Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Le Monde": Wraca kwestia wysłania europejskich żołnierzy na wojnę w Ukrainie

Wznowiono tajne rozmowy na temat wysłania zachodnich żołnierzy i prywatnych firm zbrojeniowych do Ukrainy - ustalił "Le Monde". Pojawiają się też konkretne pomysły na czas pokoju. W głównych rolach europejskich sojuszników Kijowa miałyby znaleźć się Wielka Brytania oraz Francja.

Czy Europa wyśle wojska do Ukrainy? Wraca kluczowe pytanie
Czy Europa wyśle wojska do Ukrainy? Wraca kluczowe pytanie/Artur Widak/NurPhoto, Ian Vogler - WPA Pool, Andrea Savorani Neri/NurPhoto, 123RF/Getty Images

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej. 

Poniższy artykuł odbił się szerokim echem w mediach na całym świecie. W cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy go w całości.

W związku z tym, że konflikt w Ukrainie wchodzi w nową fazę eskalacji, ożywiają się dyskusje na temat wysłania zachodnich żołnierzy i prywatnych firm zbrojeniowych na ukraińskie terytorium - potwierdziły "Le Monde" jego źródła. Są to drażliwe dyskusje, z których większość pozostaje tajna. Zostały wznowione w świetle potencjalnego wycofania przez Stany Zjednoczone wsparcia dla Kijowa po objęciu urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa 20 stycznia 2025 r.

Wojna w Ukrainie. Czy Zachód wyśle wojska do Kijowa?

Debata na temat wysłania zachodnich wojsk do Ukrainy, którą prezydent Francji Emmanuel Macron zainicjował na lutowym szczycie sojuszników Kijowa w Paryżu, spotkała się wówczas ze zdecydowanym sprzeciwem części państw europejskich, z Niemcami na czele. Temat został jednak wznowiony w ciągu ostatnich tygodni dzięki wizycie brytyjskiego premiera Keira Starmera we Francji, z okazji obchodów 11 listopada (tego dnia we Francji obchodzone jest Armistice de 1918 - święto narodowe ustanowione na pamiątkę rozejmu w Compiègne, który zakończył I wojnę światową - red.). 

"Trwają rozmowy między Wielką Brytanią a Francją na temat współpracy obronnej, szczególnie kwestii zorganizowania twardego frontu europejskich sojuszników, skoncentrowanych na Ukrainie i szeroko pojętym bezpieczeństwie europejskim" - powiedziało "Le Monde" brytyjskie źródło wojskowe.

Doniesienia te pokrywają się ze słowami, które wygłosił podczas wizyty w Londynie francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot. W wywiadzie dla BBC 23 listopada wezwał zachodnich sojuszników, by "nie wyznaczali i nie komunikowali czerwonych linii" w swoim wsparciu dla Ukrainy. Zapytany o możliwość wysłania francuskich wojsk na pole bitwy, powiedział: "Nie wykluczamy żadnej opcji".

Choć francuski resort obrony i Pałac Elizejski nie dały jeszcze zielonego światła na rozmieszczenie w Ukrainie konwencjonalnych wojsk lub prywatnych kontrahentów, od kilku miesięcy na stole leżą różne opcje. Chodzi m.in. o przedsiębiorstwo Défense Conseil International (DCI), główny podmiot Ministerstwa Sił Zbrojnych w zakresie monitorowania francuskich umów na eksport broni i transferu związanego z nimi wojskowego know-how, w którym państwo jest w 34 proc. udziałowcem.

Złożona w 80 proc. z byłych żołnierzy DCI byłaby gotowa kontynuować szkolenie ukraińskich żołnierzy w Ukrainie, tak jak robi to we Francji i w Polsce. W razie potrzeby mogłaby również zapewnić ciągłość w opiece nad francuskim sprzętem wojskowym wysyłanym do Kijowa. W tej sprawie z prośbą o udostępnienie posiadanych obiektów zwróciła się do DCI obecna w Ukrainie brytyjska firma Babcock. W maju Babcock ogłosił, że trwają prace nad stworzeniem punktu wsparcia technicznego dla Ukrainy, w którym ma być możliwa "naprawa i remont pojazdów wojskowych" - wynika z rocznego raportu firmy. 

