Szef gabinetu premiera Sławomir Nowak odpowiada: nie ma odwrotu od przeniesienia części uroczystości do Krakowa. Premier Donald Tusk poinformował w czwartek, że część obchodów 20. rocznicy wyborów z 4 czerwca, które miały się odbyć w Gdańsku, zostanie - wobec zapowiedzi manifestacji związkowców z Solidarności - zorganizowana w Krakowie. - Ponieważ większość Polaków jest przeciwna temu, aby przenosić te uroczystości do Krakowa, a nas oskarża się o o to, że kompromitujemy Polskę, proponujemy kompromis. Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców mogłaby się odbyć otwarta uroczystość patriotyczno-religijna z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który - najlepiej by było - aby namówił do udziału w niej Lecha Wałęsę. A w Dworze Artusa, na spokojnie, premier mógłby się spotkać z przywódcami państw - powiedział Guzikiewicz. Guzikiewicz wyjaśnił, że częścią uroczystości patriotyczno- religijnej pod pomnikiem byłaby msza św., która "złagodziłaby nastroje" wśród związkowców. - Nasza planowana manifestacja odbyłaby się, ale nie w formie typowej demonstracji z paleniem opon, gwizdami, czy wyzwiskami. Z zaproszonymi przywódcami państw pod pomnikiem mógłby być Lech Kaczyński. A premier Donald Tusk spotkałby się z nimi w Dworze Artusa. Premier nie może być pod pomnikiem, dopóki nie przeprosi za akcję policji wobec demonstrujących przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie - podkreślił działacz Solidarności. Minister w kancelarii premiera Sławomir Nowak, pytany w piątek w RMF FM o propozycję Guzikiewicza, powiedział: "proponuję stoczniowcom Stoczni Gdańskiej, żeby świętowali w biurze PiS-u na Nowogrodzkiej". Nowak pytany, czy protesty Solidarności mogą być "sterowane politycznie przez PiS", stwierdził: "Zapewniam pana, że tak jest". Jak oświadczył, nie ma odwrotu od decyzji o przeniesieniu części obchodów do Krakowa. Nowak uzasadnił, że rząd nie chce doprowadzać "do konfrontacji z ludźmi, którym zależy, żeby doszło do bijatyki z policją". Guzikiewicz komentując wypowiedź Nowaka powiedział: "Widzę, że agresja idzie dalej. My wyciągnęliśmy rękę, proponując kompromis. Jeśli ktoś to odrzuca, to jego sprawa. Świadczy to o słabości tych polityków, że nie potrafią się cofnąć. Premier i jego ludzie nie rozumieją, że dziś chodzi o tysiące miejsc pracy w całej Polsce, a nie tylko w stoczni. A stocznia, tak jak w 1980 r., może być zapalnikiem wybuchu społecznego". Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział w piątek w Radiu Zet, że jeszcze nie wiadomo, gdzie prezydent będzie obchodził uroczystości 20. rocznicy odzyskania wolności. - Organizujemy wystawę na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego poświęconą ludziom, którzy pracowali przy kampanii wyborczej sprzed 20 lat. Być może prezydent zostanie w efekcie w Warszawie - powiedział. Zastrzegł jednak, że to jest tylko jego przypuszczenie. Z okazji obchodów 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu w Europie Środkowej 4 czerwca w Gdańsku przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców planowano spotkanie szefów rządów państw europejskich z młodzieżą. Na ten sam dzień w tym miejscu związkowcy z "S" zapowiedzieli manifestację w obronie stoczni i miejsc pracy w innych zakładach. Premier argumentując przeniesienie obchodów do Krakowa podkreślił, że nie jest w stanie zagwarantować w Gdańsku bezpieczeństwa premierów i młodzieży przyjeżdżających do Polski. - Nie chcę, aby dzień 4 czerwca wyglądał tak, że związkowcy z flagami Solidarności biją policjantów i odwrotnie - zaznaczył. Według sondażu SMG/KRC dla "Faktów" TVN 68 proc. Polaków jest przeciwnych przenoszeniu politycznej części obchodów z Gdańska do Krakowa. Decyzję premiera poparło 16 proc. pytanych, zaś 15 proc. nie potrafiło się zdecydować. Badanie przeprowadzono telefonicznie na ogólnopolskiej próbie 1008 dorosłych osób. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz w liście otwartym zarzucił w czwartek dwóm liderom komisji zakładowej Solidarności Stoczni Gdańsk (m.in. właśnie Guzikiewiczowi), że planując 4 czerwca demonstrację skompromitowali Gdańsk i Polskę oraz sprzeniewierzyli się tradycji związku.