"The Washington Post": Ukraina jest wyczerpana i ukrywa straty przed sojusznikami
Ukraina jest wyczerpana po roku wojny. Kijów ukrywa przed sojusznikami z Zachodu prawdziwe straty. Na początku inwazji Ukraińcy rzucili się na ochotników do służby wojskowej, ale teraz mężczyźni w całym kraju, którzy się nie zgłosili, zaczęli się bać, że zostaną zgarnięci na ulicy. Na domiar złego nowi rekruci są źle przygotowani i unikają walki. Dlatego przeprowadzenie zapowiadanej na wiosnę kontrofensywy może być dużym wyzwaniem. USA zapewniają, że będą wspierać Ukrainę tak długo, jak to będzie konieczne, ale w tym samym czasie Kijów spiera się z Waszyngtonem w sprawie celowości obrony Bachmutu.
Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W każdy piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 47-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera.
Analitycy z USA i Europy szacują, że Ukraina straciła dotąd w wojnie z Rosją około 120 tys. zabitych i rannych żołnierzy, podczas gdy najeźdźcy aż 200 tys., a przecież dysponują znacznie większą armią i trzykrotnie większą liczbą ludności.
Mniejsza liczebnie ukraińska armia jest wyczerpana po ponad roku walk, dlatego przeprowadzenie przez nią zapowiadanej wiosennej kontrofensywy może być dużym wyzwaniem.
Ukrainie brakuje doświadczonych żołnierzy
Władze w Kijowie utrzymują w tajemnicy faktyczną skalę strat bojowych, nie ujawniając ich nawet swoim sojusznikom na Zachodzie.
Ukraińscy dowódcy przyznają jednak w prywatnych rozmowach, że armia została w ostatnich miesiącach zmuszona do posiłkowania się niedoświadczonymi żołnierzami z poboru, a zasoby uzbrojenia - mimo wydatnej pomocy zagranicznych partnerów - nie są wystarczające. W szczególności brakuje pocisków artyleryjskich i moździerzowych.
- Najcenniejszą rzeczą na wojnie jest doświadczenie bojowe. Żołnierz, który przeżył sześć miesięcy walki i żołnierz, który przyszedł z ćwiczeń na poligonie, to dwaj różni żołnierze. To jak niebo i ziemia - przyznał w rozmowie z "Washington Post" dowódca batalionu w jednej z ukraińskich brygad o pseudonimie "Kupol".
- A żołnierzy z doświadczeniem bojowym jest tylko kilku. Niestety, wszyscy oni już nie żyją lub są ranni - dodał.
Inni rozmówcy "Washington Post" podkreślają, że obiecane dostawy zachodniego uzbrojenia, zwłaszcza czołgów, są jedynie "symboliczne".
Wojna w Ukrainie. Pesymizm na froncie
Te ponure oceny są coraz powszechniejsze. Pesymizm obecny jest zarówno na linii frontu, jak i w rządowych gabinetach w Kijowie. Niezdolność Ukrainy do przeprowadzenia tak bardzo wyczekiwanej kontrofensywy wzmogłoby krytykę, że USA oraz europejscy sojusznicy zbyt długo zwlekali ze zwiększeniem programów szkoleniowych i dostarczeniem ciężkiej broni, w tym czołgów Bradley i Leopard.
Ale sytuacja na froncie może nie odzwierciedlać pełnego obrazu sił Ukrainy, ponieważ Kijów osobno szkoli oddziały do oczekiwanej wiosną kontrofensywy i celowo powstrzymuje je od bieżących walk, w tym obrony Bachmutu, przekazał amerykański urzędnik, mówiąc pod warunkiem zachowania anonimowości.
Szef biura prezydenta Ukrainy, Andrij Jermak, powiedział, że stan ukraińskich sił nie zmniejsza jego optymizmu co do nadchodzącej kontrofensywy.
- Nie sądzę, że wyczerpaliśmy nasz potencjał - podkreślił. - Myślę, że w każdej wojnie przychodzi czas, gdy trzeba przygotować nowe zasoby. Ma to miejsce właśnie teraz - dodał Jermak.
Sytuacja Rosji może być gorsza. Minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace powiedział w ubiegłym miesiącu na antenie BBC, że Rosja zaangażowała w Ukraine 97 proc. swojej armii, lecz nie przekłada się to na istotne zdobycze na polu walki. - Najeźdźcy ponoszą straty porównywalne z tymi znanymi z frontów I wojny światowej - oznajmił Wallace.
