienie do manifestantów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!