USA dały zielone światło. W tle deklaracje Donalda Trumpa

Choć współpraca z Babcock na tym etapie nie rozwija się, wyraźna jest spójność z oficjalnym zniesieniem przez administrację Joe Bidena 9 listopada zakazu dla prywatnych firm wojskowych w Ukrainie. Tym sposobem amerykańscy kontrahenci mogą teraz otwarcie działać na miejscu w zakresie konserwacji wysłanego Kijowowi sprzętu wojskowego - zarówno zapasów amerykańskich, jak i sojuszniczych, takich jak F-16 i systemy obrony powietrznej Patriot.

W siłach zbrojnych, a w szczególności w armii, coraz głośniej mówi się również o roli, jaką mogliby odegrać francuscy żołnierze w Ukrainie, zwłaszcza po zaprzestaniu działań wojennych. Jednak przed przystąpieniem do jakichkolwiek negocjacji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski prosi sojuszników o "gwarancje bezpieczeństwa". "Kwestia gwarancji bezpieczeństwa oferowanych przez koalicję NATO lub koalicje ad hoc - a zatem forma wkładu ze strony naszego kraju - leży na stole" - powiedział 21 listopada mediom szef sztabu francuskiej armii generał Pierre Schill.

Francuskie i brytyjskie rozważania na ten temat stanowią echo kilku motywów, które wypłynęły z publicznych deklaracji Donalda Trumpa wobec Ukrainy - poza jego rzekomą chęcią zakończenia wojny "w ciągu 24 godzin". 6 listopada "Wall Street Journal" jako pierwszy opublikował anonimowe komentarze trzech członków ekipy nowo wybranego prezydenta. Nakreślili oni plan, zgodnie z którym, po zawieszeniu broni bieżąca linia frontu mogłaby zostać zabetonowana za pomocą - utrzymywanej przez siły pokojowe - zdemilitaryzowanej strefy.

Siły te "nie angażowałyby wojsk amerykańskich i nie pochodziłyby z międzynarodowej organizacji finansowanej przez Stany Zjednoczone" - podaje "Wall Street Journal", odnosząc się na przykład do NATO. "Możemy zapewnić szkolenia i inne formy wsparcia, ale lufa broni będzie europejska" - powiedział amerykańskiemu dziennikowi członek zespołu Trumpa.

Wznowienie rozmów na temat wysłania zachodnich wojsk lub prywatnych kontrahentów do Ukrainy następuje w momencie, gdy (od końca 2023 r.) zwiększają się dostawy broni dalekiego zasięgu. Jednak - według źródeł - nie jest możliwe, aby Ukraińcy używali tego typu pocisków bez jakiejś formy wsparcia Zachodu na miejscu. Brytyjskie Storm Shadows (pociski manewrujące powietrze-ziemia o zasięgu od 250 do 500 km - red.), podobnie jak francuskie Scalpy, muszą zostać zaprogramowane, zanim będą mogły zostać wystrzelone przez bombowiec Su-24, którym dysponuje Ukraina.

Ukraińcy użyli Storm Shadows. "Francuzi byli bardziej dyskretni"

17 listopada USA dały też Ukraińcom zielone światło do uderzania na terytorium Rosji swoimi wojskowymi taktycznymi systemami rakietowymi (ATACMS), czyli pociskami balistycznymi ziemia-ziemia o zasięgu do 300 km, które Ukraińcy szybko wykorzystali. 20 listopada salwa Storm Shadows trafiła w rosyjskie stanowisko dowodzenia w obwodzie kurskim.

Jeśli chodzi o użycie Scalpów - bliźniaczych względem brytyjskich Storm Shadows - Francja ze swojej strony zachowała powściągliwość. W wywiadzie dla BBC Barrot potwierdził, że Paryż dał Kijowowi zielone światło do uderzania na terytorium Rosji, ale "w logice samoobrony". Do tej pory nie potwierdzono jednak żadnego uderzenia za pomocą Scalp na cel wojskowy na terytorium Rosji.