Ukraiński żołnierz mówi, jak jest
Ukraiński dowódca batalionu o pseudonimie "Kupol" ma nadzieję na zapewnienie lepszego szkolenia dla ukraińskiej armii przez Waszyngton. Wojskowy wierzy, że ukraińskie oddziały oszczędzane przed wiosenną kontrofensywą odniosą większe sukcesy na polu bitwy niż niedoświadczeni żołnierze znajdujący się obecnie pod jego dowództwem.
- Zawsze pozostaje wiara w cud - przyznał. Dodał, że albo będziemy świadkami prawdziwej masakry ukraińskiej armii, albo sukcesu kontrofensywy.
To wszystko sprawia, że wielką niewiadomą jest, w jaki sposób zwiększona zachodnia pomoc wojskowa i szkolenia ukraińskiej armii przełożą się na sukces kontrofensywy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy coraz widoczniejsze stają się ubytki w armii oraz uzbrojeniu po ponad roku walk z najeźdźcą.
Jeden z wysokich rangą ukraińskich urzędników, który zastrzegł sobie anonimowość, nazwał obiecaną przez Zachód liczbę czołgów jako "symboliczną". Inni w prywatnych rozmowach wyrażają pesymizm, że obiecane dostawy dla armii dotrą na czas na front.
Te trudności mogą okazać się szczególnie dotkliwe w przypadku działań ofensywnych. - Nie mamy ludzi ani broni. Proporcje są znane - gdy atakujesz, tracisz dwa lub trzy razy więcej żołnierzy, niż wówczas, gdy się bronisz. Nie możemy sobie pozwolić na takie straty - oznajmił jeden z ukraińskich urzędników, wypowiadający się pod warunkiem zachowania anonimowości.
Zełenski: 2023 rokiem zwycięstwa
- My zamierzamy się bronić. Dlatego na pytanie, czy wierzę w podjęcie wielkiej kontrofensywy z naszej strony, odpowiem, że chciałbym wierzyć, ale patrzę na zasoby i pytam: jakimi siłami? - pyta retorycznie wojskowy.
Takie wypowiedzi są o wiele mniej optymistyczne niż oficjalne zapewnienia ukraińskiego przywództwa politycznego i wojskowego.
Prezydent Wołodymyr Zełenski określił 2023 jako "rok zwycięstwa" dla Ukrainy. Szef wywiadu wojskowego, Kyryło Budanow, mówił o możliwości spędzenia przez Ukraińców tegorocznych wakacji na Krymie, zaanektowanym w 2014 r. przez Rosję.
- Nasz prezydent inspiruje nas do zwycięstwa - powiedział gen. płk Ołeksandr Syrski, dowódca sił lądowych Ukrainy.
- Wszyscy myślimy tak samo i rozumiemy, że musimy zwyciężyć przed końcem 2023 r. Jest to realne, ale pod warunkiem, że otrzymamy całą pomoc obiecaną nam przez naszych (zachodnich) partnerów - podkreślił.
Ukraiński żołnierz: Nowi rekruci unikają walki
Ukraiński dowódca o pseudonimie "Kupol" zgodził się na ujawnienie wizerunku, mimo że za mówienie prawdy o sytuacji na froncie mogą go spotkać nieprzyjemności. Wojskowy przyznał, że pod jego dowództwem są nowo zmobilizowani żołnierze, którzy nigdy wcześniej nie rzucali granatem i zbyt łatwo porzucali swoje pozycje pod presją wrogiego ostrzału. Ci nowi rekruci mają trudności w posługiwaniu się bronią.
Oddział "Kupola" wycofał się zimą z Sołedaru na wschodzie Ukrainy, po tym jak został otoczony przez siły rosyjskie, które późnej zdobyły miasto. Dowódca ukraińskiego batalionu opowiedział, jak setki żołnierzy po prostu opuściło wówczas swoje pozycje.
Po roku wojny "Kupol" powiedział, że jego batalion jest obecnie nie do poznania. Z około 500 żołnierzy około 100 zginęło, a kolejnych 400 zostało rannych. "Kupol" jest obecnie najbardziej doświadczonym żołnierzem w batalionie.
- Otrzymuje setkę nowych poborowych i nie mam czasu na przygotowanie ich do działania - przyznał. - Słyszę od przełożonych, bym skierował ich do walki, tymczasem oni opuszczają pozycję i uciekają. Pytam żołnierza dlaczego nie strzela, na co on odpowiada, że boi się dźwięku wystrzału z broni. I z jakiegoś powodu nigdy nie rzucał granatem... Potrzebujemy instruktorów NATO we wszystkich naszych ośrodkach szkoleniowych, a naszych instruktorów trzeba wysłać do okopów. Oni całkowicie zawiedli w realizacji swoich zadań - opowiada "Kupol".
Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata".
"Kupol" opowiada o poważnych brakach w amunicji, w tym do moździerzy oraz do amerykańskich granatników MK 19.
Ukraina boryka się również z dotkliwym brakiem pocisków artyleryjskich, co Waszyngton i pozostali zachodni sojusznicy starają się rozwiązać, a dyskusje o tym, jak uzupełnić ukraińskie zapasy, dominują na cyklicznych spotkaniach dotyczących wojny w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA.
Inny z ukraińskich wojskowych o imieniu Dmytro potwierdza, że część mniej doświadczonych żołnierzy służących w 36. Brygadzie Morskiej w obwodzie donieckim "boi się wychodzić z okopów". I, jak przyznaje, "ostrzał jest czasem tak intensywny, że żołnierze dostają ataku paniki".
Dmytro opowiedział, że kiedy po raz pierwszy był świadkiem takiej sytuacji, próbował rozmawiać z kolegami z batalionu o wojennej rzeczywistości. Następnym razem jednak ci mniej doświadczeni "po prostu uciekli z zajmowanych pozycji".
Wielka mobilizacja Rosji
Głównodowodzący ukraińskiej armii generał Wałerij Załużny powiedział w sierpniu, że straty osobowe po stronie Ukrainy sięgają około 9 tys. żołnierzy. W grudniu doradca szefa kancelarii prezydenta Mychajło Podolak poinformował, że liczba ta wzrosła do około 13 tys. Ale zachodni sojusznicy podają wyższe szacunki. Wiadomo, że ukraińskie dane nie uwzględniały znacznie większej liczby rannych, którzy nie są już w stanie walczyć.
Niemiecki urzędnik, mówiący pod warunkiem zachowania anonimowości, przyznał, że Berlin szacuje ukraińskie ofiary, w tym zabitych i rannych, nawet na 120 tys. - Nie dzielą się z nami informacjami, bo nam nie ufają - przyznał.
Tymczasem Rosjanie gromadzą nowe siły. Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego powiedział "Washington Post", że Kreml ma ponad 325 tys. żołnierzy w Ukrainie, a kolejne 150 tys. zmobilizowanych może wkrótce dołączyć do walki. Według ukraińskich wojskowych Rosjanie maja przewagę liczebną i więcej amunicji.
Państwa Zachodu pomagające Kijowowi chcą się przekonać, czy ukraińska armia jest zdolna do tego, by ponownie przejąć inicjatywę i wyzwolić kolejne terytoria okupowane przez Rosję.
Ale Rosja ma swoje problemy: z amunicją, liczebnością armii, aprowizacją i morale walczących. Wojska Kremla mogą pochwalić się niewielkimi sukcesami w ostatnich miesiącach i to mimo trudnej sytuacji Ukraińców. Jak powiedział jeden z ukraińskich urzędników, straty są znaczące, ale Rosji - jeszcze gorsze.
- Pytanie polega na tym, czy względna przewaga Ukrainy wystarczy na osiągnięcie założonych celów i ich utrzymanie. To zależy nie tylko od nich, ale też od Zachodu - twierdzi analityk Michael Kofman z CNA.
Obie armie mierzą się z problemami
Pomimo licznych medialnych doniesień o braku wyszkolenia nowo zmobilizowanych Rosjan, według generała Syrskiego ci, którzy teraz przybywają do Ukrainy, są dobrze przygotowani.
- Musimy żyć i walczyć w takich, a nie innych realiach. Oczywiście jest to dla nas problematyczne. Sytuacja zmusza nas do większej precyzji w prowadzeniu ognia, większej staranności podczas działań zwiadowczych, większej ostrożności w wyborze pozycji bojowych i bardziej szczegółowej organizacji współdziałania między naszymi formacjami. Nie mamy innego sposobu - przyznał generał Syrski.
Ostatnie zdobycze Rosji - zwłaszcza wokół Bachmutu - nie zmieniły znacząco sytuacji na polu bitwy, a amerykańscy urzędnicy wojskowi powiedzieli, że nawet jeśli Rosja zajmie to miasto, będzie to miało niewielkie znaczenie strategiczne. Jednak biorąc pod uwagę ciężkie straty, jakie ponosi tam Ukraina, urzędnicy w Waszyngtonie kwestionują decyzję Kijowa o niewycofaniu się. Stany Zjednoczone doradzały Ukrainie opuszczenie miasta co najmniej od stycznia, przyznał anonimowo amerykański urzędnik.
