- Nasz MQ-9 prowadził rutynowe operacje w przestrzeni międzynarodowej, kiedy został przechwycony i uderzony przez rosyjski samolot, powodując jego rozbicie i całkowitą stratę - powiedział dowódca sił powietrznych w Europie i Afryce gen. James Hecker. Jak dodał, w wyniku wypadku omal nie doszło też do rozbicia się Su-27. Zdarzenie miało miejsce o godz. 7:03 czasu polskiego. Jak podano w komunikacie EUCOM, przed kolizją rosyjskie myśliwce kilkakrotnie spuściły paliwo na drona i leciały tuż przed nim w "nieodpowiedzialny, środowiskowo niebezpieczny i nieprofesjonalny sposób". Do upadku MQ-9 doszło po tym, gdy Su-27 uderzył w śmigło Reapera. "Te agresywne akcje rosyjskich załóg są niebezpieczne i mogą prowadzić do przeliczenia się i niezamierzonej eskalacji" - napisano w oświadczeniu EUCOM. Incydent nad Morzem Czarnym. Poinformowany Joe Biden - Prezydenta Joe Bidena poinformowano o incydencie nad Morzem Czarnym - przekazał rzecznik Białego Domu John Kirby. Jak zaznaczył, przechwycenia amerykańskich statków powietrznych nad Morzem Czarnym nie są niczym niecodziennym, lecz ten przypadek był szczególny ze względu na wyjątkowy nieprofesjonalizmu Rosjan. Dodał też, że Departament Stanu zamierza bezpośrednio przekazać Rosjanom swoje uwagi. - Jeśli ich przesłanie jest takie (...), że chcą nas odstraszyć albo zniechęcić od latania i operacji w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym, to zakończy się to porażką. To się nie stanie. Będziemy nadal latać i operować w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad wodami międzynarodowymi. Morze Czarne nie należy do żadnego państwa - stwierdził Kirby. Również najwyższy dowódca wojskowy NATO generał Christopher Cavoli poinformował sojuszników o incydencie. USA: Rosyjski ambasador wezwany Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price oznajmił, że resort wezwał rosyjskiego ambasadora w USA, by przekazać mu "silne obiekcje" dotyczące niebezpiecznych manewrów rosyjskich samolotów. Równocześnie swój protest rosyjskiemu MSZ złożyła ambasador USA w Moskwie Lynne Tracy. Z kolei ministerstwo obrony Rosji podało, że jego myśliwce nie zestrzeliły amerykańskiego bezzałogowca. Stwierdzono, że dron rozbił się z powodu "ostrego manewrowania". Kremlowscy urzędnicy dodali, że dron zmierzał w kierunku rosyjskiej granicy z wyłączonymi transponderami. - Aby zidentyfikować napastnika, myśliwce z sił obrony powietrznej na służbie, wzniosły się w powietrze. W wyniku ostrych manewrów dron MQ-9 wszedł w niekontrolowany lot z utratą wysokości i zderzył się z powierzchnią wody - poinformował rosyjski resort.