Wielka Brytania przyznała się także do pomocy Ukraińcom w opracowywaniu ich własnej broni. "Oczywiście wnosimy swój wkład" - powiedział Starmer 21 listopada, odpowiadając bez szczegółów na pytanie posła w tej sprawie. Z naszych informacji wynika, że pomoc ta dotyczy w szczególności rozwoju dronów dalekiego zasięgu, które od kilku miesięcy uderzają w cele na terytorium Rosję, stanowiąc poważne wyzwanie dla Moskwy. Przypisywany Rosji pożar magazynu w Wielkiej Brytanii - który miał miejsce na przestrzeni ostatnich miesięcy - był miejscem produkcji części zamiennych do tych dronów.

Takie wsparcie stanowi czuły punkt dla państw członkowskich Sojuszu, które od początku wojny omijają granice współdziałania w tym zakresie. Od 2014 r. Wielka Brytania utrzymuje w Ukrainie wielu "doradców wojskowych", co nie umknęło uwadze Rosjan. "Wielka Brytania jest teraz bezpośrednio zaangażowana w tę wojnę, ponieważ  wystrzelenie [pocisku Storm Shadow 20 listopada] nie mogło się wydarzyć bez personelu NATO, także brytyjskiego personelu" - powiedział 22 listopada w wywiadzie dla Sky News rosyjski ambasador w Wielkiej Brytanii Andriej Kelin.

Europejskie wojska w Ukrainie. Kto mógłby stanąć na czele koalicji?

"Wysyłanie kontrahentów do Ukrainy, tak jak robią to Amerykanie, może nie być łatwe dla Europejczyków, choćby ze względów ubezpieczeniowych i finansowych, ale mogą wypracować inne modele" - zwraca uwagę Elie Tenenbaum, badacz z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych.

Według eksperta w przypadku porozumienia o zawieszeniu broni technicznie możliwe byłoby wysłanie do Ukrainy wojsk konwencjonalnych celem zagwarantowania bezpieczeństwa w kraju i przestrzegania przez Rosję rozejmu. Wojska te, rozmieszczone na wschodzie Ukrainy, nie byłyby wówczas wspierane artykułem 5. NATO (który zobowiązuje państwa sojusznicze do reagowania w przypadku ataku), ale przez systemem ochrony powietrznej i morskiej, który ma zostać dopiero zdefiniowany.

"Celem byłoby użycie modelu 'tripwire' - sił, których zadaniem byłoby nie tylko egzekwowanie zawieszenia broni, ale które także byłyby w stanie zapobiec wznowieniu dużej rosyjskiej ofensywy" - ocenia Tenenbaum. Jest to dokładnie odwrotny model w stosunku do Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie, które znalazły się w krzyżowym ogniu i zostały sparaliżowane w swoich uprawnieniach przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.

Opcja ta rodzi jednak pytanie o przywództwo tej potencjalnej koalicji wojskowej. Niemcy wydają się obecnie znacznie osłabione wewnętrznymi trudnościami politycznymi.

"Francja i Wielka Brytania - dwa jedyne mocarstwa nuklearne w Europie - miałyby zatem odegrać tu kluczową rolę. Kraje bałtyckie, Polska i kraje skandynawskie również wydają się być kluczowymi kandydatami" - wylicza Tenenbaum.

Według kilku źródeł, z którymi rozmawiała redakcja "Le Monde", stawką w tej fazie wojny jest zapewnienie, że Europejczycy zasiądą do stołu negocjacyjnego u boku Ukrainy, bez polegania wyłącznie na osi rosyjsko-amerykańskiej

---

Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autorzy: Chloé Hoorman, Elise Vincent i Philippe Ricard

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji

---

---

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Korneluk w "Graffiti" o drugim areszcie Romanowskiego: Widzimy w tym sens/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także