Ukraiński urzędnik, który mówił pod warunkiem zachowania anonimowości, zdradził, że bitwa o Bachmut uszczupla siły rosyjskie - w tym głównie bojowników z tzw. grupy Wagnera. Jak dodał, ukraińskie jednostki broniące obecnie miasta i tak nie są przewidziane do udziału w nadchodzącej kontrofensywie.
Problemem jest również coraz niższa jakość ukraińskich rezerwistów i spadające morale wśród obecnych mundurowych. Pomijając statystyki, napływ niedoświadczonych poborowych, sprowadzonych w celu zadośćuczynienia stratom, zmienił profil sił ukraińskich (...). Ukraina straciła wielu młodszych oficerów, którzy przeszli szkolenie w USA w ciągu ostatnich dziewięciu lat, niszcząc korpus przywódców. Na początku inwazji Ukraińcy rzucili się na ochotników do służby wojskowej, ale teraz mężczyźni w całym kraju, którzy się nie zgłosili, zaczęli się bać, że zostaną zgarnięci na ulicy.
USA o wspieraniu Ukrainy
Początkowo Stany Zjednoczone skupiały się na szkoleniu z nowych systemów uzbrojenia, które Waszyngton postanowił dostarczyć Kijowowi, takich jak haubice M777 i wyrzutnie HIMARS. W styczniu, po prawie roku wojny, USA rozpoczęły szkolenie sił ukraińskich w zakresie walki bronią rozszerzoną. Do tej pory tylko jeden batalion, liczący około 650 osób, ukończył takie ćwiczenia w Niemczech.
Pozostałe ukraińskie bataliony ukończą szkolenie do końca marca, a program będzie dostosowywany do zmieniających się potrzeb armii - powiedział podpułkownik Garron Garn, rzecznik Pentagonu.
Sekretarz obrony Lloyd Austin oświadczył, że "koncentruje się na tym, by Ukraina otrzymała szkolenie, którego potrzebuje obecnie do walki". Garn dodał, że Stany Zjednoczone "pracują non stop", aby spełnić potrzeby Ukrainy w zakresie bezpieczeństwa, oprócz inwestowania miliardów dolarów w produkcję i zaopatrzenie w amunicję artyleryjską.
- Najważniejsze jest to, że dostarczamy Ukraińcom to, czego potrzebują, w stosownym momencie - podkreślił Garn. - I jak prezydent Biden i sekretarz Austin wielokrotnie mówili, będziemy nadal wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne - zaznaczył.
Jednak amerykańscy wojskowi uważają, że nawet z nowym sprzętem i po przeszkoleniu na Zachodzie siły Ukrainy są niewystarczające do ataku na całej długości frontu, gdzie Rosja zbudowała solidną obronę. Żołnierze są więc szkoleni w poszukiwaniu słabych punktów, które pozwolą im przebić się za pomocą czołgów i pojazdów opancerzonych.
Przygotowania Ukrainy do wiosennej ofensywy
Wielka Brytania również szkoli ukraińskich rekrutów. W 2022 przeszkolono około 10 tys., a kolejna tura spodziewana jest w bieżącym roku i obejmie około 20 tys. osób. Kraje Unii Europejskiej zapowiedziały, że w 2023 r. przeszkolą 30 tys. osób.
Ukraina przygotowuje się pilnie do wiosennej kontrofensywy i szkoli żołnierzy w ramach nowo utworzonych brygad desantowo-szturmowych. Kijów organizuje również bataliony wokół nowych wozów bojowych i czołgów, które dostarczają kraje zachodnie.
Generał Syrski zapewnił w rozmowie z "Washington Post", że Ukraina skupia się na utrzymaniu linii frontu przed rosyjskimi atakami, podczas gdy jego zastępcy przygotowują żołnierzy do kolejnej ofensywy.
Amerykańscy urzędnicy spodziewają się rozpoczęcia ofensywy pod koniec kwietnia lub na początku maja, i są świadomi pilności stosownego zaopatrywania Kijowa, ponieważ przeciągająca się wojna mogłaby sprzyjać Rosji, która dysponuje większymi zasobami niż Ukraina.
Zapytany na niedawnym przesłuchaniu w Kongresie, ile jeszcze pomocy USA może być potrzebne Ukrainie, podsekretarz Pentagonu ds. polityki Colin Kahl przyznał, że nie wie.
- Wojna może się skończyć za sześć miesięcy, ale równie dobrze za dwa lub trzy lata - rozkładał ręce.
Tekst przetłumaczony z "The Washington Post". Autorzy: Isabelle Khurshudyan, Paul Sonne, Karen DeYoung
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.
Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.